901
История о гномах и о сиротке Марисе / O krasnoludkach i sierotce Marysi — на русском и польском языках. Страница 10

Русско-польская книга-билингва

Мария Конопницкая

История о гномах и о сиротке Марисе

Maria Konopnicka

O krasnoludkach i sierotce Marysi

В воздухе страшно душно, солнце так парит с неба, что Гася даже высунул язык и громко дышит. На лице сиротки выступила испарина, но она не замечает этого, вьёт себе венок и поёт:

W powietrzu parno okrutnie, słońce praży z nieba, aż Gasio język wywiesił i głośno dyszy. Na czoło sierotki pot wystąpił, ale ona nie zważa, wije wianeczek i śpiewa:

«Служит днём сиротка, не доспит и ночки,
Но несли ей помощь алые цветочки,
И в печали тяжкой, в скорби величайшей,
Ей ещё поможет Иисус Сладчайший.
На лужок скорей, гусятки!..»

Służyła sierota u tej cudzej chaty,
Pomagały ci jej wszystkie polne kwiaty!
Służyła sierota na tej cudzej grzędzie,
Jeszcze jej Pan Jezus dopomagać będzie!
Halela, gąski! Halela!…

В эту минуту бдительный Гася тявкнул один раз, тявкнул в другой.

W tej chwili czujny Gasio warknął raz i drugi.

В кусте лещины, растущем у самого леса, что-то зашуршало, задвигалось и утихло.

W krzaku leszczyny, pod samym borem rosnącej, zaruszało się coś, zaszeleściło i ucichło.

Гася приподнялся на передние лапы и, наставивши уши, ждал, что выйдет из этого.

Podniósł się Gasio na przednie łapy i nastawiwszy uszy czekał, co z tego będzie.

Немного погодя, послышался тот же шелест, и опять всё утихло.

Jakoż znowu ten szelest dał się słyszeć i znowu ucichło.

Гася заворчал и оскалил зубы.

Gasio warknął i wyszczerzył zęby.

Но Марися не слыхала ничего. Как птица в лесу, когда распоётся, сидя на ветке, и не видит, не слышит тихих шагов подкрадывающейся к ней кошки, так и сиротка, не видя и не слыша, что делается кругом, пела:

Ale Marysia nie słyszała tego. Jako ptaszę na gałązce rozśpiewa się w gaju, a nie słyszy cichych kroków skradającego się kota, całej swej pieśni oddane, tak ta sierota, nie widząc, nie słysząc nic dokoła, śpiewała dalej:

«Охранит от злобы благостным покровом,
Укрепит, поддержит милосердным словом,
И в тоске поможет, в безысходном горе,
Более, чем солнце, более, чем зори».

Jeszcze jej Pan Jezus dopomagać będzie,
U tych obcych ludzi, na tej cudzej grzędzie!
Jeszcze jej Pan Jezus lepiej dopomoże,
Niż to złote słonko, niż te jasne zorze!

Тем временем из кустов лещины показалась странная фигура маленького человечка с красным капюшоном на голове, с седою бородою, с очками на огромном носу. Показалась она и начала манить к себе Гася пальцем.

Tymczasem z krzaków leszczyny wychyliła się dziwaczna postać małego człowieczka z głową w czerwonym kapturze, z siwą brodą i w okularach na potężnym nosie. Wychyliła się i na Gasia palcem kiwać zaczęła.

Собачонка вскочила и понеслась к кустам, но фигура кивала ему пальцем из-за другого, более дальнего куста. Гася кинулся бежать, но странный человечек в красном капюшоне оказался дальше и по-прежнему манил пальцем.

Porwał się psiak i ku krzakom skoczył, ale postać owa już z innego, dalszego krzaka kiwała na niego palcem. Gasio rzucił się dalej; lecz dziwny ów człowieczek w czerwonym kapturze, już znów gdzie indziej wychylał się i palcem kiwał.

Чем более собачонка углублялась в лес, тем быстрее красный капюшон мелькал меж кустами, то вправо, то влево, наконец, оба очутились в настоящем лесу, среди огромных сосен.

Im bardziej psiak się w bór zapędzał, tym szybciej czerwony kaptur migał między krzakami, to w prawo, to w lewo, aż się znaleźli obaj w szczerym boru, wśród ogromnych sosen.

Гася уже настигал маленького человечка, когда тот внезапно отскочил в сторону и быстро взобрался на дерево.

Już Gasio dopędzał małego człowieczka, kiedy ten skoczył nagle w bok i szybko się wdrapawszy na drzewo, z góry na psa palcem kiwać zaczął.

Разъярённый Гася бросился к дереву с таким бешеным лаем, что Марися вдруг очнулась от своего забытья и, слыша такой необычный лай своего верного помощника, начала в великом страхе кричать:

Rozjątrzony Gasio rzucił się do drzewa z tak wściekłym ujadaniem, że się Marysia nagle ze swego zaśpiewania ocknęła, a słysząc tak niezwykłe szczekanie wiernego pomocnika, zaczęła w najwyższym strachu wołać:

— Гася! Гася! — и, спустившись с пригорка, она побежала в лес.

— Gasiu! Gasiu! — i porwawszy się z górki, w las wbiegła.

Объедало только этого и ждал.

Na to tylko czekał Sadełko.

Одним прыжком очутившись среди гусей, он схватил за горло ближайшего и задушил, прежде, чем тот мог воскликнуть: «Спасите!» Бросив его в кусты, лис схватил другого по очереди и точно так же впился острыми зубами ему в горло, да ещё с такой свирепостью, что бедный гусь на половине крика испустит дух. Потом лис подскочил к другим гусям.

Jednym susem między gęsi wpadłszy, chwycił za gardło najbliższą i zdusił, zanim krzyknąć zdołała: „ratujcie!”. Rzuciwszy ją w krzaki, chwycił drugą z brzegu i tak samo jej w szyję ostre zęby wpił, i to z taką gwałtownością, że w pół krzyku ostatni dech wydała. Za czym ją także w krzaki powlókłszy, między resztę wpadł.

Тогда поднялся страшный крик во всей гусиной стае. Одни, узнав разбойника, спаслись от него в поле пешком, другие рвались на крыльях в смертельном испуге.

Podniósł się teraz krzyk srogi wśród gęsi, które rozbójnika poznawszy, uciekały przed nim, jedne piechotą w pole, inne na skrzydłach się rwąc, w śmiertelnym popłochu.

Но Объедало одним скачком настиг самую красивую серую гусыню, один раз только хватил её зубами, швырнул о землю и побежал за теми, которые не могли держаться на крыльях и падали с пронзительным криком как раз перед самою пастью лиса.

Ale Sadełko jednym susem dopadł najpiękniejszą siodłatkę, raz tylko zębami kłapnął i o ziemię ją cisnąwszy, za tymi biegł, które na skrzydłach utrzymać się nie mogąc, spadały na ziemię z przeraźliwym wrzaskiem przed samą paszczą lisa.

Марися услыхала в лесу этот страшный крик, завопила: «Спасите!» и, что было духу, побежала к своим гусяткам.

Posłyszała Marysia w lesie wrzask ów straszny i krzyknąwszy nieludzkim głosem: „reta!” — ku gąskom swoim co tchu w piersiach biegła.

Тем временем Объедало, придушив последнего гуся, облизывал окровавленную пасть и горящим взором окидывал побоище.

Tymczasem Sadełko ostatnią z siedmiu gąsek zagryzłszy, oblizał krwawą paszczę i pałającym wzrokiem na pobojowisko patrzał.

Словно гонимая вихрем летела Марися из леса с руками, протянутыми вперёд; как гонимая вихрем она ворвалась на лужайку, посмотрела на зарезанных гусей и с пронзительным криком: «Иисусе!» рухнула на землю.

Jakby wichrem niesiona leciała Marysia od lasu, z wyciągniętymi przed siebie rękami: jakby wichrem niesiona na łączkę wpadła, na pobite gąski spojrzała i z przeraźliwym krzykiem: „Jezu!” — na ziemię runęła.

VII

VII

Кто бы в то утро на рассвете очутился на опушке леса, тот мог бы любоваться препотешным зрелищем.

Kto by onego ranka o świcie pod lasem się był znalazł, miałby tam ucieszny widok.

Маленький человечек в красном капюшоне выделывал удивительнейшие прыжки по болоту, прилегающему к этому лесу, скакал с кочки на кочку, хватаясь за острую осоку, то появляясь, то исчезая в зыбких, поросших мохом, мочажинах.

Oto mały człowieczek w czerwonym kapturze dziwne szprynce wyprawiał, po przylegających do lasu tego błotach z kępy na kępę skacząc, szuwaru się ostrego chwytając, między trawą jak pływak nurkując, to znów zapadając głęboko w grząskie, mchem porosłe mokradła.

То был никто иной как наш знакомец, Подзёмок. Но как он страшно изменился! От прежней основательной толщины жиру в нём осталось столько же, сколько у комара сала. Епанча висела на нём как будто взятая в долг, худые ноги словно жерди болтались в сапогах, то и дело сваливающихся с них, огромная голова качалась на непомерно тонкой шее, а исхудалые руки едва могли удерживать огромную трубку, в которой, вместо табаку, тлели, увы! ольховые листья.

Nie kto inszy to był, tylko nasz znajomy Podziomek. Lecz jakże zmieniony srodze! Z dawnej okazałej tuszy tyle na nim tłuszczu zostało, co na komarze sadła. Luźna opończa wisiała mu na grzbiecie, jakby pożyczona, chude nogi tkwiły, jak patyki, w spadających co chwila papuciach, ogromna głowa chwiała się na zbyt cienkiej szyi, a wychudzone jak piszczałki ręce ledwie utrzymać mogły wielką fajkę, w której zamiast tytoniu tliły się olszowe liście!

Вот что путешествие и пребывание в Голодной Вольке сделали из нашего почтенного толстяка!

Oto co podróż i pobyt w Głodowej Wólce uczyniła z naszego poczciwego tłuściocha.

Но перемена крылась не в одном этом. Голод, который теперь сделался неотступным товарищем Подзёмка, научил его многим вещам. Он научил его также перепрыгивать с кочки на кочку, бродить по мокрой траве и искать яйца чайки. Встревоженная болотная чайка, трепеща крыльями, как раз над самой головой скачущего краснолюдка, пронзительным голосом кричала: «Киви! Киви! Киви! Киви!»

Ale nie była to zmiana jedyna. Głód, jakiego Podziomek stale teraz doznawał, nauczył go wielu rzeczy. On nauczył go także z kępy na kępę skakać, po mokrych trawach brodzić i czajczych jajek szukać. Zatrwożona czajka błotna, bijąc skrzydłami tuż nad głową skaczącego Krasnoludka, przeraźliwym głosem krzyczała: Kiwi! kiwi! kiwi! kiwi!

Бедная чайка! Ей сдавалось, что этим криком она отпугнёт злодея, который каждую минуту может найти её гнездо, глубоко укрытое в травах, а в этом гнезде единственное, первое в нынешнем году снесённое яичко.

Biedna czajka! Zdawało jej się, że tym krzykiem odstraszy napastnika, który lada chwila mógł znaleźć jej gniazdo w trawach głęboko ukryte, a w gnieździe jedyne, pierwsze tego roku zniesione jajeczko.

Когда она своим неистовым криком и трепетанием крыльев чуть не оглушила Подзёмка, он остановился и с досадою проговорил:

Gdy więc tak coraz głośniej krzycząc, omal że go nie ogłuszyła i wrzaskiem, i skrzydeł trzepotem, stanął Podziomek zniecierpliwiony i rzecze:

— Тише ты, глупая птица! Тише, сорочья кумушка! Ты думаешь, что я из-за удовольствия погрязаю в болоте? Настолько-то у меня разума осталось, что я предпочту кусок колбасы твоему яйцу. С голоду я только делаю это, с голоду, который чуть не довёл меня до горестной кончины. Поэтому и замолчи, не дери понапрасну глотки, а то я сверну тебе шею!

— Ciszej, ty głupi ptaku! Ty kumoszko sroki! Czy myślisz, że ja tu z rozkoszy po błotach się topię? Jeszcze tyle rozumu mam, żebym kawał kiełbasy wolał niźli twoje jajko! Z głodu to czynię, z głodu, który mnie tu o utratę żywota mało nie przyprawi! Folguj tedy, a nie drzyj dzioba, bo ci łeb ukręcę!

Тут он поник головою и грустно добавил:

Tu głowę spuścił i kiwając nią, smutnie dodał:

— Боже Ты мой! В какие условия я попал, и что меня встречает на пути! О, проклятая Волька, которая должна была быть Сытою, а оказалась Голодною! О, неумытый мужик, который поверг меня в такое несчастье!

— Dlaboga! W jakieżem terminy popadł i co mnie spotyka! O przeklęta Wólko, coś miała Sytna być, a jesteś Głodowa! O niepokaźny chłopie, któryś mnie w tak złą fortunę wprawił!

Он долго говорил так, когда ему вдруг показалось, что он слышит чей-то горький плач. Он сдвинул немного капюшон и приложил руку к уху. Плач слышно явственно. И как будто бы плач ребёнка.

Mówił tak jeszcze, kiedy mu się nagle wydało, że płacz rzewny słyszy. Ściągnął nieco kaptura i rękę w trąbkę zwinąwszy, do ucha ją zbliżył. Wyraźnie płacz słychać! Właśnie jakby głos dziecka.

— Провалиться мне! — сказал Подзёмок, который обладал мягким сердцем и всегда растрагивался при виде чужого горя. — Провалиться мне, если этой бедняжке ещё не хуже, чем мне! Пойду, посмотрю, что там такое.

— Niech zginę! — rzecze Podziomek, który serce litościwe mając, łatwo się cudzą biedą rozczulał — Niech zginę, jeśli owemu niebożątku nie gorzej się jeszcze niżeli mnie dzieje! Pójdę, zobaczę, co jest!

И вдруг, позабыв о своём голоде, он направился из болота к лесу и, к великой радости чайки, шёл прямо по направлению к плачущему ребёнку.

I wnet zapominając o swym głodzie, z błot ku lasowi zawrócił i ku wielkiej uciesze czajki, prosto na ten głos szedł.

— Это ясно, что плачет ребёнок, — говорил он, всё шире и шире раздвигая на кочках ноги, именно так, как это делает аист.

— Wyraźnie dziecko płacze! — mówił, stawiając z kępy na kępę coraz większe kroki, właśnie jak to bocian czyni.

Едва он выбрался из осоки, которая стояла тут сплошною стеною, как увидал возле леса небольшую лужайку и маленькую девочку, которая, закрывши лицо, сидела на пригорке и жалобно плакала.

Zaledwie się wychylił z oczeretu, który tu gęstą ścianą stał, kiedy zobaczył pod lasem niewielką łączkę i małą, siedzącą wśród niej na wzgórku dziewczynkę, która ukrywszy twarz w obie ręce, żałośnie płakała.

При этом виде сердце доброго краснолюдка взволновалось, он ускорил свои шаги, подошёл к девочке и говорит:

Wzruszyło się na ten widok serce poczciwego Krasnoludka, więc przyśpieszywszy kroku, podszedł do dziewczynki i rzecze:

— Чего ты плачешь, милая барышня, и кто тебя обидел?

— Czegóż to płaczesz, moja mościa panno, i jaka cię krzywda spotyka?

Марися вздрогнула и, отняв от лица руки, смотрела на Подзёмка широко раскрытыми глазами, не имея возможности вымолвить слова от великого изумления.

Marysia drgnęła i odjąwszy od twarzy rączki, patrzyła na Podziomka szeroko otwartymi oczyma, słowa nie mogąc przemówić z ogromnego dziwu.

Подзёмок заговорил снова:
— Не бойся, прошу тебя, милая моя барышня, потому что я — твой друг и желаю тебе добра.

Więc on znowu:
— Nie lękaj się, proszę, moja mościa panno, bom jest życzliwy pannie i przyjaciel!

— Иисусе!.. — прошептала Марися. — Что это? Такая маленькая штучка, а говорит как человек. Иисусе!.. Я боюсь!

— Jezu!… — szepnie na to Marysia. — Co to takiego? Małe jak łątka, a gada jak człowiek! Jezu!… Ja się boję!

И она уже порывалась убежать с пригорка, подняв кверху руки как птица поднимает крылья,

I już się porywała z tej góreczki precz uciekać, ręce do góry wznosząc jakoby ptak skrzydła.

но Подзёмок стал у неё на дороге и сказал:

Ale Podziomek zastąpił jej drogę i rzecze:

— Не убегай, потому что я — краснолюдок Подзёмок, который хочет оказать тебе помощь.

— Nie uciekaj, mościa panno, bom jest Krasnoudek Podziomek, który ci ku pomocy chce być!

— Краснолюдок! — как бы про себя повторила Марися. — Это я знаю. Мама не раз говорила мне о краснолюдках, что они добрые.

— Krasnoludek! — powtórzyła jakby sama do siebie Marysia. — Toć wiem! Toć mi nieraz o tych Krasnoludkach mateńka mówiła, że dobre są!

Подзёмок ответил на это очень развязно:
— Твоя мама говорила истинную правду. Мне хотелось бы поблагодарить её за это.

Na to Podziomek z wielką fantazją:
— Mateńka jejmość panny mówiła szczerą prawdę! Rad bym jej dziękował za to!

Но Марися покачала своей золотистой головкой и говорит:

A Marysia, trzęsąc swą główką złotą, rzecze:

— Моей мамы нет в живых!..

— Nie żyje mateńka moja!…

— Нет в живых? — грустно переспросил Подзёмок. — Ох, и тяжёлое это слово! Самый камень легче него!

— Nie żyje? — powtórzył smutnie Podziomek. — Oj, ciężkie to słowo! I kamień letszy od niego!

Он покачал головою, вздохнул, а немного погодя спросил:

Pokiwał głową, westchnął, a potem:

— А как звали твою маму?

— Jakże się zwała mateńka? — zapyta.

— Кукулина, — ответила Марися.

— Kukulina! — odpowie Marysia.

— Кукулина?.. Ах ты, благодетельница моя! Да мы знаем друг друга! Так ты, значит, никто иная как та маленькая Марихна, которая щурила глазки, роняя серебряные слёзки тогда, когда меня чуть не убила злая баба. Королевна же ты моя! Вот мы где встретились! Вот где нас свела счастливая судьба! Говори, приказывай, что я должен делать, чтобы помочь тебе в твоём тяжком горе?

— Kukulina?… A dobrodziejkoż ty moja! A to my się znamy! A to waszmość panna nie kto, tylko ta mała Marychna, co to oczki stulała, sypiąc srebrne łezki litościwe wtedy, kiedy mię zła baba ledwo nie ubiła. Aj, królowoż ty moja! A tośmy się zeszli! A to nas fortunny los zetknął! Mów, rozkazuj, co czynić mam, abym ci w tym ciężkim żalu ulżyć mógł.

Но Марися, вспомнив своё несчастье, ещё горше заплакала.

Ale Marysia, wspomniawszy na przygodę swoją, tym mocniej płakać zaczęła.

— Ничего, ничего! — говорила она сквозь слёзы. — Ничто меня не утешит!

— Nie, nie! — mówiła płacząc. — Nic mnie nie pocieszy!

Остановился тогда перед нею Подзёмок, заложил трубку за плечи и начал успокаивать Марисю самыми сладкими словами.

Stał przed nią Podziomek, założywszy fajkę za plecy, i uspakajał ją najsłodszymi słowy.

— Жаль, — говорил он, — твоих голубых глазок для таких горьких слёз, барышня.

— Szkoda — mówił — modrych ocząt waćpanny na takie gorzkie płakanie.

А Марися ответила:

A Marysia:

— Я не барышня, я только Марися-сиротка.

— Nie jestem ja waćpanna, tylko Marysia sierotka!

— Тем более усердно я хочу служить тебе, барышня, потому что ты — сиротка. Ради Бога, довольно этих слёз! Где твоя хата, барышня?

— Tym więc skwapliwiej chcę waćpannie służyć, iżeś sierotka! Dla Boga dość tych łez! Gdzież jest chata waćpanny?

— Нет у меня хаты. Меня выгнала хозяйка, у которой я теперь пасу гусей.

— Nie mam chaty! Wypędziła mnie gospodyni, com jej gąski pasła.

— Какая злая женщина! — сказал возмущённый Подзёмок.

— A to zła, niepoczciwa kobieta! — rzecze oburzony Podziomek.

Но Марися живо перебила его:

A Marysia prędko:

— Нет, нет! Это я злая! Это я скверная! Это по моей вине лис передушил гусяток! О, гусятки мои, гусятки! — воскликнула она с новою жалостью и снова, закрывши глаза руками, залилась слезами.

— Nie, nie! To ja zła! To ja niepoczciwa! To przeze mnie lis gąski podusił. O gąski moje! Gąski! — zawołała z nową żałością i znów oczy rączkami zakrywszy, zaniosła się płaczem.

Подзёмок отнял руки девочки от её личика и говорит:

Odjął Podziomek rączki od twarzy dziewczynki i rzecze:

— Слёзы тут не помогут. Нужно возвращаться в хату.

— Na nic tu płakanie. Trzeba do chaty wracać!

— Нет, нет! — ещё жалобней восклицала Марися. — Я не могу, не хочу возвращаться! Я пойду, куда глаза глядят! Я в лес пойду!

— Nie, nie! — wołała tym żałośniej Marysia. — Nie mogę, nie chcę wracać! W świat pójdę! Do boru pójdę! Pójdę, gdzie mnie oczy poniosą!

— Что же ты в лесу делать будешь? И к чему такое отчаяние?

— Co zaś w boru czynić zamyślasz? Świat też nie grzęda, by go w kółko obejść. Na nic pokuta taka!

Он начал дёргать себя за седой ус, уставился в землю, а потом сказал:

Tu skubać zaczął i szarpać siwego wąsa, w ziemię patrząc, po czym rzekł:

— Пожалуй, я нашёл средство… Разве заплатить твоей хозяйке за гусей?.. Много их было?

— Może bym ja na to znalazł radę, żeby gospodyni za gąski zapłacić. Dużoż tego było?

Но Марися разразилась ещё большим плачем:

Ale Marysia zaniosła się na to wielkim płaczem, wołając:

— Что мне из того, что коли они не живы! Коли они задушены, убиты. О, Иисусе, Иисусе!

— Co, co mi z tego, kiedy już nieżywe! Kiedy poduszone, pobite… O Jezu! O Jezu!

Тогда, видя такое тяжёлое и неутолимое горе, Подзёмок сильно задумался и снова уставился в землю, дёргая себя за седой ус. Наконец, он сказал:

Widząc tedy tak srogą i nieutuloną żałość, zamyślił się Podziomek i znów wąs siwy szarpiąc, w ziemię patrzył. Wreszcie rzekł:

— Ну, коли так, то делать ничего не остаётся, как идти к королеве Татре. Она одна может помочь тут.

— Ha, kiedy tak, to nie ma co, tylko trzeba iść do królowej Tatry. Ta jedna poradzić może!

Марися при этих словах быстро подняла глаза, две голубых звезды, в которых затеплилась надежда, и спрашивает:

Podniesie na to prędko Marysia oczęta, dwie modre gwiazdy, w których nadzieja zatliła, i spyta:

— А добрая она?

— A dobraż ona?

— Видно, сообразительна ты не по летам, — ответил на это Подзёмок, — не спрашиваешь сначала, сильна ли она, а спрашиваешь, добра ли? Ибо, что такое всякая сила без доброты? Ничего да и того ещё меньше. И вот, когда ты так ободрила меня своим разумом, то собирайся в дорогу… а она далека и нелегка, я же провожу тебя, барышня, к королеве Татре, потому что сироте нужно оказать всякую помощь и отереть её слёзы.

— Nad wiek widzę roztropność w tobie — odpowie Podziomek na to — iż nie pytasz pierw, czy mocna, ale czy jest dobra. Cóż bowiem jest moc wszelka bez dobroci? Nic i mniej jeszcze! Więc gdy mi taką otuchę swym dobrym rozumem czynisz, to zabierajmy się w drogę, która jest daleka i trudna, a ja rad waćpannę do królowej Tatry doprowadzę, bo łzy sieroty godne są pocieszenia i wszelkiej pomocy!

При этих словах Марися поднялась, отёрла слёзы и просто сказала:

Podniosła się na te słowa Marysia i otarłszy oczy, rzecze z prostotą:

— Тогда пойдём!

— To idźmy!

И они пошли.

I poszli.

Хорошие времена

Dobre czasy

I

I

— Куда повезёт нас этот человек? — спрашивали друг у друга краснолюдки, сидя на телеге бедного Скробка и горюя о своих товарищах, — о Подзёмке и Чепухинском-Вздорном, которые где-то пропали по дороге.

„Gdzie nas ten człowiek powiezie?” — mówiły sobie Krasnoludki, siedząc na wozie ubogiego Skrobka i kłopocząc się o dwóch swoich towarzyszów: Podziomka i Koszałka-Opałka, którzy gdzieś w drodze przepadli.

— К королю бы какому-нибудь удалось попасть, чтобы его величество имел подходящую компанию, и достоинству его ущерба не было бы, — отозвался канцлер Кошачий Глазок.

— Do króla by się jakiego zdało, żeby Miłościwy Pan nasz kompanię piękną miał, a na honorze uszczerbku nie poniósł! — odezwał się kanclerz Kocie-Oczko.

— Вот это хорошо было бы! — воскликнул паж Мычка и облизнулся широким языком. — У королей, говорят, подают самые жирные и сладкие кушанья, а калачи так каждый день пекут. Вот бы где можно было поправиться!

— Dobre by to było! — zawołał paź Krężołek — i oblizał się szeroko językiem. — U królów, słyszę, same tłuste i słodkie potrawy jadają, a kołacze na każdy dzień pieką. Tam by się człek pożywił!

— Ты бы потише! — обрушился на него Соломинка, страшно худой и тонкий. — Ты и так еле двигаешься словно шар какой-нибудь. Того и гляди, как должность свою потеряешь, а наш всемилостивый государь возьмёт ещё кого-нибудь носить за собою порфиру.

— Ciszej byś był oto! — zgromił go Słomiaczek, dziwnie wychudzony i cienki. — I tak się już ledwie toczysz, niby kula. Jeno patrzeć, jak urząd stracisz, a Pan nasz Miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej weźmie!

— Королей-то в деревне нелегко найти, — прервал этот спор Василёк. — Но может быть, почтенный мужичок привезёт нас к какому-нибудь князю?

— O królów to tam niełatwo na wsi! — przerwał ten spór Modraczek. — Ale może choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

— У князей тоже большой штат, придворные, кухмистеры, — воскликнул на это Подберёзник. — Оркестр тоже всегда имеется, музыка играет, столы так и гнутся под тяжестью серебряных блюд и кубков, освещение словно на Светлый Праздник, люди спят долго, делать им нечего, и жизнь ведут весёлую. Вот где хорошо было бы нам! Но и князья на полевых грушах не растут, да и княжеский дворец не передо всяким стоит нараспашку словно корчма какая-нибудь. Далеко пришлось бы нам ехать, чтобы найти князя.

— U księcia także wielki dwór, dworzany, kuchmistrze — zawoła na to Żagiewka. — Kapela też zawsze jest, muzyka gra, stoły aż się gną od srebrzystych mis i pucharów, światło jarzące jak na rezurekcji, na każdą noc świeci, ludzie długo śpią i mało co czyniąc, wesoły żywot pędzą. Tam by nam dobrze było! Ale książęta też na gruszach polnych nie rosną, niby ulęgałki, a i książęcy dwór każdemu jak karczma otworem nie stoi. Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

— Ну, так пускай отвезёт нас хоть к какому-нибудь графу, — воскликнул на это Соломинка. — Графы также ведут жизнь хорошую и двор держат немалый.

— No, to choćby do grafa jakiego niech nas wiezie! — zawołał na to Słomiaczek. — Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór trzyma.

— Да, — сказал Репейник, — а какие конюшни у них! Какие кони! Что за охотничьи собаки!

— Ba! — rzecze Chwastek — A jakie stajnie ma! Co za konie! Jakie psy myśliwe!

— А как там насчёт пищи? — заботливо спросил Мычка.

— A jakiż tam wikt? — zapytał troskliwie Krężołek.

— Известно как; как нужно быть у графа. Отличная кухня, вот и всё. На вертелах вертится жаркое из серны или из дикого кабана, пирожники пекут торты и сахарные пирамиды, золотистое вино так и льётся в кубки, а рыбу несут на столы вот на каких блюдах.

— Ha cóż! Jak u grafa! Doskonała kuchnia i już! Na rożnach się obracają pieczenie z sarny lub z dzika, pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe, a wino złociste z gąsiorów do pucharów leją, a jakie szczupaki na stół, na takich ot misach, niosą!

Он раскинул руки, насколько мог, а все остальные от изумления начали покачивать головами.

Tu rozłożył ręce, jak szerokie miał, a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli.

Петрушка, который при всяком удобном случае воспламенялся словно искра, вскочил со своего места, толкнул Скробка и закричал:

Ale Pietrzyk, który do wszystkiego prędki jak iskra był, skoczy ze swego miejsca, słysząc owe cuda, i trąciwszy Skrobka, zawoła:

— Человек! Эй, человек, знаешь ли ты какого-нибудь графа здесь поблизости?

— Człowieku! Hej, człowieku, znaszże ty grafa jakiego w tej tu okolicy?

— Графа? — переспросил Скробек, почёсывая за ухом. — Никакого графа здесь не имеется.

— Grafa? — powtórzył Skrobek, drapiąc się za ucho. — Nijakiego grafa tu nie ma!

Он помолчал с минуту, а потом, видимо, вспомнил что-то и прибавил:

Pomilczał chwilę, a po chwili przypomniawszy sobie, dodał:

— Вон там, на горке торчит какая-то развалина, то ли труба, то ли стена, там, говорят, когда-то сидели графы, но теперь там запустение, и только горожане ездят туда за кирпичом, когда понадобятся. Графы, кажется, давно вымерли.

— Jest ci hajno na górce stara taka rudera, komin ano tylko i kawał muru, co powiadają, że tam dawnymi czasy grafy siedziały; ale teraz pustka to i mieszczany tylko tam czasem po cegłę jeżdżą, jak któremu trzeba. Grafy ponoć dawno wymarły.

Реклама