Польско-русская книга-билингва
Czy to bajka, czy nie bajka,
Myślcie sobie, jak tam chcecie.
A ja przecież wam powiadam:
Krasnoludki są na świecie!
Правда это или байка —
Так суди иль по-иному,
Верь, не верь, а всё ж узнай-ка:
Есть народец малый – гномы.
Naród wielce osobliwy.
Drobny — niby ziarnka w bani:
Jeśli które z was nie wierzy,
Niech zapyta starej niani.
Как ему не подивиться!
Невелик росточком вышел —
Войско в тыкве уместится:
Каждый семечка повыше.
W górach, w jamach, pod kamykiem,
Na zapiecku czy w komorze,
Siedzą sobie Krasnoludki
W byle jakiej mysiej norze.
Где ж они? А на пригорке,
И под камнем, и в чулане,
В каждой ямке, в каждой норке —
Вот спроси у старой няни!
Pod kominem — czy pod progiem —
Wszędzie ich napotkać można:
Czasem który za kucharkę
Poobraca pieczeń z rożna…
И в запечке, и под печкой,
В узкой щёлке половицы —
Уж найдёт себе местечко,
Всюду может примоститься!
Czasem skwarków porwie z rynki,
Albo liźnie cukru nieco,
I pozbiera okruszynki,
Co ze stołu w obiad lecą.
Глядь – готовит за кухарку,
Сахарку слизнул немножко,
Со сковородки стянет шкварку,
Под столом подымет крошку…
Czasem w stajni z bicza trzaśnie,
Koniom spląta długie grzywy,
Czasem dzieciom prawi baśnie…
Istne cuda! Istne dziwy!
Щёлкнул кнут в конюшне глухо —
Знать, коню сплетает гриву…
Шепчет сказку детям в ухо…
Ну и чудо! Ну и диво!
Gdzie chce — wejdzie, co chce — zrobi,
Jak cień chyżo, jak cień cicho,
Nie odżegnać się od niego,
Takie sprytne małe licho!
Знают выходы и входы,
Все увёртки, все уловки!
Нет проворнее народа —
Ну и прытки, ну и ловки!
Zresztą myślcie, jako chcecie,
Czy kto chwali, czy kto gani,
Krasnoludki są na świecie!
Spytajcie się tylko niani.
Так суди иль по-иному,
Верь, не верь, вини в обмане —
Только есть на свете гномы!
Вот спроси у старой няни!
Jak nadworny kronikarz króla Błystka rozpoznawał wiosnę
Глава первая. Как придворный летописец короля Светлячка узнавал, когда придёт весна
I
I
Zima była tak ciężka i długa, że miłościwy Błystek, król Krasnoludków, przymarzł do swojego tronu. Siwa jego głowa uczyniła się srebrną od szronu, u brody wisiały lodowe sople, brwi najeżone okiścią stały się groźne i srogie; w koronie, zamiast pereł, iskrzyły krople zamarzniętej rosy, a para oddechu osiadała śniegiem na kryształowych ścianach jego skalnej groty. Wierni poddani króla, żwawe krasnoludki, otulali się jak mogli w swoje czerwone opończe i w wielkie kaptury. Wielu z nich sporządziło sobie szuby i spencery z mchów brunatnych i zielonych, uzbieranych w boru jeszcze na jesieni, z szyszek, z huby drzewnej, z wiewiórczych puchów, a nawet z piórek, które pogubiły ptaszki, lecące za morze.
Зима была такая долгая и студёная, что его величество Светлячок, король гномов, примёрз к своему трону. С его седой бороды, посеребрённой инеем, свисали сосульки, обледенелые брови сердито и грозно топорщились. Замёрзшие капли росы жемчужинами сверкали на короне, а пар от дыхания изморозью оседал на ледяных стенках Грота. Королевские подданные, проворные гномики, надвинули на самый нос свои длинные колпачки и плотно закутались в красные плащи. А некоторые сделали себе шубы и кафтаны из бурого и зелёного мха, собранного в лесу ещё осенью, из трута, шишек, беличьего пуха и пёрышек, что обронили птички, улетая за синее море.
Ale król Błystek nie mógł się odziewać tak ubogo i tak pospolicie. On zimą i latem musiał nosić purpurową szatę, która od wieków służąc królom Krasnoludków, dobrze już była wytarta i wiatr przez nią świstał. Nigdy też, za nowych swoich czasów nawet, bardzo ciepłą szata owa nie była, ile że z przędzy tych czerwonych pajączków, co to wiosną po grzędach się snują, utkana, miała zaledwie grubość makowego listka.
Но королю не годится одеваться, как попало. Он и зимой и летом носил пурпурную мантию. С незапамятных времён служила она королям гномов и уже порядком поистерлась и прохудилась – ветер продувал её насквозь. Но, будь эта мантия даже новой, она ничуть бы не грела – сотканная из паутинок, которые весной протягивают по пашне красные паучки, она была не толще макового лепестка.
Drżało więc królisko srodze, raz wraz chuchając w ręce, które mu tak zgrabiały, że już i berła utrzymać w nich nie mógł.
Вот и дрожал королишка в своей мантии, зуб на зуб не попадал, и всё дышал на руки: они до того окоченели, что еле удерживали скипетр.
W kryształowym pałacu, wiadomo, ognia palić nie można. Jakże?! Jeszcze by wszystko potrzaskało: posadzki i mury.
В ледяном дворце огня ведь не разведёшь. А не то и пол и стены потрескаются.
Grzał się tedy król Błystek przy blasku złota i srebra, przy płomieniach brylantów, wielkich jak skowrończe jaja, przy tęczach, które promyk dziennego światła zapalał w kryształowych ścianach tronowej sali, przy iskrach lecących z długich mieczów, którymi wywijały dzielne Krasnoludki, tak z wrodzonego męstwa, jak i dla rozgrzewki. Ciepła wszakże z tego wszystkiego było bardzo mało, tak mało, że biedny stary król szczękał zębami, jakie mu jeszcze pozostały, z największą niecierpliwością oczekując wiosny.
Оставалось согреваться сиянием золота и серебра, лучистым пламенем брильянтов, крупных, с яйцо жаворонка, переливами солнца в хрустальных стенах тронного зала да сверканием длинных мечей, которыми размахивали храбрые гномы, чтобы удаль свою показать, а заодно и разогреться. Но тепла от всего этого было мало, и бедный старый король только лязгал немногими уцелевшими зубами, с нетерпением поджидая весны.
— Żagiewko — mówił do jednego z dworzan — sługo wierny! Wyjrzyj no na świat, czy nie idzie wiosna?
— Сморчок, мой верный слуга! – позвал он одного из придворных. – Выгляни-ка наружу, не идёт ли весна?
A Żagiewka kornie odpowiedział:
Но Сморчок ответил смиренно:
— Królu, panie! Nie czas na mnie, póki się pokrzywy pod chłopskim płotem nie zaczną zielenić. A do tego jeszcze daleko!…
— Государь мой и повелитель! Не время мне вылезать из-под земли, пока не зазеленела крапива под плетнями. А до той поры ещё далеко!
Pokiwał król głową, a po chwili znów skinie i rzecze:
Кивнул король головой и подозвал другого придворного:
— Sikorek! A może ty wyjrzysz?
— Синичка, может, ты выглянешь?
Ale Sikorkowi nie chciało się na mróz wystawiać nosa. Rzeknie tedy:
Но Синичке тоже неохота было нос высовывать.
— Królu, panie! Nie pora na mnie, aż pliszka ćwierkać zacznie. A do tego jeszcze daleko!…
— Государь мой и повелитель! – ответил он. – Моё время придёт, когда защебечет трясогузка. А до той поры ещё далеко!
Pomilczał król nieco, ale iż mu zimno dokuczało srodze, skinie znów i rzecze:
Помолчал король; но, видно, холод пробирал его не на шутку, и он опять сказал:
— Biedronek, sługo mój! A ty byś nie wyjrzał?
— Букашка, мой верный слуга, хоть ты выгляни!
Wszakże i Biedronkowi niepilno było na mróz i zawieje. I on się kłaniał i wymawiał:
Но и Букашке не хотелось вылезать на мороз.
— Królu, panie! Nie pora na mnie, aż się pod zeschłym listkiem śpiąca muszka zbudzi. A do tego jeszcze daleko!…
— Государь наш и повелитель! – с поклоном ответил он. – Моё время придёт, когда мушка проснётся под прошлогодним листом. А до той поры ещё далеко!
Król spuścił brodę na piersi i westchnął, a z westchnienia tego naszła taka mgła śnieżysta, że przez chwilę w grocie nic widać nie było.
Опустил король бороду на грудь и вздохнул, да так тяжко, что в Гроте поднялась метель, и ничего не стало видно.
Tak przeszedł tydzień, przeszły dwa tygodnie, aż pewnego ranka jasno się jakoś zrobiło, a z lodowych soplów na królewskiej brodzie jęła kapać woda.
Прошла неделя, прошла другая, и вот в одно прекрасное утро сделалось светло-светло. Закапало с сосулек на королевской бороде.
We włosach też śnieg tajać zaczął, a okiść szronowa opadła z brwi królewskich i zmarzłe kropelki u wąsów wiszące spłynęły niby łzy.
Подтаял снег на королевских волосах, расправились смёрзшиеся брови, и по усам, словно слезинки, покатились капли.
Zaraz też i szron ze ścian opadać zaczął, lód pękał na nich z wielkim hukiem, jak kiedy Wisła puszcza, a w komnacie zrobiła się taka wilgoć, że wszyscy dworzanie wraz z królem kichali jakby z moździerzy.
На стенах тоже начал таять иней, а лёд трескался с таким грохотом, будто Висла вскрывалась. Стало так сыро, что король и все придворные принялись оглушительно чихать – словно пушки запалили.
A trzeba wiedzieć, że Krasnoludki mają nosy nie lada.
И то сказать – носы у гномов знатные!
Sam to naród nieduży: jak Krasnoludek but chłopski obaczy, staje, otwiera gębę i dziwuje się, bo myśli, że ratusz. A jak w kojec wlezie, pyta: „co za miasto takie i którędy tu do rogatek?”. A wpadnie w kufel kwarciany, to wrzeszczy: „Rety! Bo się w studni topię!”.
Сами-то они народец мелковатый: увидит гномик крестьянский сапог, остановится, разинет рот и дивится, думает – башня. Забредёт в курятник и спрашивает: «Это что за город такой и далеко ли до заставы?» В пивную кружку свалится – и ну верещать: «Спасите! В колодец упал!»
Taki to drobiazg!…
Вот какая мелюзга!
Ale nosy mają na urząd, że i organiście lepszego do tabaki nie trzeba. Kichają tedy wszyscy, aż się ziemia trzęsie, życząc sobie i królowi zdrowia.
Зато носы у них что надо. Такие бы носищи любителям табачок понюхать! Как расчихались да начали друг дружке и королю здоровья желать – земля задрожала.
Wtem chłop po drwa do boru jedzie. Słysząc owo kichanie, mówi:
На ту пору крестьянин в лес по дрова ехал. Услыхал, как гномы чихают, и говорит:
— Oho, grzmi! Skręciła zima karku! — bo myślał, że to grzmot wiosenny. Zaraz konia przed karczmą zawrócił, żeby grosza na drzewo nie utracać i przesiedział tam do wieczora, rachując i rozmyślając, co kiedy robić ma, żeby mu czasu na wszystko starczyło.
— Ого! Гром гремит! Значит, весна зиму поборола! Подумал, что это весенний гром, и немедля повернул к корчме: чего зря деньги на дрова переводить. Так и просидел там до вечера – всё рассчитывал да прикидывал, как бы с работой управиться вовремя.
Tymczasem odwilż trwała szczęśliwie. Już około południa wszystkim Krasnoludkom poodmarzały wąsy.
Меж тем и вправду потеплело. К полудню у всех гномов оттаяли усы.
Zaczęli tedy radzić, kogo by na ziemię wysłać, żeby się przekonał, czy jest już wiosna.
Начали они совещаться, кого послать посмотреть, пришла ли весна.
Aż król Błystek stuknął o ziemię berłem szczerozłotym i rzekł:
Судили, рядили, наконец король Светлячок стукнул об пол своим золотым скипетром и молвил:
— Nasz uczony kronikarz Koszałek-Opałek pójdzie obaczyć, czy już wiosna przyszła.
— Пусть наш учёный летописец Чудило-Мудрило пойдёт и проверит, пришла ли весна.
— Mądre królewskie słowo! — zakrzyknęły Krasnoludki i wszystkie oczy obróciły się na uczonego Koszałka-Opałka.
— Вот мудрое королевское слово! – наперебой закричали гномы и уставились на учёного по имени Чудило-Мудрило.
Ten, jak zwykle, siedział nad ogromną księgą, w której opisywał wszystko, co się od najdawniejszych czasów zdarzyło w państwie Krasnoludków, skąd się wzięli i jakich mieli królów, jakie prowadzili wojny i jak im się w nich wiodło.
А тот сидел, как всегда, над огромной книгой, в которую записывал историю королевства гномов с древнейших времён: откуда они ведут свой род, какие у них были короли, с кем они воевали и кого победили.
Co widział, co słyszał, to spisywał wiernie; a czego nie widział i nie słyszał, to zmyślił tak pięknie, iż przy czytaniu tej księgi serca wszystkim rosły.
Он описывал без прикрас всё, что видел и слышал, а чего не видел, сам придумывал, да так складно, что заслушаешься, как начнёт читать.
On to pierwszy dowiódł, iż Krasnoludki, ledwie na piędź duże, są właściwie olbrzymami, które się tylko tak kurczą, żeby im mniej sukna wychodziło na spencery i płaszcze, bo teraz wszystko drogie.
Это он первый доказал, что гномы, хоть ростом с вершок, на самом деле – великаны. Просто они съёжились, чтобы сукна выходило поменьше на плащи да кафтаны: больно уж нынче всё дорого.
Krasnoludki tak dumni byli z kronikarza swego, że gdzie kto jakie zielsko znalazł, zaraz mu wieniec plótł i na głowę wkładał, tak, iż mu te wieńce resztę rzadkich włosów wytarły i łysy był jak kolano.
Гномы очень гордились своим летописцем. Попадутся им цветы – тут же сплетут венок и возложат ему на макушку. Последние волосы этими венками повытерли, и голова у него стала голая, как колено.
II
II
Koszałek-Opałek zaraz się na wyprawę zbierać zaczął. Przyrządził sobie garniec najczarniejszego atramentu, potem wyszykował wielkie gęsie pióro, które, iż ciężkie było, musiał je jak karabin na ramieniu dźwigać; ogromne swoje księgi na plecach sobie przytroczył, podpasał opończę rzemieniem, włożył kaptur na głowę, chodaki na nogi, zapalił długą fajkę i stanął do drogi gotowy.
Вот стал Чудило-Мудрило собираться в дорогу. Запасся целой бутылкой чёрных-пречёрных чернил, очинил большое гусиное перо и вскинул его на плечо, как ружьё, чтоб нести легче было. Потом привязал книги за спину, подпоясался ремешком, надел колпак, сапоги, закурил свою длинную трубку – вот и в путь готов.
Wierni towarzysze zaraz się z uczonym Koszałkiem tkliwie żegnać zaczęli, niepewni, czyli go na ziemi zła jaka przygoda nie spotka i czy go jeszcze kiedy zobaczą.
Друзья сердечно простились с учёным летописцем. Кто знает, не приключится ли с ним беды и доведётся ли ещё увидеться?
Sam król Błystek miłościwy chciał go uściskać, iż bardzo sobie Koszałka-Opałka za uczoność jego cenił, ale się ruszyć nie mógł, gdyż zupełnie do tronu przymarzły mu szaty.
Сам король хотел обнять его на прощание – очень уж он ценил своего летописца за учёность, – да не тут-то было: мантия накрепко примёрзла к трону, и его величество никак не мог приподняться.
Skłonił tylko ze swego majestatu złote berło nad uczonym mężem, a gdy ten rękę królewską całował, stoczyło się po królewskim licu kilka jasnych pereł, które z brzękiem na kryształową posadzkę upadły. Były to zamarznięte łzy dobrego króla. Podjął je natychmiast skarbnik państwa, Groszyk, i w szkatułę drogocenną włożywszy, do skarbca zaniósł.
Тогда король Светлячок простёр свой золотой скипетр над учёным мужем. Тот приложился к его руке, и несколько замёрзших слезинок прозрачными жемчужинами скатились из королевских очей, зазвенев на хрустальном полу. Королевский казначей Грошик подобрал их, положил в драгоценный ларчик и отнёс в сокровищницу.
Cały dzień gramolił się uczony Koszałek, zanim z groty na ziemię wyszedł. Droga była stroma, korzeniami odwiecznych dębów splątana, odłamki skały, żwiry i kamyki usuwały się spod nóg, lecąc z głuchym łoskotem gdzieś na dno przepaści; zamarzłe wodospady świeciły jak szyby lodu, po których uczony wędrowiec ślizgał się w swych chodakach, i tylko z największym trudem posuwać się mógł w górę.
Целый день карабкался наш учёный, прежде чем выбрался на поверхность земли. Дорога, вся в узловатых корневищах вековых дубов, круто поднималась в гору. Гравий, камни, обломки скал с глухим шумом осыпались из-под ног в пропасть. Замёрзшие водопады блестели, как ледяные зеркала, и учёный путешественник скользил по льду, с трудом подвигаясь вперёд.
Na domiar biedy, wybrał się bez jakiegokolwiek posiłku na drogę, gdyż dźwigając wielkie księgi, wielki kałamarz i wielkie pióro, nic innego unieść już nie mógł.
В довершение всех бед он не взял с собой никакой еды. Силёнок хватило только книги тащить, да большую чернильницу, да большое перо.
Byłby Koszałek-Opałek zupełnie z sił opadł, gdyby nie to, że natrafił na dobrze zagospodarowany dom pewnego przezornego chomika.
И совсем бы выбился из сил Чудило-Мудрило, не попадись ему по дороге домик одного хомяка, запасливого и богатого.
Ten chomik miał pełną spiżarnię różnego ziarna i orzechów bukowych, z czego coś niecoś zgłodniałemu wędrowcowi udzielił, a nawet na sianie, którym dom cały był wysłany, odpocząć pozwolił, pod warunkiem, że o siedzibie jego nic a nic w wiosce nie powie.
Кладовая у хомяка ломилась от зёрна и орехов. Он накормил голодного странника и даже позволил ему отдохнуть на сене, которым был устлан пол, но с условием, что тот никому в деревне не проболтается про его жильё.
— Bo — mówił — są tam psotne chłopaki, które jakby tylko o mnie się zwiedziały, oho! już bym przed nimi spokojności nie miał!
— Там такие сорванцы! Пронюхают, где моя нора, – прощай, спокойная жизнь!
Koszałek-Opałek z wdzięcznością opuścił gościnnego chomika, posilony na duchu i na ciele.
Приободрясь и подкрепившись, Чудило-мудрило поблагодарил гостеприимного хомяка и пустился в путь.
Szedł teraz wesół i raźny, poglądając spod ciemnego kaptura po chłopskich pólkach, po łąkach, po gajach. A już ruń dobywała się i parła gwałtownie nad ziemię; już trawki młode puszczały się na wilgotnych dołkach, już nad wezbraną strugą czerwieniały pręty wikliny, a w cichym, mglistym powietrzu słychać było kruczenie żurawi, wysoko gdzieś, wysoko lecących.
Шагал он теперь легко и весело, поглядывая из-под тёмного колпака на крестьянские поля, на луга и рощи. Зеленя изо всех сил тянулись вверх; в низинах пробивалась молодая травка, над разлившимся ручьём краснели ветви ивняка, а высоко-высоко в туманном небе курлыкали журавли.
Każdy inny Krasnoludek poznałby po tych znakach, że wiosna już blisko, ale Koszałek-Opałek tak był od młodości pogrążony w księgach, że poza nimi nic nie widział w świecie i na niczym nie rozumiał się zgoła.
Любой другой гном сообразил бы по этим приметам, что весна не за горами. Но наш учёный просидел всю жизнь, уткнувшись в книги, и, кроме них, ничего на свете не знал и не видел.
Wszakże i on miał w sercu taką dziwną radość, taką rześkość, że nagle zaczął wywijać swoim wielkim piórem i śpiewać znaną starą piosenkę:
И всё-таки даже у него стало легко и радостно на душе, и, размахивая своим большим пером, он запел старинную песенку:
…Precz, precz smutek wszelki,
Zapal fajki, staw butelki.
Прочь, прочь, прочь беги, грусть, тоска и хворь!
Ну-ка, трубку разожги да бутылку раскупорь!…
Zaledwie jednak był w połowie zwrotki, kiedy posłyszał ćwierkanie gromady wróbli na chruścianym, grodzącym pólko, płocie; urwał tedy piosenkę swą natychmiast, aby się z tą gawiedzią nie bratać, i namarszczywszy czoło, szedł z wielką powagą, iżby ona hołota wiedziała, że mężem uczonym będąc, z wróblami kompanii nie trzyma.
Но не успел пропеть и куплета, как услышал чириканье воробьёв на плетне, огораживающем поле, и сразу замолчал, чтобы не уподобляться этому сброду. Нахмурив лоб, с важным видом прошествовал мимо – пусть знает эта голытьба, что учёный им не товарищ.
A że już i wioskę widać było, skręcił tedy na przydrożek, gdzie go zeszłoroczne badyle różnego chwastu prawie zupełnie zakryły, i niepostrzeżony do pierwszej chałupy doszedł.
Вот уж и деревня показалась. Свернув на тропинку, наш путник под прикрытием прошлогодних сорняков незаметно подобрался к первой хате.
Wieś była duża, szeroko rozbudowana wśród poczerniałych teraz i bezlistnych sadów, a ostatnie jej domostwa opierały się o ciemną ścianę gęstego sosnowego boru.
Деревня была большая. Вся в садах, черневших голыми деревьями, она широко раскинулась среди полей, упираясь одним концом в тёмную стену густого соснового леса.
Chaty były zamożne, świeżo wybielone, z kominów ulatywał dym siny, w podwórkach skrzypiały studzienne żurawie, parobcy poili konie i porykujące bydło, a kupki dzieci bawiły się hałaśliwie na wysadzonej topolami drodze to „w gonionego”, to znów „w chowanego”.
Из труб свежевыбеленных ладных хаток поднимался сизый дым; во дворах скрипели колодезные журавли, батраки поили лошадей и мычащих коров; по дороге, обсаженной тополями, с криком носились стайки ребятишек, игравших в прятки и салочки.
Ale nad całym tym gwarem górował huk młota i dźwiękanie żelaza w pobliskiej kuźni, przed którą stała gromadka lamentujących niewiast. Obaczywszy je, Koszałek-Opałek posunął się ostrożnie wzdłuż płota i stanąwszy za krzaczkiem tarniny — słuchał.
Но весь этот гомон перекрывали удары молота и лязг железа, доносившиеся из кузницы, возле которой причитала толпа крестьянок. Увидев их, Чудило-Мудрило осторожно прокрался вдоль забора и, притаившись за терновым кустом, стал слушать.
— A niecnota! A zbój! — mówiła jedna. — Jak on się do kowalowego kurnika zakraść nie bał, to już przed nim nigdzie kokoszy nie skryje!
— Ах, злодейка! Ах, разбойница! – кипятилась одна. – Ну разве убережёшь теперь от неё кур, коли она к самому кузнецу не побоялась забраться!
A druga:
— Co to kokoszy! To było złoto, nie kokosza! Dzień na dzień jaja niosła i to jak moja pięść! Na całą wieś takiej drugiej nie ma!
— Да что все твои куры против этой! Не курица, а золото! – перебила другая. – Каждый день яйца несла с кулак! Другой такой во всей деревне не сыщешь!
Tak znów insza:
— A mojego koguta kto zdusił? Nie jegoż to sprawka? To jakem zobaczyła te roztrzęsione piórka, Bóg łaskaw, żem z żalu nie padła! Jak nic byłabym za niego wzięła z pięć złotków, albo jeszcze i piętnaście groszy.
— А у меня кто петуха задушил? Не её разве проделки? – жаловалась третья. – Как увидела я пёрышки разбросанные, так и обмерла. Да у меня его за пять злотых с руками бы оторвали – ещё грошей пятнадцать прибавили бы.
Tak znów ta pierwsza:
— A co za podstępca! Co za kot taki! A co to za moc w tych pazurach! Żeby zaś taką jamę pod kurnikiem wygrzebać! A to i chłop łopatą lepiej by nie zrobił. A że też nijakiego sposobu nie ma na takiego zbója!
— Вот пролаза! Вот злодейка! Эдакую дыру в курятнике проделала! – подхватила первая. – Да тут когтищи железные нужны. Мужик лопатой и то лучше не выроет. Неужто управы нет на неё, разбойницу?
Ale wtem wybiegła z chałupy przy kuźni kowalka i nie dbając na zimno, bez kaftana, stanęła przed progiem, fartuch do oczu podniosła i z głośnym płaczem zawodzić poczęła.
Тут из лачуги без зипуна выскочила кузнечиха, остановилась на пороге, поднесла фартук к глазам и заголосила:
— A mojeż wy czubatki kochane! A mojeż wy kogutki pozłociste! A cóż ja teraz bez was pocznę, sierota!…
— Ах, ты пеструшечка моя милая! Пеструшечка златоперая! И что я без тебя, сиротиночка, делать стану!
Dziwił się temu lamentowi Koszałek-Opałek, słuchając to jednym, to znów drugim uchem, bo nie mógł jakoś zrazu pomiarkować, o co by to onym niewiastom chodziło. Aż nagle stuknął się palcem w czoło, pod płotem między chwasty siadł, kałamarz odkorkował, pióro w nim umaczał, strzepnął i otwarłszy wielką swoją księgę, takie w niej zapisał słowa:
Недоумевая, слушал учёный летописец этот плач. Он прикладывал руку то к одному уху, то к другому, но никак не мог взять в толк, о чём тужат женщины. Вдруг он стукнул себя по лбу, уселся среди сорняков под забором, откупорил чернильницу, обмакнул перо, стряхнул его и, раскрыв огромную книгу, записал:
„…Drugiego dnia podróży mojej zaszedłem do nieszczęsnej krainy, którą Tatarowie napadłszy, wybili, wydusili lub uprowadzili w jasyr wszystkie koguty i kokosze. Za czym kowal miecze na wyprawę kuł, a przed kuźnią rozlegał się płacz i narzekanie”.
«На второй день странствия пришёл я в несчастную страну, на которую совершили набег татары и перебили, передушили или угнали в полон всех кур и петухов. Кузнец ковал мечи для похода, а перед кузницей раздавались плач и стенания».
Jeszcze to pisał, kiedy w progu kuźni stanął kowal i huknął basem.
Не успел он кончить, как на пороге появился кузнец и рявкнул басом:
— Co tu pomoże płakać? Tu trzeba garnek z żarem wziąć i tego nicponia z jamy wykurzyć dymem! Jużci wiadome rzeczy, że pod lasem lis w jamie siedzi. Albo go wykurzyć, albo go wykopać. Dalej Jasiek! Duchem Stach! — chłopaków zwołać i z łopatą mi na niego! A ty, matka, nie płacz, jeno garnek z żarem szykuj! Szedłbym sam, ale że robota pilna!
— Слезами горю не поможешь! Горшок с жаром надо взять да выкурить злодейку из норы! Кто же не знает лисьей норы на опушке! Выкурить её оттуда или нору раскопать. Живей, Ясек! Собирайся, Стах! Кликните ребят, берите лопаты, и айда. А ты, мать, чем слёзы лить, лучше бы горшок углей приготовила. Я бы и сам пошёл, да работа срочная!…
I zaraz się z progu do kuźni nawrócił, a dźwiękanie żelaza znów słyszeć się dało.
Сказал – и воротился в кузницу, и оттуда снова послышался звон железа.
Ale dwóch kowalczyków, porzuciwszy miechy, biegło przez wieś, wołając: „Na lisa! Na lisa!”.
А двое подмастерьев, бросив раздувать мехи, помчались по улице с криком:
– На лису! На лису!
Za czym i baby pociągnęły ku chatom szykować wyprawę.
Женщины тоже разошлись по домам – снарядиться в поход.
A wtedy, baczny na wszystko, Koszałek-Opałek znów umaczał pióro i wpisał w księgę te słowa:
Тут летописец, внимательно следивший за событиями, снова обмакнул перо в чернильницу и записал:
„Tatarowie ci mają nieustraszonego wodza i Chana nad sobą, który się zwie Lis Wielki, a ukrywają się w leśnych norach, skąd ich ludność miejscowa wykurza armatnim dymem”.
«Возглавляет орду хитрый и неустрашимый хан, по прозванию Лиса. Татары скрываются в лесных пещерах, а местное население выкуривает их оттуда пороховым дымом».
Zaledwie jednak skończył to pisać uczony kronikarz, kiedy go doleciała okrutna wrzawa. Spojrzy, a tu wali przez wieś gromada bab, dzieci i wyrostków z łopatami, z kijami, z garnkami, a za gromadą, naszczekując, podążają w stronę lasu „Kruczki”, „Zaboje”, inne pokurcie, szczekając i ujadając srodze.
Едва успел он поставить точку, как до слуха его донёсся оглушительный шум. Глядь – по деревенской улице валит толпа женщин, детей, подростков с лопатами, палками и горшками, а за ними с яростным лаем мчатся Шарики, Жучки и Барбоски.
Raz jeszcze tedy umaczał pióro Koszałek-Opałek i taką uwagę w kronice swojej dopisał:
Ещё раз обмакнул перо Чудило-Мудрило и сделал такую запись:
„Na wojnę przeciw Tatarom nie chodzą w krainie tej chłopi, ale baby, dzieci i niedorosłe chłopaki; które to wojsko zgiełk srogi w marszu na nieprzyjaciela czyni, lecąc przez wieś wielkim pędem; za główną zasię armią gromada psów okrutnym wrzaskiem męstwa do boju dodawa.
«В этой стране с татарами сражаются не мужчины, а женщины, дети и безусые отроки. Войско с криками и шумом мчится по деревне, а за ним несётся целая свора псов, яростным лаем возбуждая в воинах отвагу. Всё это видел я собственными глазами и собственноручной подписью удостоверяю».
Tu przechylił głowę, zmrużył lewe oko i podpisawszy u brzegu karty: „Koszałek-Opałek, Nadworny Historyk Króla Jegomości Błystka” — uczynił misterny a szeroki zakręt.
Учёный гном склонил голову набок, прищурил левый глаз и расписался внизу страницы: «Придворный Историк Его Величества Короля Светлячка Чудило-Мудрило», изобразив в конце замысловатую закорючку.
Tymczasem z tamtej strony płota zaleciał go miły dymek jałowcowy, w którym się Krasnoludki szczególnie lubują. Pociągnął Koszałek-Opałek wielkim swoim nosem raz, pociągnął drugi raz, a rozchyliwszy chrusty począł pilnie patrzeć, skąd by ów dymek szedł. Jakoż ujrzał pod borem siny, wijący się sznurek, a gdy dobrze okulary przetarł, zobaczył w polu niewielkie ognisko i siedzących dokoła niego pastuszków.
Вдруг откуда-то из-за забора пахнуло можжевёловым дымком, а гномы очень любят этот запах. Чудило-Мудрило потянул своим носищем раз, другой, потом раздвинул сухие стебли и стал озираться: где горит? На опушке леса заметил он синюю струйку дыма, а протерев хорошенько очки, увидел костёр, а вокруг него – пастушат.
Poczciwy Krasnoludek niezmiernie dzieci lubił; puścił się tedy ku ognisku na przełaj ugorem, kierując się wprost na ów dymek i pociesznie przeskakując bruzdy.
Добрый старичок очень любил детей. И вот прямиком через пашню, смешно перескакивая через борозды, направился он на дымок.
Zdumieli się pastuszkowie, zobaczywszy małego człowieka w podróżnej, rzemieniem podpasanej opończy z kapturem, z księgą pod pachą, z kałamarzem u pasa i z piórem na ramieniu.
Пастушата очень удивились, увидев маленького человечка в плаще, в колпаке, с книгой под мышкой, с чернильницей на поясе и пером на плече.
Zaraz też Józik Srokacz trącił w bok Stacha Szafarczyka i pokazawszy palcem owego człowieczka, szepnął:
— Krasnoludek!
Юзек подтолкнул Стаха и шепнул, показывая пальцем:
– Гномик!
A Koszałek-Opałek był już blisko i uśmiechał się przyjaźnie do dzieci, kiwając głową.
А Чудило-Мудрило, который подошёл уже совсем близко, кивнул им и улыбнулся приветливо.
Dzieci pootwierały usta szeroko i wpatrzyły się w niego jak w tęczę. Nie bały się przecież, tylko je ogarnął dziw nagły. Nie bały się, bo każde wiedziało dobrze, iż Krasnoludki nikomu krzywdy nie czynią, a jak ubogim sierotom to i pomagają nawet.
Ребята смотрели на него разинув рот, как зачарованные. Они не то чтобы испугались, а просто онемели от неожиданности. Бояться тут нечего – ведь даже малые дети знают, что гномы никому не делают зла, а бедным сиротам ещё и помогают.
Jakoż Stacho Szafarczyk przypomniał sobie zaraz, że kiedy mu cielęta zaprzeszłej wiosny uciekły do lasu, takusieńki maluśki człowieczek pomógł mu je wyszukać i na pastwisko zagnać. Jeszcze go pogłaskał i poziomek mu w czapkę nasypał, mówiąc:
Стах вспомнил, как позапрошлой весной вот такой же малюсенький человечек помог ему найти и пригнать на пастбище убежавших в лес телят. А на прощание насыпал полную шапку земляники, погладил по голове и сказал:
— Nie bój się! Naści, sieroto!
«На вот тебе, не бойся!»
Tymczasem Koszałek-Opałek do ogniska podszedł i wyjąwszy fajkę z zębów, przemówił grzecznie:
Подойдя к костру, учёный летописец вынул трубочку изо рта и сказал вежливо:
— Witajcie, dzieci!
— Здравствуйте, дети!
Na co pastuszkowie odrzekli z powagą:
— Witajcie, Krasnoludku!
— Здравствуй, гномик, – серьёзно ответили пастушата.
Ale dziewczynki skuliły się tylko i naciągnąwszy chuściny na czoła, tak że im ledwo czubki nosów było widać, wytrzeszczyły na przybysza niebieskie oczęta.
А девочки, вытаращив на пришельца голубые глазёнки, съёжились, натянули на лбы платочки – только носы выглядывают, как пуговки.
Koszałek-Opałek popatrzył na nie z uśmiechem i zapytał:
Чудило-Мудрило, улыбаясь, посмотрел на них и спросил:
— Czy mogę się pogrzać przy waszym ognisku? Bo zimno!
— Можно мне у костра погреться? Холодно что-то!
— Jużci, że mogą! — odpowiedział rezolutnie Jaśko Krzemieniec.
— Почему ж нельзя? – рассудительно ответил Ясек.
Реклама