401
O krasnoludkach i sierotce Marysi / О гномах и сиротке Марысе — на польском и русском языках. Страница 5

Польско-русская книга-билингва

Maria Konopnicka

O krasnoludkach i sierotce Marysi

Мария Конопницкая

О гномах и сиротке Марысе

Spojrzy w dolinę, a tam świat cały biały, wprost srebrny jakby.

Глянул на равнину, а там всё бело, будто серебром заткано.

— Oho! — zakrzyknie Podziomek — teraz się prawdy dowiem! Albo to śnieg, albo rosa! Jeśli śnieg, to jest zima, a jeśli rosa, to wiosna.

— Ага! – крикнул Хвощ. – Теперь-то я узнаю! Это или снег или роса! Снег – значит, зима; роса – значит, весна.

I pilnie patrzeć zaczął. Aliści, wytrzeszczywszy dobrze oczy, widzi, że to ani śnieg, ani rosa, tylko mgła.

Стоит таращится. Вгляделся получше, а это, оказывается, не снег и не роса, а туман.

— Bądźże tu mądry! — burknie tedy pod wąsem i znów się frasować i głową kręcić pocznie.
Kręci w prawo, kręci w lewo, myśli i nic wymyślić nie może.

— Поди разберись! – пробурчал он себе под нос и снова стал вертеть головой с озабоченным видом.

Spojrzy w bór, a tam się coś w zaroślach świeci.

Посмотрел в сторону леса, а там в кустах что-то светится.

— Oho! — krzyknie Podziomek — teraz się prawdy dowiem! Albo to świetlik, albo ci też próchno. Jak próchno, to zima, a jak świetlik, to wiosna.

— Ага! – крикнул Хвощ. – Теперь знаю! Это или светлячок или гнилушка. Гнилушка – значит, зима; светлячок – весна.

I zaraz się porwał biec do tego światła.

И побежал на огонёк.

Przybiegł, patrzy, a to wilcze ślepie.

Прибежал, глядь – волчьи глаза горят.

Rozgniewał się srodze Podziomek i rzecze:

Рассердился Хвощ не на шутку и говорит:

— Świecisz ty mnie, zaświecę i ja tobie!

— Ты мне светишь, ну так и я тебе посвечу!

To mówiąc, skrzesał ognia, fajkę zakurzył i wielki kłąb dymu puściwszy, odwrócił głowę, a o tego wilka dbać przestał.

Высек огня, раскурил трубку, выпустил большой клуб дыма, отвернулся и забыл о волке.

Tymczasem wszakże jeść mu się zachciało okrutnie. Patrzy, upatruje, czym by się posilił, aż widzi: leży coś we mchu. A była to ta sama górka, na której Koszałek-Opałek kraje świata rysował i drogę wiosny mierzył.
Patrzy Podziomek — a tu coś okrągłego leży.
Myśli: „Jaje!”.
A była to owa kula ziemska, z wapna przez męża uczonego sporządzona.

Но вскоре ему страшно захотелось есть. Стал он озираться – чем бы подкрепиться? Видит – лежит что-то круглое во мху. Хвощ подумал, яйцо. А то был глобус, по которому учёный летописец измерял путь весны.

„Osobliwsze jakoweś jaje! — myśli Podziomek — krety poryły, czy co?”

«Чудное какое-то яйцо! – удивился Хвощ. – Кроты его, что ли, так исцарапали?»

Tłucze: wapno! Tego już mu było zanadto, więc z gniewu na mchu się wyciągnął, głowę ręką podparł i zasnął.

Разбил – глина! Ну, это уж слишком! От злости и огорчения Хвощ растянулся на мху, подложил руки под голову и заснул.

Daleko jeszcze było do dnia i brzask ledwie że wschód nieba srebrzył, kiedy Podziomek szum znaczny nad sobą posłyszał.

До утра было ещё далеко, и рассвет едва посеребрил небо, когда Хвощ услышал сильный шум над головой.

Przecknął się, siadł, przetarł oczy, patrzy, a to bociany lecą. Zza morza lecą — zza sinego. Skrzydła pokładły na zorzy i na powietrzu cichym, w białości brzasków srebrne, szerokim lotem szumiące, do gniazd dawnych lecą.

Проснувшись, он сел, протёр глаза, смотрит – аисты из-за моря синего летят. Серебряные в свете зари, летели они на свои старые гнёзда, широко раскинув крылья и точно повиснув в неподвижном воздухе.

— Dobrze mi się trafia! — pomyślał Podziomek. — Jużci i na takiej szkapie sporzej niźli pieszo.

«Вот повезло! – подумал Хвощ. – Лучше верхом, чем пешком!»

A kiedy tak myślał, nadleciały bociany prosto nad ową górkę, gdzie stał, zniżywszy bystrego lotu. Podziomek tedy na pierwszego z brzegu skoczył, ręce mu koło szyi założył, piętami boki ścisnął, pochylił mu się na kark jak jeździec, kiedy konia w pęd puszcza, i naprzód przed innymi ruszył.

И вдруг аисты замедлили свой стремительный полёт и снизились над кочкой. Недолго думая Хвощ вскочил на ближайшего аиста, обхватил его за шею, сжал пятками бока, пригнулся к спине, как заправский наездник, и вынесся вперёд.

Aliści ledwie przelecieli dolinę i ową rzekę, która pod zorzę płynąc, zdała się różanych blasków pełna, kiedy Podziomek coś miarkować i jakby przypominać sobie zaczął. Wygon, staw, graniczne kopce, grusze polne, wieś ciągnąca się daleko dwoma rzędami chat, stodół, obórek, wszystko jakby znajome mu było.

Пролетели они долину, речку, розовую в свете зари, и тут Хвощ стал как будто что-то припоминать. Выгон, пруд, межевой камень, груши при дороге, овины, хлева, домики, далеко протянувшиеся двумя рядами, – всё это было ему знакомо.

Wtem struchlał. Czy tuman padł mu na oczy? Widzi chatę na uboczu wpośród brzeziny stojącą, przed chatą rozgrzebane przez kury śmietnisko i nową miotłę przed progiem. Przetarł oczy, splunął — na nic! Chata, brzezina, śmietnisko i miotła nie znikły. Podziomkowi ciarki przeszły po grzbiecie.

Вдруг его охватил страх. Смотрит и глазам не верит. Хата на отшибе, вокруг берёзы, за хатой – мусорная куча, разрытая курами, у порога – новая метла. Хвощ протёр глаза, сплюнул – не помогает! Хата, берёзы, куча, метла как были, так и остались на месте. У Хвоща мурашки по спине побежали.

Ani wątpić, że to było to samo domostwo, w którym jako podrzutek w kołysce legał i babie z garnków strawę wyjadał, i to samo śmietnisko, na które zbolały wyrzucony został.

Так и есть! Та самая хата, где он лежал в колыбели, а вон и помойка, куда его вышвырнули чуть живого.

— Prrr… Prrr… — krzyknął Podziomek na bociana, jakby na konia, ale bocian, dojrzawszy na strzesze stare swoje gniazdo, wesoło klekotać począł i zostawiając za sobą daleko towarzyszów swoich, prosto na tę chatę się poniósł.

— Тпрру!… – закричал Хвощ на аиста, словно на лошадь. Но аист, увидев своё старое гнездо на крыше, радостно взмахнул крыльями и, оставив далеко позади товарищей, устремился прямо к хате.

Skulił się tedy biedny Podziomek, jak mógł, do szyi boćka się przycisnął i mniejszym się jeszcze, niźli był, uczynił.

Скорчился бедный Хвощ, сжался в комочек и плотнее прильнул к его шее.

— A czy mnie tu złe przyniosło! — myślał, drżąc cały na wspomnienie baby.

«Нелёгкая меня сюда принесла!» – думал он, поёживаясь при воспоминании о крестьянке.

Już się oglądał, czyby nie lepiej było skoczyć, niż się na niebezpieczeństwo powtórnego spotkania z babą narażać; ale oczywistą było rzeczą, iż w takim skoku może kark skręcić; namyślił się tedy i został.

Он уже стал прикидывать, не лучше ли спрыгнуть вниз, чем подвергать себя ужасной опасности. Но прыгнуть с такой высоты значило сломать себе шею, и он раздумал.

Tymczasem bocian zatoczył szerokie kolisko nad poczerniałą, mchem zarosłą strzechą, zatoczył drugie węższe, coraz się opuszczając niżej, wreszcie połowę trzeciego kręgu zrobiwszy, wyciągnął długą szyję i z głośnym klekotem na stare gniazdo padłszy, chwilę jeszcze bił na nim z radości modre i ciche powietrze wielkimi skrzydłami.

Аист, спускаясь всё ниже, описал широкий круг над почерневшей, замшелой крышей, потом второй, поменьше, и наконец, сделав только полукруг, с громким криком упал прямо в старое гнездо и от радости забил крыльями в тихом голубом воздухе.

Wychyli Podziomek zza bocianiej szyi głowę, spojrzy, wszystko tak jak było: cielę w obórce beczy, siemieniata kokosza gdacze, garnek od mleka sterczy dnem do góry na kołku u płota, Kruczek za węgłem chrapie.

Выглянул Хвощ из-за его длинной шеи – всё по-старому: в хлеву телёнок мычит, рябая курица кудахчет, на плетне сохнет перевёрнутая кринка, а за углом Жучка спит.

A wtem skrzypnęły drzwi chaty.

Дверь хаты скрипнула.

„Ani chybi, baba!” — myśli Podziomek i skóra mu cierpnie na grzbiecie.

«Хозяйка!» – подумал Хвощ, и мороз подрал его по спине.

Jakoż zaraz rozległo się wołanie:
— Bociek! Bociuś! Boć-boć! A bywajże w dobrą godzinę! A bywaj!…

— Аист! Аистенушка! В добрый час!…

Chyli się co rychlej Podziomek za bocianią szyję, głos baby poznawszy, ale już dojrzała go jakoś.

Узнав голос, Хвощ мигом спрятался за шею аиста, но поздно – она уже увидела его.

— Co za kaduk taki? — mówi, patrząc pilno w górę.

— Что за чертовщина? – вытаращилась баба.

Wtem, klasnąwszy w dłonie:

И вдруг как всплеснёт руками, как завопит:

— Reta! — wrzaśnie. — A toć jeszcze ta sama zła psota! Czy zamówienie jakie, czy co!

— Спасите, люди добрые! Опять эта злая нечисть! Колдовство, да и только!

A jako prędka była do złości, tak krzyknie:

И в сердцах (женщина она была вспыльчивая) пригрозила:

— Czekajże, pokrako! Zaraz ja cię tu ożogiem sięgnę!

— Погоди ж ты у меня, урод! Сейчас я тебя кочергой достану!

I skoczy pędem do izby, a Podziomek tymczasem hyc z boćka na samo dno gniazda. Zagrzebał się w słomę, skulił, siedzi, a wygląda szparką z boku, co to będzie dalej. Jakoż nie czekając leci baba z ożogiem. Spojrzy na strzechę: nic nie ma. Bocian tylko rozkraczył się nad broną na czerwonych nogach i klekocze wesoło, rozgłośnie.

И со всех ног кинулась в хату, а Хвощ – прыг с аиста в гнездо. Зарылся в солому, съёжился, сидит и через щёлку сбоку поглядывает, что дальше будет. Минуты не прошло – крестьянка уже бежит с кочергой обратно. Глянула на крышу, а там никого нет. Только аист стоит на колесе, расставив красные ноги.

— A gdzież się ów podział? — krzyknie baba. — Czy tuman mi na oczy padł, czy co?

— Куда же он девался? – ахнула крестьянка. – Или померещилось мне?

Wtem załechtała słoma w nos Podziomka, tak iż nie mogąc sobie żadnej rady dać, kichnął jak z moździerza.

Но тут у Хвоща в носу защекотало и, не в силах сдержаться, он чихнул – громко, как из пушки выпалил.

— A, tuś mi! — wrzaśnie baba i nuż go ożogiem sięgać.

— Ага, попался! – крикнула баба и ну ширять кочергой.

Ale nie mogła dostać, bo ożóg był krótki.

Но кочерга была короткая и не доставала.

— Czekajże — krzyknie — odmieńcze! Przyciągnę ja drabinę.

— Погоди, оборотень! Сейчас лестницу притащу!

„Źle!” — myśli Podziomek i za ratunkiem się ogląda, a pot zimny czoło mu urosił.

«Плохо дело!» – подумал Хвощ и стал озираться по сторонам, ища спасения. На лбу у него выступил холодный пот.

Spojrzy w dół, ciągnie baba drabinę sążnistą, że by z niej i do wieży kościelnej dostał.

Глянул вниз – крестьянка сажённую лестницу тащит. По такой не то, что на крышу, – и на колокольню влезть можно.

Zamdliło na ten widok Podziomka u samego serca, a już baba drabinę o strzechę wsparła i z ożogiem włazi.

У Хвоща душа ушла в пятки, а баба уже лестницу приставила, с кочергой лезет.

Rzucił się nieszczęsny krasnoludek z gniazda na sam brzeg dymnika.

Выскочил бедняга из гнёзда – и на трубу.

„Choćby skoczyć?” — myśli. Przemierzył, ani mowy! Rozbiłby się z tej wysokości, jak wielkanocna kraszanka.

«Прыгнуть, что ли?» – думает. Прикинул расстояние на глазок – куда там! Разобьёшься с такой высоты, как пасхальное яичко.

A tu już baba w połowie drabiny stanęła i wyciąga ożóg.

А крестьянка уже на середине лестницы и кочергу протянула.

„Śmierć, nie śmierć — myśli Podziomek — wszystko lepsze niźli babskie bicie”.

«Была не была, – думает Хвощ. – Уж лучше смерть, чем побои».

I zmrużywszy oczy, rozpędził się i skoczył. Zakręciło mu się zrazu w głowie, świat zakołował pod nim jak puszczona fryga; dach, baba, chałupa i ożóg wszystko mu w oczach magnęło tęgiego kozła i już był pewien, że się kości własnych nie doliczy, kiedy poczuł, że na coś miękkiego spadł, jakby na pierzynę i że to coś co tchu z nim ucieka.

Зажмурился и прыгнул вниз. Голова у него закружилась, земля волчком завертелась, крыша, баба, кочерга – всё словно опрокинулось. Он уж решил, что ему костей не собрать, но вдруг почувствовал, что упал на что-то мягкое, как на перину, и это «что-то» сразу пустилось наутёк.

Uchwycił się tedy rękoma, by nie upaść, gdyż go tu obleciał wiatr miły, jakby mu kto wędzonką przesunął pod nosem.

Хвощ вцепился обеими руками, чтобы не упасть, а тут на него вкусным запахом повеяло – будто грудинкой.

Kot to był, który porwawszy kiełbasę suszącą się w dymniku zmykał chyłkiem po przydaszku, kiedy mu Podziomek na grzbiet z góry spadł i rękoma się sierści uchwycił, czym przestraszony Mruczek, mniemając, iż go na złym uczynku baba za kark ima, tym większym pędem się puścił.

А это кот, стащив колбасу, как раз крался по двору, когда Хвощ свалился прямо ему на спину и вцепился в шерсть. Перепуганный Мурлыка, решив, что это хозяйка застала его на месте преступления и схватила за загривок, со всех ног бросился бежать.

Daleko już byli od chałupy i wieś prawie im znikała z oczu, kiedy kocisko między chaszcze i pokrzywy wpadłszy, jęło się tarzać po nich, by z grzbietu zbyć ciężaru, który mu dokuczał.

Хата была уже далеко позади, деревня почти скрылась из виду. Тогда кот кинулся в густой репейник и крапиву и стал кататься по земле, норовя сбросить мешающую ему ношу.

Podziomek wszakże nie puszczał się kociego karku. Pokrzywy parzyły go wprawdzie i osty drapały, ale zapach kiełbasy tak mu był przyjemny, iż postanowił z nią się nie rozłączać.

Не тут-то было! Хвощ крепко держался за загривок. Крапива жгла его, репьи царапали, но колбаса так приятно пахла, что он решил ни за что с ней не расставаться.

Dopiero kiedy kot, rzucając się tam i sam, wypuścił ją z zębów, Podziomek mu z grzbietu zeskoczył, kiełbasę uchwycił, z piasku łopianem otarł, zjadł, a posiliwszy się godnie, fajeczkę wypalił, pod krzakiem legł i rozmyślając o swoich dziwnych przypadkach, smacznie zasnął.

Кот метался из стороны в сторону и наконец выронил колбасу. Хвощ мигом соскочил, схватил колбасу, вытер лопухом песок и съел её. Подкрепившись на славу, он выкурил трубочку, растянулся под кустом и, размышляя о своих необыкновенных приключениях, сладко заснул.

IV

IV

Dzień był jak wół i słońce się już przez owe chaszcze przedzierać zaczęło, kiedy Podziomek przecknął się nagle i siadłszy, pilnie słuchał. Zdawało mu się, że go obudził brzęk jakiś. Słuchał tedy, nie bardzo wiedząc, czy mu to się śni, czy nie śni, gdyż wokoło nic widać nie było. Ale powietrzem istotnie szedł brzęk, zrazu jak bzykanie much, potem jak komarze granie, wreszcie jak pszczelna kapela, kiedy rój na łąki wylata.

Солнце поднялось уже высоко и его лучи заглянули в бурьян, когда Хвощ, очнувшись от сна, сел и прислушался. Ему показалось, что его разбудил какой-то звук. Он насторожился, не понимая спросонья, спит он ещё или бодрствует, тем более что вокруг никого не было. Но ветер действительно доносил какие-то звуки – не то мушиное жужжание, не то комариный писк, не то гудение пчелиного роя.

Aż wypłynęła z tych brzęków piosenka jakaś cudaczna, ni to głośna, ni to cicha, ni to ptasza, ni to ludzka, ni to smutna, ni to wesoła, a tak przejmująca, że choć się śmiej i płacz razem.

И вот эти звуки слились в какую-то странную песенку. Ни птичья, ни человечья, ни тихая, ни громкая, ни грустная, ни весёлая, она так хватала за душу, что хотелось плакать и смеяться.

Słuchał coraz pilniej Podziomek, który we wszelakiej muzyce miał upodobanie, aż zmiarkowawszy, skąd ten głos idzie, wstał i wprost na niego ruszył.

Хвощ – а он был большим любителем музыки – весь обратился в слух. Сообразив, откуда доносится звук, он пошёл прямо на него.

Po małej chwili wyszedł z chaszczów na polankę leśną, gęstym otoczoną borem. Nad polanką unosiła się cienka smuga dymu z niewielkiego ogniska, przy którym warzyło się coś w kociołku, wydając z siebie woń smaczną.

Скоро он выбрался из бурьяна на лесную полянку, окружённую соснами. Над полянкой тоненькой струйкой подымался дым от небольшого костра, на котором что-то варилось в котелке, распространяя соблазнительный запах.

Już Podziomek nosem pociągnął i chciał bliżej podejść, jako że na wszelkie jadło był nadzwyczaj czuły, kiedy mały, biegający tam i sam pokurć warczeć i poszczekiwać zaczął. Podniósł się zaraz na poszczekiwanie ono leżący u ogniska Cygan, który na drumli grał, a na ramieniu małpkę do łańcuszka przywiązaną trzymając, skakać ją uczył, i spojrzał bystro dokoła. Nic jednak podejrzanego nie dojrzał. Podziomek bowiem, po owej rannej przeprawie z babą wstręt niejaki do wszelkich spotkań z ludźmi mając, przykucnął za krzakiem tarniny i czekał, co będzie.

Хвощ потянул носом и хотел подойти поближе – он ведь был охотник поесть, – как вдруг маленькая собачонка, шнырявшая по полянке, заворчала и залаяла. Услышав лай, цыган, лежавший у костра, – это он и играл на варганчике[Варган – старинный народный музыкальный инструмент в виде лиры с продольным стальным язычком.], уча танцевать обезьянку, посаженную на цепочку, – вскочил и быстро огляделся по сторонам. Хвощ, у которого утреннее происшествие отбило всякую охоту иметь дело с людьми, быстро юркнул за терновый куст и, притаившись, стал ждать, что будет.

Położył się tedy Cygan u ogniska i na nowo lekcję z małpką zaczął. Co na drumli zapiszczy, to łańcuszkiem szarpnie, a biedna małpka skacze to w prawo, to w lewo, ale tak niezdarnie i tak ociężale, iż Cygan raz wraz szturchańcem ją popędzać musi.

Не заметив ничего подозрительного, цыган опять развалился у костра и принялся дрессировать обезьянку. Зазвенит варганчиком, подёргает за цепочку – и обезьянка прыгает то вправо, то влево. Но двигалась она так тяжело и неуклюже, что цыган то и дело награждал её тумаками, чтоб шевелилась живее.

— Biedne zwierzę! — myśli, patrząc na to, Podziomek, który litościwe serce miał, i nieznacznie się zza krzaka wychyli.

«Бедная зверюшка!» – подумал сердобольный Хвощ и осторожно высунулся из кустов.

Wtem spojrzy i stanie jak wryty! Wszakże to Koszałek-Opałek we własnej osobie, a nie żadna małpka po cygańskiej drumli na łańcuszku skacze!

Глянул и остолбенел. Да ведь это Чудило-Мудрило собственной персоной пляшет на цепочке под цыганский варганчик!

Sroga żałość i niezmierne zdumienie przeniknęły serce Podziomka tak, iż zwyciężyć ich nie mogąc, do ogniska podejdzie i zawoła:

Не в силах побороть жалость и удивление, Хвощ шагнул вперёд и воскликнул:

— Tyżeś to, uczony mężu, czy mnie wzrok zawodzi?

— Ты ли это, великий учёный?

A już go i Koszałek-Opałek poznał, więc zakrzyknie głosem:

Чудило-Мудрило тоже узнал его и закричал:

— Ratuj, bracie Podziomku, jeśli w Boga wierzysz!

— Помоги, братец Хвощ, ради бога!

Tu rzucą się sobie w objęcia i tkliwie się całować zaczną.

Они бросились друг другу в объятия и расцеловались.

Otworzył Cygan gębę, drumlę z zębów puścił, sam sobie nie wierzy i przeciera oczy.

Цыган разинул рот и выронил варганчик. Смотрит – и глазам не верит.

— Co za kaduk taki? — myśli. — Małpy nie małpy? Tfu, na psa urok! Wszak ci to gada jak ludzie!

«Что за чертовщина? – думает. – Обезьяны – не обезьяны… Тьфу ты пропасть! Да они лопочут, как настоящие люди!»

Zdjął go strach zrazu, omal że łańcuszka nie wypuścił z ręki, ale mu nagle nowa myśl przyszła i prędko kapelusz z głowy chwyciwszy, obu ich pospołu nakrył, po czym uwiązawszy i Podziomka na sznurku, wesoło się rozśmiał.

Струсил цыган, чуть цепочку из рук не выпустил. Но тут его осенила счастливая мысль. Быстро стащив с головы шляпу, он накрыл ею обоих человечков. Потом привязал Хвоща на верёвочку и, довольный собой, рассмеялся.

— Otóż teraz — rzecze — godny grosz na jarmarku zarobić mogę! Co to grosz! Srebrem, złotem płacić sobie dam za widowisko takie! Małpy, co płaczą, gadają i całują się jak ludzie! To się ledwo raz na tysiąc lat trafi albo i na więcej!

— Ну, теперь зашибу деньжат на ярмарке! – сказал он. – Не медью, а серебром да золотом буду брать за такое представление! Обезьяны, которые плачут, разговаривают и целуются, как люди, – да такое раз в тысячу лет, а то и реже бывает!

Tu prędko krupniku owego, co się w kociołku warzył, podjadłszy, wstał, ognisko popiołem ogarnął i trzymając na jednym ramieniu Koszałka-Opałka, a na drugim Podziomka, dużym krokiem do miasteczka ruszył.

Он наскоро поел кулеша, который варился в котелке, засыпал угли золой и, посадив учёного летописца на одно плечо, а Хвоща – на другое, быстрым шагом двинулся в город.

Zapłakał gorzko Koszałek-Opałek widząc, na jaką poniewierkę mu przyszło, iż się na jarmarku jako małpa prezentować ma, ale Podziomek trąci go nieznacznie i rzecze:

Горько заплакал Чудило-Мудрило: до такого позора дожить – представлять обезьяну на ярмарке! Но Хвощ незаметно подтолкнул его и шепнул:

— Nie trap się, uczony mężu! Jeszcze nie wszystko stracone!

— Не горюй, учёный! Ещё не всё потеряно!

— Ach, bracie! — jęknie Koszałek-Opałek. — W cóż się obróci cała moja sława, gdy księgi nie mam!

— Ах, братец! – простонал Чудило-Мудрило. – Прощай теперь моя слава! Что я значу без книги!

— A cóż się z nią stało?

— А что с ней?

— Zginęła!

— Пропала!

— A pióro?

— А перо?

— Złamane!

— Сломалось!

— A kałamarz?

— А чернильница?

— Rozbity!

— Разбилась!

— Hm! — rzecze smutnie Podziomek — Prawda jest, iż cała twoja uczoność przepadła, gdy nie masz ani księgi, ani pióra, ani kałamarza! Ale wiesz, co ci powiem? Ratuj się w tej przygodzie nie jak mędrzec, ale jak zwykły prostak, ot taki, jakim ja jestem, a to złe — jeszcze nam się na dobre obróci!

— Н-да! – печально сказал Хвощ. – Это верно: какой же ты учёный без книги, пера и чернильницы. Но слушай, что я тебе скажу. Позабудь, что ты мудрец, и выпутывайся из беды, как самый обыкновенный простак, вроде меня. Вот увидишь, всё ещё обернётся к лучшему.

Tu zamilkł, bo na drodze ozwały się liczne, coraz zbliżające się głosy.

Тут он замолчал, потому что сзади послышался гомон догонявшей их толпы.

Była to banda cygańska, takoż na jarmark do miasteczka śpiesząca: obdarte i ogorzałe Cyganki, w płachcie na plecach dźwigające dzieci, stare Cyganichy z fajką w zębach, mężczyźni z kociołkami na kijach i małe, półnagie berbecie z kręconymi włosami i przebiegłym wzrokiem.

Это были цыгане – они тоже спешили в город на ярмарку. Шли загорелые, оборванные цыганки, неся в платках за спиной грудных младенцев; ковыляли старухи с трубками в зубах; шагали мужчины с котелками на палках; вприпрыжку бежали цыганята, полуголые, с курчавыми волосами и плутоватыми глазёнками.

Połączył się z nimi ów, który Koszałka-Opałka i Podziomka niósł, i tak wszyscy dalej kupą szli.

Цыган с Хвощом и учёным летописцем присоединились к толпе.

Cygany jak Cygany. Jedni po drodze wróżyli, drudzy chwytali, co się im nawinęło pod rękę: chusty z płotów, kury z grzęd, gęsi z łąki, płótno z bielników, a nawet sery suszące się po przydaszkach na słońcu. Nietrudno im to było, bo ludzie na jarmark poszli, a chaty pustką stały. Wiele też wtedy rzeczy naginęło po wsiach.


Wreszcie cała ta banda pod miasteczko doszedłszy, zaraz się rozpadła, jedni w prawo, insi w lewo, i uliczkami bocznymi począł każdy swoją drogą ku rynkowi się przekradać.

Дойдя до города, цыгане рассыпались: кто свернул налево, кто направо, и каждый стал своей дорогой добираться до базарной площади.

Tu jarmark wrzał w całej pełni.

Ярмарка была уже в разгаре.

Dzień był pogodny, ludzi huk; konie, wozy, bydło, zalegały plac szeroki, rozłożysty. Chłopi obstąpili stragany, gdzie były buty i czapki; kobiety targowały garnki i miski, dziewczęta kupowały wstążki i paciorki, dzieci piszczały na glinianych kogutkach, gryząc pierniki i czepiając się matczynych spódnic.

Денёк был погожий, людей – видимо-невидимо; лошади, телеги, скот запрудили просторную, широкую площадь. Мужики толпились в рядах, где продавались сапоги и шапки, крестьянки торговали горшки да миски, девчата покупали ленты и бусы, а ребятишки, держась за материнские юбки, свистели в глиняных петушков или грызли пряники.

Z półkoszków i wozów wyciągały szyje gęsi i kaczki, wszędzie ruch, ścisk, gdakanie, gęganie, gwar przeróżnych głosów.

С телег, из плетёных коробов вытягивали шеи гуси и утки; толчея, суматоха, кудахтанье, гогот, гомон.

Największy tłok wszakże był przed budą, w której drzwiach stał Cygan. Stał, pod boki się trzymał i nadąwszy płuca, co miał siły, krzyczał:

Но настоящее столпотворение было у балагана. Перед ним, подбоченясь, стоял цыган и орал во всё горло:

— Hej, ludzie, ludzie! Cuda w tej budzie! Kto ma oczy do patrzenia, uszy do słuchania, a grosze do dania! Oto dwie małpki sprowadzone prosto furmanką z księżyca! Na moje cygańskie sumienie! Prosto z księżyca! Wody nie piją, garnków nie myją, jak ludzie gadają i dobrze się mają! Hej, ludzie! ludzie! Cuda w tej budzie!

— Эй, честные христиане, подивитесь на чудеса в балагане! Слушайте, смотрите – денежки платите! Две учёные обезьяны – прямо с луны на шарабане! Честное цыганское слово! Прямо с луны! Хлеб едят, как люди говорят, песенки играют, народ потешают! Эй, честные христиане, полюбуйтесь на чудеса в балагане!

Rzucali ludzie groszaki, do budy się tłocząc, gdzie uczony Koszałek-Opałek na bębnie bębnić miał, a Podziomek grać na fujarce.

Народ бросал медяки и протискивался к балагану, где Чудило-Мудрило бил в бубён, а Хвощ играл на свирели.

A w miarę jak się koło budy ścisk coraz większy czynił, banda owa cygańska nurkować między wozami zaczęła, ściągając tu kożuch, tam chustkę, ówdzie faskę masła, jaja lub kokoszę.

Пользуясь тем, что все обступили балаган, цыгане стали шнырять среди телег: где тулуп стянут, где платок, где кадушку масла, где яичек или курочку.

Nikt wszakże nie uważał tego, stojąc z oczyma wlepionymi w budę, gdzie się pokazywać miały owe cuda; widział to tylko Podziomek.

Никто ничего не замечал – все уставились на балаган, поглощённые удивительным зрелищем. Только Хвощ всё видел.

Gdy tedy Koszałek-Opałek odbębnił swoje, czemu się wszyscy niezmiernie dziwili, chwycił Podziomek fujarkę, ale zamiast grać na niej, zaśpiewał:

Когда Чудило-Мудрило, всем на удивление, отбарабанил свой номер, Хвощ поднёс к губам свирель, но, вместо того чтобы играть, запел:

Oj, dana, dana, pilnuj Cygana!
Bo Cygan złodziej, wozy podchodzi!

Берегись! Ворище по телегам рыщет!
Берегись! Ворище по телегам рыщет!

Obejrzeli się ludzie po sobie, patrząc, co to znaczy, a ten nic, tylko precz śpiewa:

Зрители переглянулись с недоумением, а Хвощ как ни в чём не бывало опять запел:

Реклама