301
O krasnoludkach i sierotce Marysi / О гномах и сиротке Марысе — на польском и русском языках. Страница 4

Польско-русская книга-билингва

Maria Konopnicka

O krasnoludkach i sierotce Marysi

Мария Конопницкая

О гномах и сиротке Марысе

A miała przy chałupie czarnego psiaka, co się Kruczek wabił. Nuż go okładać kijem. Psiak skomli, bo mu się krzywda dzieje: ból w kościach nieznośny, sień zamknięta, uciec nie ma kędy, a baba co go grzmotnie, to krzyczy:

Жучкой чёрную собачонку звали, которая хату сторожила. Схватила хозяйка палку – и ну её отделывать. Лупит и приговаривает:

„A nie rusz! A wara!”.

— Вот тебе! Вот тебе! Получай!

Kręci się Kruczek, piszczy, rad by się w ziemię schować, aż się baba zmachała i kij cisnęła. Tak dopieroż Kruczek niebożę ogon pod siebie, a skomląc okrutnie, do obórki się powlókł — i tam obite boki lizał do wieczora.

Собачонка визжит от обиды, от боли, скулит, извивается, а деться некуда – сени заперты. Наконец умаялась хозяйка и отшвырнула палку в сторону. Бедняга Жучка, поджав хвост, с жалобным визгом уползла в хлев и там до самого вечера бока зализывала.

Nazajutrz baba i kota, i Kruczka w komorze zamyka, garnki w piec wstawia i do sąsiadki idzie.

На следующий день крестьянка заперла кота и Жучку в чулан, поставила горшки в печь и пошла к соседке.

Posiedziała trochę u sąsiadki, pogadała, wraca, a tu sądny dzień w chałupie!

Посидела, поболтала, вернулась – а дома сущий ад!

Kot z psem drą się w komorze tak, że aż sierść pod pułapem lata, a w izbie piec otwarty, garnki próżne, rynka wylizana z omasty, jakby ją kto umył, a dzieciak w kołysce krzyczy, aż się rozlega!

Кот с собакой в чулане дерутся – только шерсть клочьями летит; печь открыта, горшки пустые, сковородка блестит, будто её вымыли, а младенец в колыбели орёт, надрывается.

Chwyciła się baba za głowę z wielkiego frasunku, ale ją zaraz potem złość wzięła, więc tylko pięść o pięść trzasnąwszy, mówi:

Схватилась крестьянка за голову. Но потом взяла её злость, сжала она кулаки и говорит:

— Czekajże, zła psoto! Już ja cię upatrzę!

— Погоди ж ты, вор проклятый! Я не я буду, коли тебя не подстерегу!

I cała w myślach do kołyski podeszła, bo ów podrzutek darł się wniebogłosy.

И подошла с этими мыслями к подкидышу, который орал благим матом.

Karmi go biedne matczysko, a łzy jej kapią z oczu, gdy na dziecko spojrzy: tak jej się Jaśko odmienił! Dawniej z nim przed chatą siadała na progu, a kto przeszedł, to chwalił, jako że takiego dziecka daleko było szukać.

Кормит бедная мать ребёнка, а у самой слёзы градом катятся: не узнать Ясека! Раньше, бывало, сядет с ним на порог, и, кто ни пройдёт, все на него любуются: другого такого мальчика во всей деревне не сыскать!

Teraz go ludziom pokazać nie śmie, takie się zrobiło poczwarne straszydło.

А теперь с этаким страшилищем и людям на глаза показаться стыдно.

Nie uśmiechnie się, nie zagwarzy, rączek do matczynych korali nie wyciągnie, tylko leży odęte, namarszczone, łyse, jakby co starego.

Не улыбается, не лепечет, ручонками к материнским бусам не тянется, лежит одутловатый, морщинистый, лысый, точно старикашка.

Rość też nie rośnie, tylko ta głowa wielka i ciężka sterczy mu jak dynia.

И расти не растёт, одна голова наливается, большущая, тяжёлая, как дыня.

Istna pokraka!

Одно слово – урод!

Już mu i urok odczyniała, trzy węgielki żarzące, trzy kruszyny chleba na wodę rzucając; już go i w hebdzie kąpała, które to ziele od złych oczu bardzo jest pomocne; już go i baźkami z kwietniowej palmy okadzała, i wiórzyskiem z wypróchniałej wierzby, co na rozstaju rosła — nic nie pomogło.

Уж чего-чего она не делала, чтобы порчу отвадить: и три уголька раскалённых, три крошки хлебные в воду бросала; и в бузинном отваре его купала – верное средство от дурного глаза; и барашками с вербы окуривала, и щепой трухлявой ивы, что на распутье растёт, – ничего не помогло.

A tu teraz w dodatku taka utrata! Nagotuje jadła, jakby na dwóch chłopów, a wychyli się z izby, to i na nią jedną w garnku nie zostanie.

А тут ещё и в хозяйстве убыток! Еды на двух мужиков наварит, а домой вернётся – есть нечего.

— Dzieciak, jak dzieciak — mówiła rozżalona kobieta. — Wola i dopust Boży! Ale co tego wyjadania, to nie daruję! Żeby nie wiedzieć co — nie daruję!

— С ребёночка что взять, – говорила несчастная женщина. – Но уж вору этому я не спущу! Ни за что не спущу!

II

II

Nazajutrz nagotowała baba garnek kapusty, nagotowała garnek grochu, zasmażyła godny kęs słoniny, wstawiła to wszystko w piec, zamknęła, kota i Kruczka wzięła z sobą, nakarmiła dziecko i poszła.

На другой день наварила она горшок капусты и горшок гороха, нажарила целую сковороду свиных шкварок, поставила в печь, закрыла её, покормила ребёнка, взяла с собой кота и Жучку и ушла.

Nie poszła jednak daleko, tylko za węgłem stanęła i przez szybkę patrzy.

Но ушла недалеко – схоронилась за углом и поглядывает в окошко.

Patrzy, aż tu się podnosi z pościółki ów odmieniec i w kołysce siadłszy, rozgląda się po izbie, czy w niej kogo nie ma. Patrzy baba dalej, a ów się z kołyski gramoli i — prosto do pieca! Przyszedł, drzwiczki otworzył, pociągnął mile nosem, bo mu zapachniały skwarki w rynce, i dalej łyżki szukać. A łyżki były zatknięte w łyżniku.

Видит – приподнялся ребёночек, сел в колыбели, озирается по сторонам: нет ли кого в избе? Потом выкарабкался из колыбели – и шасть к печке! Подошёл, открыл заслонку, потянул носом, жмурясь от удовольствия – очень уж вкусно шкварками запахло, – и стал искать ложку. А ложки были высоко, на полочке, никак не достать.

Źle mu było sięgać, wlazł na skrzynkę i dopiero co największą wybrawszy, nuż do garnków owych. Wyciągnął z pieca kapustę, słoniną okrasił, grochu dokłada, a je — aż mu się uszy trzęsą.

Вот он влез на сундук, взял ложку побольше, выдвинул из печи горшок с капустой, шкварками заправил, добавил гороху и давай уплетать за обе щеки.

Struchlała baba na to widowisko, klasnęła w ręce i nuż do sąsiadki po radę.

Тут крестьянка струхнула не на шутку, руками всплеснула и побежала за соседкой.

Przybieżały obie pędem, patrzą, w garnkach już mało co, a ów aż sapie, a jeść nie ustaje.

Воротились обе, видят – в горшках уже на донышке осталось, а он всё сопит да уплетает.

Wyjadł kapustę, wyjadł groch do czysta, łyżką w puste dno stuknął, przechylił rynkę, wylizał co zbyło okrasy, w piec garnki wstawił, chodzi po izbie jak stary i po kątach patrzy.

Съел капусту, съел горох, поскрёб ложкой по дну, наклонил сковородку, вылизал, задвинул горшки в печь и стал, как хозяин, по избе расхаживать, во все уголки заглядывать.

Baba tylko zęby ściska, ale nic.

Крестьянка даже зубами заскрипела.

Chodzi ów, patrzy, znalazł jaje, co je kokoszka pod kobiałką zniosła.

А он себе похаживает, глазами шарит.

Nuż oną wielką głową kręcić, a dziwować się owemu jaju.

Нашёл яйцо под кошёлкой, смотрит, как на невидаль, головой огромной качает.

— Siedemdziesiąt i siedem lat żyję — powiada — a jeszczem też takiej beczki bez obręczy nie widział!

— Семьдесят семь лет живу на свете, – бормочет, – а бочки без обручей не видывал!

Zaraz sąsiadka poznała po tych słowach, że to jest Krasnoludek.

Тут соседка сразу смекнула, что это гном.

— Nie ma co — mówi — tylko Boga na pomoc wezwać, tęgą wić brzozową wyciąć, tego odmieńca na leśne jabłko zbić i na śmietnisko cisnąć. Jak będzie na śmietnisku wrzeszczał, to Krasnoludki dziecko prawe odniosą, a tego nietwora zabiorą sobie!

— Что ж, – говорит, – сорви ветку берёзовую да угости его хорошенько и на помойку выкинь. Как начнёт он там голосить, принесут тебе гномы Ясека, а этого урода назад заберут.

Trafiło to babie do serca. Jakże nie skoczy do brzeziny, jak nie wyłamie jedną witkę, jak nie wpadnie do izby, jak nie chwyci podrzutka, jak go nie zacznie bić!

Крестьянке этот совет по душе пришёлся. Кинулась она в березняк, сломила ветку, прибежала домой, схватила подкидыша за шиворот и давай стегать.

— Za moje jadło… za mego Jaśka… za moją szkodę… masz… masz… masz!…

— Вот тебе, получай: за мои харчи, за Ясека, за обиду мою!

Krzyczy ów, aż go w niebie słychać, a baba nie ustaje, tylko ćwiczy.

Тот орёт – за версту слышно, а баба знай лупит его без устали.

A mieszkała w trzeciej chacie Kukulina, wdowa, z małą córuchną Marysią.

Через хату от неё жила вдова Кукулина с маленькой дочкой Марысей.

Trzeba, że na tę chwilę wzięła owa wdowa dziewuszkę swoją na ręce i szła pleć na dworskie pole.

На ту пору шла она как раз с дочкой на руках господское поле полоть.

Słyszy wrzask nieludzki u sąsiadki, więc stanęła i myśli:

Услыхала, что у соседки вопит кто-то не своим голосом, остановилась и думает:

— Jużci nie co, tylko biją kogoś. Trzeba iść bronić.

«Не иначе, бьют кого-то. Надо идти выручать».

A tuż i jej dziecina, co jeszcze mówić nie umiała, kwilić zaczęła z żalu, że się to komuś krzywda i ból taki dzieje.

Тут и дочка её, которая ещё говорить не умела, заплакала жалобно: поняла, видно, что кого-то обижают.

Spojrzała Kukulina ku drodze, spojrzała ku słońcu, że już podbiegło w górę, żal jej było czas tracić, jako że robotna była bardzo, ale przecież litość przemogła. Idzie tedy do sąsiadki, a tu drzwi zamknięte.

Глянула Кукулина на дорогу, глянула на солнышко – а оно уже высоко поднялось. Женщина она была работящая, жалко ей было время терять, но ведь сердце не камень. И она завернула к соседке, но дверь оказалась заперта.

— Sąsiadko! — woła. — A któż to tam tak krzyczy?

— Соседка! – крикнула она. – Кто это у вас так кричит?

A baba:

А мать Ясека в ответ:

— Nie wasza w tym rzecz! Idźcie swoją drogą!

— Не твоё дело! Ступай своей дорогой!

Więc Kukulina:

Но Кукулина не сдавалась.

— Sąsiadko! — woła znowu. — Jużci ani chybi, tylko swojego Jaśka bijecie. Folgujcież mu, boć to małe jeszcze!

— Соседка, – говорит, – никак вы своего сыночка бьёте? Пожалейте его, ведь он ещё совсем маленький!

A baba:
— Taki on mój, odmieniec, jak i ten zły wiatr, co po polu lata!

— Такой же он мне сыночек, этот оборотень, как злой ветер, что по полю гуляет.

— Choćby i nie wasz był, folgujcie, bo ciężko tego krzyku słuchać!

— Сын он вам или нет, всё равно не бейте! Сердце надрывается от этого крика!

A już i Marysia coraz rzewniej płakać zaczynała.

Тут и Марыся заплакала в три ручья.

Więc baba w złości:

Обозлилась крестьянка и крикнула:

— Widzicie ją, jaka miłosierna!… Jaką się to opiekunką obrała! Ruszaj, skądeś przyszła, a do cudzych drzwi nosa nie wtykaj, bo ci przytną razem i z tą piszczką twoją!

— Ишь добрая какая! Нашлась заступница! Проваливай, откуда пришла, да не суй нос не в своё дело, а то как бы тебе самой не попало!

Przykro było Kukulinie taką odprawę wziąć; ale że w chałupie ucichło, więc myśli:

Не очень приятно было вдове выслушать такую отповедь, но в хате стало тише, и она подумала:

„Niech tam, udobrucha się ona. Mało co człowiek w złości powie, a tego mu pamiętać nie trza. Dobrze, że już cicho”.

«Ладно, лишь бы угомонилась баба. Мало ли чего в сердцах не наговорит человек, нельзя на него за это обижаться».

I poszła.

И пошла своей дорогой.

Ale i Krasnoludki usłyszały krzyk Podziomka swego, więc mówią:

А гномы тоже услыхали крики Хвоща.

— Źle! Nie ma co, trza iść na ratunek.

— Плохо дело! – говорят. – Надо на выручку идти.

Nie minął pacierz, a tu w chałupie dziwo! Wysuwają się spod pieca malusieńkie człowieczki w żółtych i w zielonych opończach, czerwoną czapeczkę trzyma każdy w ręku, nisko się babie kłania i prosi, żeby tego ich towarzysza puściła wolno, a oni jej talarów w zapaskę nasypią, ile tylko strzyma.

И пошли в избе чудеса. Вылезли из подпечья карлики в жёлтых и зелёных плащах; у каждого красный колпачок в руке, все низко кланяются бабе и просят отпустить дружка, а взамен обещают полный фартук талеров насыпать.

Już babie serce zmiękło, kiedy o talarach posłyszała, aleć sąsiadka krzyknie jej nad uchem:

Растаяла крестьянка, как про талеры услышала, но соседка ей на ухо шепчет:

— Nie puszczaj go z dobrej woli, kumo, jeśli w Boga wierzysz, bo ci twego chłopaka nie oddadzą, a talary — to prawie próchno i tyle!

— Не отпускай его, кума, а то без Ясека останешься. Талеры-то их – просто светящиеся гнилушки!

Więc baba:

Как напустится на гномов крестьянка:

— Fora ze dwora! Chłopaka mego oddajcie, a waszych talarów nie chcę! Umykaj, jeden z drugim, bo się całej kompanii dostanie!

— Вон отсюда! Не нужны мне ваши талеры! Ясека моего отдайте! Убирайтесь, покуда целы, не то вам несдобровать!

Stuliły uszy krasnoludki. Jeden za drugim myk pod piec. A baba Podziomka za kark i na śmietnisko.

Повесили гномы носы – и шмыг под печь! А хозяйка схватила Хвоща за шиворот и выкинула на помойку.

Wrzasnął Podziomek jak kociak, kiedy go z ręki kto na ziemię puści — nie tyle z bólu, ile ze strachu, bo nie wiedział, co z nim tutaj będzie.

Заорал Хвощ, как котёнок, но больше от страха, чем от боли, потому что не знал, что теперь с ним будет.

Aż się tu na oną chwilę obejrzy Kukulina ku chacie. Patrzy, leży ów nieborak na śmieciach i płacze. Więc się zaraz do niego wróciła, oczy mu z łez otarła, mile do niego zagadała, chleba mu kawałek ze swego śniadania ułamała, w rękę mu wetknęła, przygarść trawki zielonej urwała, sucho mu, czysto podesłała, a widząc, że słońce w górę szło, wyszukała nad rowem wielki liść łopianu i jakby namiotkiem od skwaru go zakryła.

Вдова оглянулась, видит – лежит бедняга на помойке и плачет. Не раздумывая, она вернулась, утёрла ему слёзы, приласкала, кусочек хлеба в руку сунула, потом сорвала пучок травы, подстелила, чтобы лежать было чисто и сухо. А так как солнышко уже припекало, сорвала большой лопух в канаве и заслонила его, как зонтиком.

Spojrzał wdzięcznie na wdowę Podziomek, a widząc, iż Marychna klaszcze w rączyny z uciechy, że on tak sobie schludnie na tej trawce i pod tym liściem leży, uśmiechnął się do niej mile, uczuł wielką słodycz w sercu, wielką rzewność i wielką wdzięczność razem.

Гном с благодарностью посмотрел на вдову и улыбнулся Марысе, и она даже в ладошки захлопала от радости, глядя, как он на траве под лопухом лежит.

— Daj Bóg odpłacić! — szepnął sam do siebie, gdy Kukulina z dzieckiem na ręku odeszła.

«Дай срок, отплачу добром», – сказал про себя Хвощ, когда вдова с девочкой на руках отошла от него.

Rada była wziąć go z sobą, ale nie śmiała… Toć on matkę ma, a matka, wiadome rzeczy, choć i skarci, i rózgą przetrzepie, zaś znów utuli i w ramiona weźmie…

Кукулина и с собой бы его взяла, да не посмела. Ведь у него своя мать есть, а родная мать хоть и выбранит и розгой отстегает, но потом всё равно приласкает, приголубит.

Tak myślała Kukulina, nie wiedząc, że Krasnoludki dziecko babie zamieniły i że to nie jej własne, tylko podrzucone.

Так рассуждала вдова, не зная, что гномы обманули крестьянку и это вовсе не её ребёнок.

Tak przeszedł dzień. Wieczorem wyszła baba patrzeć, co się stało, a tu Podziomka ani śladu, a pod progiem leży Jaśko: włoski jak lenek, oczęta jak chabry, ustka jak poziomka leśna!

Под вечер вышла баба посмотреть, что с гномом, а его и след простыл. Зато у порога лежит её Ясек: волосы как лён, глаза – василёчки, губы – малинка.

Krasnoludki to odniosły go babie, a swego na powrót zabrały.

Это гномы принесли его матери, а Хвоща забрали.

Dopieroż radość była i uciecha! Nasmażyła baba jajecznicy coś z dziesięciu jaj, zaprosiła sąsiadkę na nią, jeszcze i kukiełkę pod popiołem upiekła — tak jej dziękowała.

То-то было радости и веселья! Поджарила крестьянка яичницу чуть ли не из дюжины яиц, пышки испекла и соседку пригласила – не знала, как её и благодарить.

Wyrósł potem ten Jaśko na słusznego chłopca, ale zawsze dziki był, od ludzi uciekał, po lasach i po górach się włóczył, a precz powiadał, jakie to on skarby, jakie dziwy u tych ludków pod ziemią widział. Ludzie go też za głupiego mieli, a tej mowie bynajmniej nie wierzyli; i tak zostało.

…Прошли годы. Вырос Ясек крепким парнем, но людей дичился. Любил бродить один по горам, по лесам и всё рассказывал, какие чудеса, какие сокровища видел под землёй у гномов. Но в деревне ему не верили и считали дурачком.

Tymczasem Podziomek prędko się z bólu wylizał. Krasnoludki znają różne zioła i cudowne maści. Jakoż go zaczęli okładać, nakadzać, smarować, to pokrzykiem, to komarzym sadłem, to pajęczą żółcią, tak go i wyleczyli.

А Хвощ, попав к своим, быстро поправился. Гномы знают много разных целебных зелий и чудодейственных мазей. Как принялись припарки ему делать, окуривать, растирать волчьими ягодами, комариным салом, паучьей жёлчью – мигом на ноги поставили.

Król Błystek lubił Podziomka tego, w łasce swojej go miał i litościwym okiem patrzył na wiecznie głodnego.

Король Светлячок любил своего прожорливого подданного и благоволил к нему.

I Podziomek bardzo też króla miłował i często siadywał u nóg królewskich, to własnym oddechem rozgrzewając mu zziębnięte nogi, to piosenki na fujarce grając, od których jakby cieplej nieco czyniło się w Kryształowej Grocie.

Хвощ тоже очень любил короля и часто сиживал у его ног, наигрывая на свирели песенки, от которых словно теплей становилось в Хрустальном Гроте.

Ale kiedy o żywność chodziło, zapominał Podziomek o wszystkim, chleb tylko na myśli mając, a do miski i łyżki nikomu nie dając przystępu przed sobą. Gdy mu się kto w tym przeciwił, wtedy w srogą złość wpadał i gotów był sam przeciw całej drużynie stanąć.

Но как только дело доходило до еды, Хвощ забывал обо всём на свете. Он первым мчался к миске, отталкивая всех. А если кто сопротивлялся, лез в драку.

Jednego dnia robi się okrutny hałas. Podziomek napadł szafarza, iż mu ten, jako i inszym, tylko trzy ziarnka grochu na cały dzień dał, i nie dość że go poturbował srodze, jeszcze sam na skargę do króla szedł, że mu się krzywda dzieje.

Вот и теперь, когда в Гроте стало не хватать еды, Хвощ даже поколотил королевского дворецкого за то, что тот выдал ему, как и всем, только три горошины на день. И мало того, что избил, – ещё к королю отправился с жалобой, что его обижают.

Odprawił go król, mówiąc, że jedno prawo dla wszystkich być musi; aliści Podziomek tym bardziej burzyć się zaczął.

Но король за него не вступился, а сказал, что закон один для всех. Тут Хвощ ещё пуще разбушевался.

— Kiedy tak — powiada — kiedy tu dla mnie sprawiedliwości nie ma, to ja na ziemię idę! U lada baby lepszy tam wikt znajdę niż tu na królewskim stole!

— Ах, так! – сказал он. – Коли здесь правды не добьёшься, пойду на землю. Там в любой хате накормят лучше, чем за королевским столом!

Więc insi ze śmiechem:
— Idź, idź, niedojadku jakiś! Jednej gęby mniej będzie na te ciężkie czasy!

— Иди, иди, обжора, – засмеялись гномы. – Одним ртом меньше будет. Всё легче по нынешним временам.

Bo myśleli, że żarty.

Они думали, что он шутит.

A Podziomek:
— Żebyście wiedzieli, że pójdę!

— Вот увидите, уйду! – не унимался Хвощ.

Więc ci znów ze śmiechem:

Гномы опять смеяться:

— A przynieśże nam wieści o wiośnie, kiedyś taki zuch!

— О весне нам весточку принеси, коли ты такой удалец!

Na to Podziomek:
— Żebyście wiedzieli, że przyniosę!

— И принесу! – буркнул Хвощ.

I podpasał opończę rzemieniem, fujarkę za pazuchę zatknął, królowi się pokłonił, fajkę nałożył i ruszył ku wyjściu.

Подпоясался ремешком, свирель за пазуху сунул, поклонился королю, набил трубку и пошёл.

III

III

Zmierzch już zapadał, kiedy Podziomek, na kraju groty stanąwszy, odsapnął i po stronach rozglądać się zaczął.

Смеркалось, когда Хвощ выбрался на поверхность земли. Сопя и отдуваясь, огляделся он по сторонам.

Bór tam czarny stał, po sosnach krakały wrony, w kotlinach bieliły się jeszcze niestopione śniegi, mokre igliwie wyściełało brunatnym pokładem ziemię, a od ciemnej ściany głucho szumiących drzew bił dech wilgotny, przejmujący, ostry.

Слева было пустынно и дико. Чернел бор, на соснах каркали вороны, в ложбинах белел нестаявший снег. Мокрая хвоя коричневым ковром устилала землю. От глухо шумевших деревьев, стоявших тёмной стеной, тянуло промозглой сыростью и холодом.

— Brrr! Zima! — mruknął Podziomek i spojrzał na prawo.

— Брр! Зима! – пробормотал Хвощ и посмотрел направо.

Na prawo rozciągała się ku rzece wesoła dolina, po której z brzękiem leciały z gór potoki, a kępki traw świeżych gwałtem wyrywały się spod ziemi do światła. Nad doliną ugasała zorza.

Там раскинулась весёлая долина, где, звеня, сбегали к речке ручейки и пробивалась молодая травка. Над долиной угасала заря.

Klasnął się dłonią w czoło Podziomek i zawoła:

Хлопнул себя Хвощ по лбу и воскликнул:

— Toć to przecie wiosna!

— Весна!

A wtem od boru powiał wiatr lodowy.

Но тут из леса повеяло холодом.

Zafrasował się Podziomek i rzecze:

Опечалился Хвощ и говорит:

— Bądźże tu mądry, czy zima, czy wiosna! W lewo tak, w prawo siak! I sam król Salomon nie dojdzie do ładu.

— Поди разберись тут, весна или зима! Налево – одно, направо – другое!

Załopotało nad nim coś w powietrzu.

Вдруг послышался шум крыльев.

— Oho! — myśli Podziomek — teraz się prawdy dowiem! Albo to kruk jest, albo gołąb! Jeśli kruk — to zima, a jeśli gołąb — wiosna.

«Ага! – подумал Хвощ. – Сейчас всё узнаю. Это ворона или голубь? Ворона – значит, зима; голубь – весна».

Ledwie to pomyślał, patrzy, a tu spada wprost przed nim — nietoperz.

Только подумал – перед ним летучая мышь промелькнула.

— Bądźże tu mądry! — mruknie znów Podziomek i głową kręcić zaczął.

— Поди разберись тут! – буркнул Хвощ и стал вертеть головой в разные стороны.

Kręci w prawo, kręci w lewo, myśli, ale nic wymyślić nie może.

Смотрит направо, смотрит налево, но ничего сообразить не может.

Реклама