901
О гномах и сиротке Марысе / O krasnoludkach i sierotce Marysi — на русском и польском языках. Страница 10

Русско-польская книга-билингва

Мария Конопницкая

О гномах и сиротке Марысе

Maria Konopnicka

O krasnoludkach i sierotce Marysi

Выглянул Хвощ из камыша, который рос здесь сплошной стеной, и видит: сидит на пригорке возле леса маленькая девочка и, закрыв лицо руками, горько плачет.

Zaledwie się wychylił z oczeretu, który tu gęstą ścianą stał, kiedy zobaczył pod lasem niewielką łączkę i małą, siedzącą wśród niej na wzgórku dziewczynkę, która ukrywszy twarz w obie ręce, żałośnie płakała.

У Хвоща сердце сжалось. Прибавив шагу, он подошёл к девочке и спросил:

Wzruszyło się na ten widok serce poczciwego Krasnoludka, więc przyśpieszywszy kroku, podszedł do dziewczynki i rzecze:

— О чём ты плачешь, панна? Кто тебя обидел?

— Czegóż to płaczesz, moja mościa panno, i jaka cię krzywda spotyka?

Марыся вздрогнула, отняла руки от лица, уставилась на гнома широко раскрытыми глазами, слова не может вымолвить от удивления.

Marysia drgnęła i odjąwszy od twarzy rączki, patrzyła na Podziomka szeroko otwartymi oczyma, słowa nie mogąc przemówić z ogromnego dziwu.

— Не бойся меня, панна! – заговорил опять Хвощ. – Я твой друг и желаю тебе добра!

Więc on znowu:
— Nie lękaj się, proszę, moja mościa panno, bom jest życzliwy pannie i przyjaciel!

— Кто это? – прошептала Марыся. – Маленький, как куколка, а говорит человечьим голосом! Ой, боюсь!

— Jezu!… — szepnie na to Marysia. — Co to takiego? Małe jak łątka, a gada jak człowiek! Jezu!… Ja się boję!

Она взмахнула руками, словно крыльями, порываясь бежать.

I już się porywała z tej góreczki precz uciekać, ręce do góry wznosząc jakoby ptak skrzydła.

Но Хвощ загородил ей дорогу и сказал:

Ale Podziomek zastąpił jej drogę i rzecze:

— Не убегай, панна. Я гном, по имени Хвощ, и хочу тебе помочь.

— Nie uciekaj, mościa panno, bom jest Krasnoudek Podziomek, który ci ku pomocy chce być!

— Гном! – как бы про себя повторила Марыся. – Знаю, знаю! Мне матушка говорила, что они добрые.

— Krasnoludek! — powtórzyła jakby sama do siebie Marysia. — Toć wiem! Toć mi nieraz o tych Krasnoludkach mateńka mówiła, że dobre są!

— Твоя матушка изволила говорить чистейшую правду, – галантно подтвердил Хвощ. – Я был бы рад поблагодарить её за это!

Na to Podziomek z wielką fantazją:
— Mateńka jejmość panny mówiła szczerą prawdę! Rad bym jej dziękował za to!

Марыся покачала своей золотой головкой:

A Marysia, trzęsąc swą główką złotą, rzecze:

— Моя матушка умерла!

— Nie żyje mateńka moja!…

— Умерла? – печально повторил Хвощ. – Тяжёлое слово, тяжелее камня. – Он потряс бородой и вздохнул. – А как твою матушку звали?

— Nie żyje? — powtórzył smutnie Podziomek. — Oj, ciężkie to słowo! I kamień letszy od niego!
Pokiwał głową, westchnął, a potem:
— Jakże się zwała mateńka? — zapyta.

— Кукулина!

— Kukulina! — odpowie Marysia.

— Кукулина! Ах ты, умница моя! Да ведь мы с тобой знакомы! Ты та самая маленькая Марыся, которая серебряные слёзки проливала, когда злая баба избила меня до полусмерти. Ах, ты моя красавица! Вот как мы встретились! Значит, судьба! Ну, говори, приказывай, как помочь твоей беде!

— Kukulina?… A dobrodziejkoż ty moja! A to my się znamy! A to waszmość panna nie kto, tylko ta mała Marychna, co to oczki stulała, sypiąc srebrne łezki litościwe wtedy, kiedy mię zła baba ledwo nie ubiła. Aj, królowoż ty moja! A tośmy się zeszli! A to nas fortunny los zetknął! Mów, rozkazuj, co czynić mam, abym ci w tym ciężkim żalu ulżyć mógł.

Но Марыся, вспомнив про своё горе, заплакала ещё сильней.

Ale Marysia, wspomniawszy na przygodę swoją, tym mocniej płakać zaczęła.

— Нет! Нет! – повторяла она сквозь слёзы. – Мне нельзя помочь!

— Nie, nie! — mówiła płacząc. — Nic mnie nie pocieszy!

Хвощ стоял, положив трубку на плечо, и ласково утешал её.

Stał przed nią Podziomek, założywszy fajkę za plecy, i uspakajał ją najsłodszymi słowy.

— Пожалей свои голубые глазки, панна! Не плачь так горько! – говорил он.

— Szkoda — mówił — modrych ocząt waćpanny na takie gorzkie płakanie.

— Какая я панна! Я сиротка Марыся!

A Marysia:
— Nie jestem ja waćpanna, tylko Marysia sierotka!

— А сироткам тем более надо помогать! Ну, будет! Где твой дом?

— Tym więc skwapliwiej chcę waćpannie służyć, iżeś sierotka! Dla Boga dość tych łez! Gdzież jest chata waćpanny?

— У меня нет дома! Хозяйка, у которой я гусей пасла, прогнала меня.

— Nie mam chaty! Wypędziła mnie gospodyni, com jej gąski pasła.

— Вот негодяйка! – возмутился Хвощ.

— A to zła, niepoczciwa kobieta! — rzecze oburzony Podziomek.

— Нет! Нет! Это я негодница, я виновата, что лиса гусей передушила. Ой, гусаньки мои, гусаньки! – в отчаянии воскликнула она и, закрыв лицо руками, опять зарыдала.

A Marysia prędko:
— Nie, nie! To ja zła! To ja niepoczciwa! To przeze mnie lis gąski podusił. O gąski moje! Gąski! — zawołała z nową żałością i znów oczy rączkami zakrywszy, zaniosła się płaczem.

— Слезами горю не поможешь! – сказал Хвощ, отнимая её руки от лица. – Идём-ка домой!

Odjął Podziomek rączki od twarzy dziewczynki i rzecze:
— Na nic tu płakanie. Trzeba do chaty wracać!

— Нет! Нет! – закричала Марыся. – Ни за что! Лучше в лес уйду! Куда глаза глядят! На край света!

— Nie, nie! — wołała tym żałośniej Marysia. — Nie mogę, nie chcę wracać! W świat pójdę! Do boru pójdę! Pójdę, gdzie mnie oczy poniosą!

— А что ты будешь делать в лесу? Да и свет ведь не огород, так просто его не обойдёшь. Ну-ну, не надо отчаиваться!

— Co zaś w boru czynić zamyślasz? Świat też nie grzęda, by go w kółko obejść. Na nic pokuta taka!

И, задумчиво глядя в землю, он стал дёргать и теребить свой седой ус.

Tu skubać zaczął i szarpać siwego wąsa, w ziemię patrząc, po czym rzekł:

— А если заплатить хозяйке за гусей? – спросил он. – Пожалуй, это удачная мысль! Сколько их было?

— Może bym ja na to znalazł radę, żeby gospodyni za gąski zapłacić. Dużoż tego było?

Марыся громко заплакала.

Ale Marysia zaniosła się na to wielkim płaczem, wołając:

— Мёртвые они, задушенные! Никакими деньгами теперь не поможешь…

— Co, co mi z tego, kiedy już nieżywe! Kiedy poduszone, pobite… O Jezu! O Jezu!

Видя, как велико и безутешно её горе, Хвощ опять задумался и стал теребить седой ус. Наконец он сказал:

Widząc tedy tak srogą i nieutuloną żałość, zamyślił się Podziomek i znów wąs siwy szarpiąc, w ziemię patrzył. Wreszcie rzekł:

— Ну, коли так, делать нечего, надо идти в горы Татры, к самой горной царице. Только она может тебе помочь!

— Ha, kiedy tak, to nie ma co, tylko trzeba iść do królowej Tatry. Ta jedna poradzić może!

Марыся подняла на него глаза – две голубые звёздочки, которые затеплились надеждой, – и спросила:

Podniesie na to prędko Marysia oczęta, dwie modre gwiazdy, w których nadzieja zatliła, i spyta:

— А она добрая?

— A dobraż ona?

— Я вижу, ты девочка умная не по возрасту, коли первым делом спрашиваешь, добрая ли она. Ибо что такое могущество без доброты? Ничто! Ну, раз ты такая умница, собирайся скорей – путь предстоит далёкий и трудный. Я с радостью провожу тебя к царице Татр!

— Nad wiek widzę roztropność w tobie — odpowie Podziomek na to — iż nie pytasz pierw, czy mocna, ale czy jest dobra. Cóż bowiem jest moc wszelka bez dobroci? Nic i mniej jeszcze! Więc gdy mi taką otuchę swym dobrym rozumem czynisz, to zabierajmy się w drogę, która jest daleka i trudna, a ja rad waćpannę do królowej Tatry doprowadzę, bo łzy sieroty godne są pocieszenia i wszelkiej pomocy!

Марыся встала и сказала просто:

Podniosła się na te słowa Marysia i otarłszy oczy, rzecze z prostotą:

— Идём!

— To idźmy!

И они пошли.

I poszli.

Глава пятая. Хорошие времена

Dobre czasy

I

I

— Куда он везёт нас? – спрашивали друг друга гномы, тревожась о судьбе своих товарищей, Хвоща и Чудилы-Мудрилы.

„Gdzie nas ten człowiek powiezie?” — mówiły sobie Krasnoludki, siedząc na wozie ubogiego Skrobka i kłopocząc się o dwóch swoich towarzyszów: Podziomka i Koszałka-Opałka, którzy gdzieś w drodze przepadli.

— Наверное, к какому-нибудь королю во дворец, где наш государь найдёт достойное его общество, – отозвался канцлер Кошкин Глаз.

— Do króla by się jakiego zdało, żeby Miłościwy Pan nasz kompanię piękną miał, a na honorze uszczerbku nie poniósł! — odezwał się kanclerz Kocie-Oczko.

— Вот это да! – вскричал паж Колобок, заранее облизываясь. – Говорят, во дворцах всего жирней и слаще готовят, а пироги – каждый день! Вот где можно поесть вволю!

— Dobre by to było! — zawołał paź Krężołek — i oblizał się szeroko językiem. — U królów, słyszę, same tłuste i słodkie potrawy jadają, a kołacze na każdy dzień pieką. Tam by się człek pożywił!

— Молчи уж! – осадил его Соломенное Чучелко, который за зиму совсем отощал и высох. – Ты и так круглый как шарик, еле ходишь! Смотри, даст тебе король отставку, а мантию носить другого возьмёт!

— Ciszej byś był oto! — zgromił go Słomiaczek, dziwnie wychudzony i cienki. — I tak się już ledwie toczysz, niby kula. Jeno patrzeć, jak urząd stracisz, a Pan nasz Miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej weźmie!

— В деревнях короли большая редкость, – вмешался в разговор Василёк. – Но может быть, этот достойный поселянин отвезёт нас к какому-нибудь князю?

— O królów to tam niełatwo na wsi! — przerwał ten spór Modraczek. — Ale może choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

— У князей тоже двор большой, слуги, повара! – воскликнул Сморчок. – Оркестр, музыка играет, столы от серебряных блюд да кубков ломятся. Спят там допоздна, работать не работают, только веселятся! Вот бы нам так пожить! Только князья на каждом шагу не встречаются, да и княжеский замок – не заезжий двор, не всякого туда пускают! Долго пришлось бы нам ездить в поисках князя.

— U księcia także wielki dwór, dworzany, kuchmistrze — zawoła na to Żagiewka. — Kapela też zawsze jest, muzyka gra, stoły aż się gną od srebrzystych mis i pucharów, światło jarzące jak na rezurekcji, na każdą noc świeci, ludzie długo śpią i mało co czyniąc, wesoły żywot pędzą. Tam by nam dobrze było! Ale książęta też na gruszach polnych nie rosną, niby ulęgałki, a i książęcy dwór każdemu jak karczma otworem nie stoi. Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

— Ну, пусть к графу отвезёт, на худой конец, – заметил Соломенное Чучелко. – У графов тоже дом – полная чаша и слуг немало.

— No, to choćby do grafa jakiego niech nas wiezie! — zawołał na to Słomiaczek. — Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór trzyma.

— Ещё бы! – подхватил Куколь. – А конюшни какие у них! А лошади! А охотничьи собаки!

— Ba! — rzecze Chwastek — A jakie stajnie ma! Co za konie! Jakie psy myśliwe!

— А как там кормят? – деловито осведомился Колобок.

— A jakiż tam wikt? — zapytał troskliwie Krężołek.

— Как? Известное дело – по-графски. Пальчики оближешь! Олени, кабаны на вертелах жарятся, пирожники торты пекут да ромовые бабы, вино золотистое рекой льётся, а щук подают вот каких! – И он широко растопырил руки.

— Ha cóż! Jak u grafa! Doskonała kuchnia i już! Na rożnach się obracają pieczenie z sarny lub z dzika, pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe, a wino złociste z gąsiorów do pucharów leją, a jakie szczupaki na stół, na takich ot misach, niosą!

Слушатели только головой качали от удивления.

Tu rozłożył ręce, jak szerokie miał, a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli.

Живой, как ртуть, Петрушка, услыхав про такие чудеса, вскочил со своего места и, подтолкнув крестьянина, спросил:

Ale Pietrzyk, który do wszystkiego prędki jak iskra był, skoczy ze swego miejsca, słysząc owe cuda, i trąciwszy Skrobka, zawoła:

— Слушай, братец, где у вас тут графы живут?

— Człowieku! Hej, człowieku, znaszże ty grafa jakiego w tej tu okolicy?

— Графы? – переспросил Пётр, почёсывая за ухом. – Нет у нас никаких графов!

— Grafa? — powtórzył Skrobek, drapiąc się za ucho. — Nijakiego grafa tu nie ma!

Потом помолчал немного и, вспомнив что-то, прибавил:

Pomilczał chwilę, a po chwili przypomniawszy sobie, dodał:

— Есть тут на горе развалины – труба да кусок стены. Говорят, там в старину графский замок стоял, а теперь пустырь. За кирпичом только приезжают из города, кому нужно. А графы все давно перемёрли.

— Jest ci hajno na górce stara taka rudera, komin ano tylko i kawał muru, co powiadają, że tam dawnymi czasy grafy siedziały; ale teraz pustka to i mieszczany tylko tam czasem po cegłę jeżdżą, jak któremu trzeba. Grafy ponoć dawno wymarły.

— Перемёрли? – с искренним удивлением воскликнул Колобок и всплеснул руками. – С таким богатством жить бы да жить, а они умирают! Ну, коли так, вези нас в помещичью усадьбу, там мы тоже не пропадём. Хорошо в деревне!

— Wymarły? — zawołał z żywym współczuciem Krężołek i klasnął w dłonie! — Patrzcie, jak od takiego dobra umierają ludzie i odchodzą! Ha, jak tak, to niech nas choćby do porządnego szlacheckiego dworu ten chłop powiezie, to i tam krzywdy nam nie będzie. Szlachcic na wsi to także pan całą gębą.

— Ещё бы! – сказал Василёк. – Весна придёт, поля зазеленеют, жаворонок запоёт свою радостную песенку, роса жемчуга рассыплет, цветы и луга расстелются узорчатым ковром, плуги пойдут отваливать чёрную землю, послышится мычание волов, окрики пахарей. Лето наступит, вскинешь на плечо ружьё – и айда на болото. Дикую утку подстрелишь, в ягдташ положишь, взглянешь на голубое небо, улыбнёшься приятным мыслям. А вокруг поля шумят золотыми колосьями, лён цветёт голубыми цветочками, ягоды краснеют, с лугов сеном пахнет, пчёлы жужжат вокруг липы…

— A tak — odezwał się na to Modraczek. — przyjdzie wiosna, to sobie rano wstanie, na te pola zielone pod zorzę wyjdzie; tu mu skowronek śpiewa wesołą piosenkę, tu mu rosa perły pod nogi sypie, tu mu kwiatuszki dziergają wzorzyste kobierce po łąkach, tu mu pługi czarną ziemię orzą, wołki porykują, oracze pokrzykują, aż dusza rośnie, aż serce jaśnieje. Przyjdzie lato, fuzyjkę szlachcic bierze, na błota idzie, kaczkę dziką ustrzeli, do torby pięknie przytroczy, w to niebo modre patrzy, wesołe myśli ma. A tu pola dokoła szumią kłosem złotym, a tu lny kwitną modro, a tu siano z łąk pachnie, a tu jagody się rumienią, a pszczoły w lipie brzęczą…

Осень пришла – яблоки, груши и сливы так и гнутся под тяжестью плодов, в берёзовой роще рыжиками да боровиками пахнет, а в праздник урожая золотой колос сплетается в венке с цветами и орехами. Солнце ещё не взошло, в полях туман, а по ним уже охотники скачут. Лес замер, слушает заливистый лай гончих; белки чёрными глазками на охотников с верхушек деревьев поглядывают. Вдруг прогремел выстрел, за ним другой: пиф-паф! Далеко разнеслось эхо, послышались ликующие крики и пение охотничьего рожка.

Przyjdzie jesień, to jabłoń i grusze, i śliwy pod owocem się gną, w gaju brzozowym grzyby i rydze pachną, wieniec dożynkowy złoci się i mieni, to kłosem, to kwiatem, to orzechów gronem. Rankiem na polach mgły leżą, słońce ledwo się wychyla, a mój szlachcic nuż w bór z nagonką! Nuż łowy na zwierza! Bór cicho stoi, grania ogarów słucha, na myśliwców z wysoka wiewiórka czarnymi oczyma patrzy. Wtem huknie strzelec raz i jeszcze raz! Paf! paf! paf! Echo się szerokie rozlega, krzyk słychać radosny i myśliwskie trąbki.

— Хорошо ты рассказываешь, мой верный Василёк, очень хорошо! – молвил король Светлячок, который до сих пор молча прислушивался к разговору своей свиты, и лицо его осветилось ласковой улыбкой. – Вот бы нам пожить в таком местечке!

— Dobrze, bardzoś to dobrze opowiedział, wierny mój Modraczku! — rzekł na to miłościwy król Błystek, który w milczeniu rozmowy drużyny swej słuchając, teraz się uśmiechać mile zaczął. — Obyśmy do takiego dworu ziemiańskiego w podróży naszej trafili! Ale choćby tam nawet nie było tak gwarno i wesoło, i tak mu rad będę!

Старый король не успел договорить и с лица его ещё не сбежала улыбка, когда телега, стукнувшись о камень, свернула на просёлок. Кляча Петра радостно заржала, почувствовав близость дома.

Mówił tak jeszcze król stary z wyrazem rozrzewnienia na zmarszczonej twarzy, kiedy wóz nagle o kamień stuknąwszy w bok z gościńca na polną drożynę skręcił, a zaraz też i szkapa ubogiego Skrobka parskać wesoło zaczęła, jak zwykle czynią konie, kiedy dom poczują.

Вскоре телега остановилась, и крестьянин сказал своим седокам:

Jakoż wóz niebawem się zatrzymał, a chłop, podszedłszy do siedzących na nim, rzekł:

— Ну, король и вы все, слезайте! Приехали!

— Złaźtaż! Wy, królisko, i wy, reszta! Złaźta! Już my przyjechali!

— Как! Куда! – загалдели гномы, вертя головами и вытягивая шеи. – Ведь здесь ничего нет!

— Gdzie? Jak? — zakrzyknęły Krasnoludki, wychylając głowy z kapturów. — Przecie tu nic nie ma?

— Как это ничего? – возразил Пётр. – Вот мой дом, чего же вам ещё!

— Co nie ma być? — odezwie się na to Skrobek. — Jest moja własna, najwłaśniejsza chałupa i już!

Забрезжил рассвет.

A wtem się brzask zaczął na niebie czynić i powietrze przetarło się z cieniów.

Видят гномы: стоит низенькая, убогая мазанка, соломенная крыша скособочилась, свисает чуть ли не до земли, дыры ветками заткнуты, плетень вот-вот в бурьян завалится, а над плетнём высокая ива простирает ветви, словно руки; в запущенном саду – вишни в белом цвету. И надо всем – дружное кваканье лягушек и заливистое щёлканье соловья, встречающего зарю.

Patrzą Krasnoludki, stoi uboga lepianka, z chrustu spleciona, gliną wymazana, pod dachem krzywym, niskim, dziurawym, tu wiechciem słomy, tam znów gałęźmi krytym; płocina z chrustu, ledwo że się trzyma świętej ziemi, zielska pod nim pełno, wierzba majaczy nad zielskiem wysoko, wyciągnąwszy gałęzie niby długie ręce; tuż w sadzie zapuszczonym bieleją wiśnie, osypane kwiatem, a nad wszystkim chór żab i kląskanie rozgłośne słowika, który się w olchach zbudziwszy, nagle pieśń poranną zadzwonił.

— Ты что, шутишь, что ли? – закричали гномы.

— Dla Boga! — krzykną Krasnoludki — Człowieku! Kpisz, czy o drogę pytasz?

— Чего мне шутить? – равнодушно отозвался Пётр. – Вот хата, вот лес, вот ручей; кто хочет, оставайся, а кому не нравится – скатертью дорога!

— Co mam pytać, kiej drogę wiem! — rzecze obojętnie Skrobek. — Hajno chałupa! A het struga i gaj, kto chce niech idzie, a kto nie chce, niech se rusza z Bogiem.

И стал распрягать лошадь. Потом достал воды из колодца, вылил в колоду, как будто никаких гномов и в помине нет. – Что же мы будем есть в этой дыре? – спрашивают они.

I zaraz zaczął wyprzęgać szkapę i z niskiej studzienki wodę żurawiem ciągnąć, a w korytko lać, jakby tych, których przywiózł, wcale nie było.
— Czymże my się tu w tej pustce wyżywim? — pytają Krasnoludki.

— Мои дети с голоду не померли, и вы не помрёте!

Na to chłop, ciągnąc wodę:
— Mogą tu moje dzieci wyżyć, to i wy możeta! Kogo Pan Bóg stworzy, tego nie umorzy!

— А куда мы сокровища денем? – не унимаются гномы. – Маковая головка невелика, поди, и то в ней сто раз по тысяче зёрнышек умещается!

Tak znów tamci:
— A gdzie my tu skarby nasze złożym?
— W makowej główce sto razy po tysiąc ziarn się zmieści i nie ciasno im!

— А король? Где же мы короля поселим? – опять закричали гномы. – Вон солнышко познатней вашего короля, а моей бедностью не брезгает, каждый день в хату заглядывает…

Tedy znów oni z krzykiem:
— A król? Gdzie my tu króla naszego pomieścim?
— A toćże słonko większy król, a nie gardzi tą biedą moją i co dzień się w chacie mojej złoci…

Тут никогда не унывающий Петрушка заплясал вокруг телеги и запел:

Wnet Pietrzyk, który był ogromnie wesoły, a złe i dobre z równą zawsze otuchą przyjmował, zaczął skakać koło wozu, przyśpiewując ochoczo:

Под ногами бугорок,
Сверху – неба лоскуток!
Ах, зачем нам, братцы-гномы,
Терема, дворцы, хоромы!…

Pod stopami ziemi grudka,
A nad głową skrawek nieba —
Dla małego Krasnoludka,
Czegóż, bracia, więcej trzeba?

Но на него зашикали со всех сторон. Гномам было не до шуток, и недовольные роптали всё громче.

Zakrzyknęli na to insi, żeby cicho był, bo nie jest pora na żarty i coraz większy gwar nieukontentowanych głosów powstawał.

На востоке засияла голубая утренняя звезда, и вскоре совсем рассвело.

A wtem gwiazda jutrzenna zapaliła się na wschodzie modrym, bardzo świetnym ogniem i świat obrzasł.

Король Светлячок поднял свой скипетр, и свита сразу угомонилась.

Podniósł tedy ku niej oczy i ręce król Błystek i rzekł:

— Привет тебе, приют бедности и труда! – промолвил он.

— Błogosławiony zakątek, w którym mieszka ubóstwo i praca, albowiem nad nim stoją gwiazdy boże!
I skinął berłem — i uciszyła się drużyna jego.

II

II

Низенькая липовая дверь тихо скрипнула, и в мазанку вместе со светом утра проскользнули гномы.

Cicho skrzypnęły niskie drzwi lipowe, cicho weszły Krasnoludki do chaty ubogiego Skrobka, razem z perłowym dnia brzaskiem.

Изо всех углов горницы выглядывала нищета. Чуть ли не половину её занимала огромная печь с просторным запечком. Перед печкой, свернувшись в клубок, спал серый кот и лежала вязанка сухого хвороста, стянутая верёвкой.

Jedna tu tylko była izba, z której każdego kąta wyglądała bieda. Największą część tej izby zajmował duży komin z ogromnym zapieckiem; przed kominem leżał zwinięty kot bury i pęk suchego chrustu postronkiem z kulką związany.

В углу стояло ведро с водой, на нём – жестяная кружка; на лавке – несколько перевёрнутых вверх дном горшков, рядом – сосновый стол, две табуретки, корзинка, а в ней немножко картошки.

Nieco dalej stał cebrzyk z wodą i blaszanym półkwartkiem, parę garnków do góry dnem przewróconych zajmowało ławę, przy ławie stół sosnowy, dwa zydle i trochę kartofli w kobiałce.

Забавный вид был у гномов, когда они, таращась на это убожество, но не смея громко жаловаться в присутствии короля, подталкивали друг друга и показывали глазами на пустую печь, на колченогую скамью, на жалкую корзинку – единственную кладовую бедного крестьянина. Их длинные носы вытянулись ещё больше, усы повисли.

Pocieszny był widok Krasnoludków, którzy przypatrując się ubóstwu temu, załamywali ręce i nie śmiejąc głośno wyrzekać w obecności króla, trącali się łokciami i ukazywali sobie wzrokiem to pusty komin, to ławę krzywą, to ową nieszczęsną kobiałkę, która widocznie była jedyną śpiżarnią ubogiego Skrobka. Długie ich nosy poprzedłużały się jeszcze bardziej, wąsy jeszcze bardziej opadły, sfałdowały się czoła, wydęły wzgardliwie wargi, a stłumione szemranie dobywało się z nich przez ostre, zaciśnięte zęby.

Один беспечный Петрушка скакал по хате и дурачился, смеясь и потирая руки:

Jeden tylko Pietrzyk, zawsze rad i wesół, skakał po izbie i myszkował, śmiejąc się niefrasobliwie i zacierając ręce.

— А чем не дворец? Чем не хоромы? Разве нам тут плохо будет? Нисколечко! Заживём по-царски. Смотрите, смотрите, заря светит сквозь крышу! Гляньте, сколько алых и золотых роз она по хате рассыпала! А вон под балкой ласточкино гнездо! Свет разбудил птиц, и они расщебетались. Слышите? Потолок дрожит от птичьего щебета, от трепетанья крыльев! А вон в разбитое окно заглядывает куст сирени! Какой приятный, свежий запах! Какие пышные лиловые кисти! А куст весь в алмазах, в каждом листочке – алмаз! И в каждом алмазе – радуга! Думаете, роса? Нет! Это не роса, а драгоценные камни! А в кустах соловей поёт свою утреннюю песню! Слышите?

— Ot, pałac! Ot, pańskie pokoje! — wołał. — A czy nam tu źle będzie? Jako żywo! Królewskie mieszkanie. Patrzcie! Przez dach zorza świta! Patrzcie, patrzcie, ile róż sypie na izbę! Ile róż rumianych i złotych! Patrzcie! Pod belką gniazdo jaskółczyne! Zbudziło się w świetle gniazdo i świergoce! Słuchajcie! Cały pułap śpiewa! Cały pułap się trzepoce od pióreczek ptasich! Patrzcie! patrzcie! Przez rozbite okienko krzak bzu do izby wchodzi! Co za woń! Co za świeżość! Jakie grona kwiecia liliowego! A w krzaku brylantów pełno! Na każdym listku brylant! W każdym brylancie tęcza! Nie mówcie mi, że to rosa! Nie, nie! To nie rosa, to drogie kamienie! Słuchajcie! Słowiczek w krzaku siedzi, ranny hejnał śpiewa!

На охапке соломы в углу спали два мальчугана. Их русые головёнки утопали в золотой соломе, из распахнувшихся на груди холщовых рубашек выглядывало худое смуглое тело. Видно, холод пробрал их весенней ночью: они лежали обнявшись и тесно прижавшись друг к другу.

Ale w kącie izby, na garści słomy, dwoje chłopiąt spało. Jasne ich główki tonęły w złotej słomie, zgrzebne koszuliny na piersiach rozwarte ukazywały ciałka chude i śniade. Wiosenna noc chłodem widać dmuchała na nie, gdyż chłopcy przytulili się do siebie i ramionkami nawzajem objęli.

— А вот и королевичи! – закричал Петрушка.

— Dla Boga! — krzyknie Pietrzyk. — A ot królewicze!

Подошли и другие гномы, и жалость смягчила их лица, разгладив морщины, стерев недовольство.

Podeszli insi, patrzą, a jakieś rozrzewnienie, jakaś miękkość zaczęła rozmarszczać czoła i wygładzać twarze. Za czym ozwały się zrazu ciche, potem coraz głośniejsze szepty.

— Бедняжки! – прошептал один.
– Сиротки! – отозвался другой.
– Вот горе-то! – молвил третий.

— Biedactwa!
— Ubożęta!
— Ot, dola!
— Sierotki!…

Король Светлячок склонил над спящими свой скипетр и сказал:

Lecz król Błystek skłonił ku główkom śpiących chłopiąt swoje berło i błogosławiąc im, rzekł:

— Пусть светят вам зори и ласточки щебечут над вами! Растите под сенью лип и сирени! Растите и набирайтесь сил!

— Rośnijcie zdrowo w ubóstwie chaty waszej! Rośnijcie pod cieniem bzów i pod cieniem lipy, pod jaskółczym szczebiotem i pod dnia zorzą. Rośnijcie, iżbyście moc mieli chatę podeprzeć, ściany jej pracą wypełnić. Rośnijcie zdrowo!

И золотым скипетром прикоснулся к льняным головкам.

I dotknął złotym berłem jasnych główek dzieci.

Тут в хату, поставив лошадь в конюшню, вошёл Пётр.

Wtem wszedł Skrobek, obrządziwszy szkapę swą w stajence.

Нагнулся в низких дверях, снял шапку и кинул её на стол.

Wszedł, w niskich drzwiach grzbietu nagiął i rzekłszy „Pochwalony” u progu, czapkę na stół cisnął.

Любопытные гномы обступили его, спрашивая наперебой.

Obstąpiły go natychmiast Krasnoludki, pytając ciekawie:

— Чьи это дети?

— Czyje to te dzieci?

— Мои, чьи же ещё! Было этой мелюзги и побольше, да бог прибрал, как жена померла. Вот только двое осталось.

— A czyjeż mają być? — chłop na to. — Najpierw Boskie są, a potem moje! Byłoć tego więcej drobiazgu, ale Bóg ich zabrał, kiedy ich odumarła matka. Tylko się tych dwójka w chałupie ostała.

Реклама