701
О гномах и сиротке Марысе / O krasnoludkach i sierotce Marysi — in Russian and Polish. Page 8

Russian-Polish bilingual book

Мария Конопницкая

О гномах и сиротке Марысе

Maria Konopnicka

O krasnoludkach i sierotce Marysi

Защебечут птицы, крылышками затрепещут, головками завертят, а одна запоёт:

Zaszczebiocą na to ptaszkowie ze sobą, główkami kręcą, skrzydełkami trzepocą, aż jeden tak zaśpiewa:

Сирота, сирота,
Головушка золота,
Синие очи,
Проси о чём хочешь!

Sieroto, sieroto,
Co masz główkę złotą,
Czego sobie pragniesz,
Prośże teraz o to!

А Марыся в своей холщовой рубахе худые ручонки сложит и скажет:

A Marysia złoży wychudłe rączyny w zgrzebnej koszulinie, podniesie je ku ptaszętom i mówi:

Об одном прошу я, птицы мои, птицы,
Пусть мне нынче ночью матушка приснится!…

— O moi ptaszkowie,
Mam was prosić o co!
Niechże mi się przyśni,
Matuleńka nocą!

И Марысе не раз, бывало, снилась покойная матушка.

I zdarzało się tak nieraz, że się matuleńka przyśniła nocą Marysi.

Тиха, бела, как лунный свет, скользнёт она по избе и склонится над спящей.

Cicho, cichuchno, biało, bieluchno, szła przez izbę niby promień miesięczny i niby promień otaczała swą jasnością główkę śpiącej sierotki swojej.

А кажется Марысе, будто солнце светит и цветы благоухают. Протянет она во сне руки и прошепчет:

Śniło się wtedy Marysi, że słońce świeci i że kwiaty pachną. Wyciągała ręce do mateńki i szeptała we śnie:

— Это ты, матушка?

— Przyszłaś, mateńko?

И в ответ, словно вздох, прозвучит ласковый, тихий голос:

A tuż nad nią głos słodki i cichy:

— Я, деточка!

— Przyszłam, dziecino!


A były to słowa jakby dech tylko.
Tuli się Marysia do matki i pyta:
— I weźmiesz mnie z sobą, mateńko?
A tuż nad nią głos cichszy jeszcze i słodszy:
— Jeszcze nie pora, jeszcze nie czas,
Kto nas rozłączył, ten złączy nas!


Więc Marysia na to:
— O, jak ciężko czekać, mateńko!
A głos:
— Prędko przy pracy przemija dzień,
A wiek i życie — to tylko cień.

И матушка растает, исчезнет, как лунный свет, а Марыся проснётся со вздохом и примется за дело. Трудилась она не покладая рук, чтобы за чужой угол отплатить, за охапку соломы, на которой спала, за ложку похлёбки, которой кормилась, за холщовую рубаху, в которую одевалась. Зимой хозяйского ребёнка нянчила, в лес за хворостом ходила, воду из колодца носила, а летом гусей пасла.

I cicho, cichuchno, biało, bieluchno, znikała mateńka jak promień miesięczny; a sierota budziła się z westchnieniem i chwytała pracy. Pracowała, jak mogła i wedle sił swoich, za ten kąt na cudzym zapiecku, za tę garść słomy, na której sypiała, za tę łyżkę strawy, którą się pożywiła, za tę zgrzebną koszulinę, która jej grzbiet kryła. Kolebała zimą dziecko, nosiła chrust z boru, ze studni wodę, latem gąski pasała.

Так и звали её в деревне – кто Марысей-гусятницей, а кто сироткой Марысей.

Nazywali ją też ludzie we wsi: Marysią gęsiarką albo Marysią sierotką.

Прошёл год, прошёл другой – все и позабыли, что у девочки есть фамилия, что она дочь Кукулины, той доброй женщины, что за Хвоща заступилась, когда его била крестьянка.

Nazywali ją tak rok, nazywali dwa, aż zupełnie zapomnieli, że się ta dziewuszka Kukulanką nazywa i że jest córką Kukuliny, owej to litościwej kobiety, co Podziomka chciała od bicia bronić, kiedy podrzutkiem u baby złej był.

И сама Марыся, когда её спрашивали: «Как тебя зовут, девочка?» – отвечала: «Сиротка Марыся».

Ona sama, gdy ją kto zapytał: „Jak się zowiesz, dziewczę?” — odpowiadała:
— Marysia sierotka.

Лужайка, где Марыся пасла гусей, была возле леса, довольно далеко от деревни, прозванной с давних пор Голодаевкой, потому что земли там были тощие, хлеб родился плохо и голод был частым гостем.

Łączka, na której pasła gęsi Marysia sierotka, leżała pod lasem, dość daleko za wsią, zwaną od dawien dawna „Głodową Wólką”, iż tam ziemie chude były, mało chleba dawały, a ludzie częściej głodni niźli syci byli.

Десятина – песок, десятина – вода.
Год – урожай, а два – голодай!

— Staje piasku, staje wody,
Rok urodzaj, a dwa głody!

На мокрых лужайках и паслись целые стада гусей. Как начнут гуси ввысь рваться, крыльями бить да гоготать – за версту слышно.

Na tych małych trawach, na tych dużych wodach, hodowały się całe stada gęsi, a jak to wszystko zaczęło rwać się a trzepotać, a gęgać, a wrzeszczeć, to dobrze o milę wokół słychać było.

Всем деревенским ребятишкам находилась работа – гусей пасти. Пасли и в одиночку, и ватагами – как кому дома велели.

Wszystkie dzieci we wsi robotę z tymi gęśmi miały, pasąc je gromadą albo poosobno, jak tam któremu w chacie przykazali.

Вечером ватага рассыплется, и каждый сам гонит своих гусей домой.

Dopiero pod wieczór rozdzielała się gromada na pomniejsze stadka i każdy swoje do domu gnał.

Тогда по всей Голодаевке только и слышно:

Już też wtedy nic inszego w całej Wólce Głodowej słychać nie było, tylko:

— Тега, тега, тега!

— Halela, gąski!… Halela! halela, do domu!…

Крики, щёлканье кнутов, словно свадебный поезд едет.

A do tego taki z biczów trzask, jakby wesele jechało.

И долго ещё после захода солнца не смолкает гогот в хлевах и закутах. А иногда и ночью гуси вдруг ни с того ни с сего переполошатся, раскричатся на всю округу.

Długo jeszcze po zachodzie słońca uspokoić się nie mogło gęganie w zagrodach i chlewkach; a i w nocy nieraz powstawał ni stąd, ni zowąd wrzask gęsi na całą okolicę.

Марыся пасла своих гусей одна, на лесной опушке. У хозяйки было их только семь штук, и она берегла их, не позволяла пасти на общем выгоне. А Марыся даже рада была этому: дети смеялись над ней, потому что она ни в прятки играть не умела, ни в салочки, ни танцевать с девочками на лужайке.

Ale Marysia sierotka pasała gąski swoje osobno, pod lasem. Siedem ich tylko było, więc im gospodyni dogodzić chciała i na wspólne pastwisko nie dawała gnać. Dziewczynina też rada temu była, bo się inne dzieci z niej śmiały: a to, że się w chowanego bawić nie umie, a to, że w zajączka nie dość prędko biega, a to, że z dziewczynami tańcować po trawie nie chce.

То ли силёнок было мало – на чужих хлебах ведь житьё не сладкое, то ли о горькой доле своей забыть не могла, только она и вправду не любила бегать, играть и резвиться с другими детьми. Зато петь любила. И столько песен знала, что за весь день не перепеть.

I prawda. Czy to, że mocy wielkiej na tym cudzym chlebie nie miała, czy też tak już z tego sieroctwa swojego nie lubiła Marysia biegać, tańczyć, gonić się, ani w zajączka z dziećmi grać. Lubiła za to śpiewać. A piosenek umiała tyle, że cały dzień coraz to inszą śpiewała, a nigdy ich nie brakło.

И про то, как «Зосе ягод захотелось, а купить-то не на что», и как «коник сивый, долгогривый в чистом во поле могилку рыл хозяину копытом», и про волшебную свирель, которая говорила пастушонку человечьим голосом:

A to jak „Zosi chciało się jagódek: a kupić ich za co nie miała”, a to jak „Konik siwy długogrzywy mogiłę panu swemu nóżką w polu grzebał”, a to o zaklętej fujarce, co mówiła do pastuszka:

«Ты играй себе, играй!…» И как «медведь косматый пришёл к волчице сватом», и как «белые лебёдушки за синь-море улетели», и «жил-был у бабушки серенький козлик»…

…Graj, pastuszku, graj,
Bóg ci pomagaj!
A to znów jak „Niedźwiedź kudłaty przywędrował do wilczycy we swaty”, a to jak „Babuleńka miała kozła rogatego, co był bardzo rozpustny”, a to jak „Siwe łabędzie leciały za morze”…

Но больше всего любила Марыся песенку про сиротку, что гусей домой гнала. Эта песенка словно про неё была сложена.

Najbardziej wszakże lubiła Marysia i najczęściej śpiewywała piosenkę o sierocie, co gąski zwoływała do domu, bo ta piosenka była taka, jakby o niej samej.

И когда над лесом гасла вечерняя заря, Марыся громко затягивала тонким голоском:

Kiedy więc wieczorne zorze ugasać zaczęły nad lasem, zaraz Marysia wyciągała najgłośniej i najcieniej, jak tylko mogła:

Вы подите, мои гусаньки, домой,
Вы по тропочке ступайте луговой,
Скоро ночь, а мне так боязно одной!

Pójdźcie, pójdźcie, gąski moje,
Pójdźcie, pójdźcie do domu!
Noc nadchodzi, ja się boję,
Bronić mnie nie ma komu.

Грустная песенка хватала за сердце, и кто бы ни шёл мимо – обязательно остановится и послушает, а у иного слёзы навернутся.

Była to prześliczna piosenka, a tak wprost do serca szła, że kto w pobliżu szedł, to stawał i słuchał, a często i łzy miał w oczach.

Кто уж научил Марысю этим песням, неизвестно. Может, тёмный бор, что так глухо шумит по вечерам.

Kto tych wszystkich piosnek wyuczył Marysię, nie wiadomo zgoła, a gdyby jej się kto spytał o to, ona sama nie wiedziałaby także.

Может, травы или весенние рощи, что так тихо шелестят, будто переговариваются человечьими голосами. А может, сама тишина, что звенит и поёт над полями и перелогами.

Może ją uczył piosnek bór szumiący, czarny, może trawy łężne, szepczące słóweczka ciche; może gaje młodym liściem okryte, które za wiatrem lekuchno się chwiejąc, gwarzą cości a gwarzą, jakby żywym głosem. A może nawet i ta cichość, która przez pola szła, przez ugory i która była tak dzwoniąca w sobie właśnie, jakby samo powietrze śpiewało.

Слушает Марыся эти голоса и до того заслушается, что ни голода, ни холода не чувствует. Вот и солнышко садится, домой пора, а она и не заметила, как день пролетел.

Słuchała też, nasłuchiwała Marysia sierota wszystkich tych głosów, nie czując nieraz w tym zasłuchaniu ni głodu, ni chłodu; a kiedy słońce zaszło i do domu wracać trzeba było, nie wiedziała sama, jak ten dzionek przeleciał.

Ей и в голову не приходило, что из кустов следит за ней хитрыми горящими глазами разбойница Сладкоежка – та самая лиса, что жила по соседству с Хрустальным Гротом в норе под трухлявым сосновым пнём. Лиса только прикидывалась смиренницей, а сама так и норовила ухватить кусок пожирнее.

Ani jej też w głowie nie postało, że z zarośli borowych patrzy na nią i wygląda wzrok bystry i chytry, pałający i okrutny, wzrok przebiegłego Sadełka, owego to lisa z sąsiedztwa Kryształowej Groty, który sobie w tym lesie norę uczyniwszy pod pniem wywróconej sosny, pustelnika udawał, a po stronach węszył, skąd by jaki dobry kąsek pochwycić.

Особенно любила она гусятину. Обходя сторонкой большие стада, которые пасли ребята посильнее, лиса возложила все свои надежды на семь Марысиных гусей. Прячась в кустах, она с каждым днём всё ближе и ближе подкрадывалась к лужайке.

Szczególniej do gęsiny uczuwał nieprzeparty pochop i apetyt. Wielkich stad gęsi, strzeżonych pilnie przez mocnych chłopaków, unikał, zakładając głównie swe nadzieje na owych siedmiu gąskach przez Marysię pasionych; toteż co dzień bliżej, a z cicha, podkopywał się krzakami ku łączce.

А Марыся, ничего не подозревая, беззаботно пасла своих гусей, беззаботно гнала их вечером домой. Один был у неё помощник – маленький жёлтый пёс, по кличке Рыжик. Он так привязался к девочке, что не отходил от неё ни на шаг.

Bezpiecznie pasła gąski swoje Marysia, nic o tym nie wiedząc: bezpiecznie o zmroku do zagrody stadko swoje gnała, a jedynym jej pomocnikiem był mały, żółty piesek, Gasio, który ogromnie dziewczynkę polubiwszy, całe dnie przy niej na łączce przesiedział.

Сладкоежка терпеть не могла Рыжика.

Sadełko wielką niechęć czuł do tego Gasia.

«Противная собачонка! – говорила она сама себе, брезгливо морщась и отплёвываясь. – Никогда не видела более уродливого создания! Взять хотя бы уши. Острые, торчком, – разве такие бывают у собаки? А шерсть? Рыжий, как Иуда! И характер у него, наверное, отвратительный! Ну что за повадки! Что за манеры! Да это настоящий дармоед!

— Obrzydliwe psisko! — mawiał nieraz sam do siebie, spluwając i krzywiąc się szpetnie. — Nigdym chyba szkaradniejszego stworzenia nie widział! Co to na przykład za uszy? Szpiczaste jakieś, ostre, zupełnie dla psa niestosowne! Albo sierść? Toć on rudy, jak ten Judasz zdrajca! Co to za paskudny charakter być musi! Co za obyczaje! Jakie nawyknienia! Toć to darmozjad skończony!

Слов не нахожу, чтобы выразить своё отвращение! Один его вид тошноту вызывает. И где это слыхано, чтобы порядочная собака целый день сиднем сидела и стерегла какую-то жалкую семёрку гусей? Стыд и срам! Семь гусей! Ха-ха-ха! Смех, да и только!

Wypowiedzieć nie potrafię, jak mi się to zwierzę nie podoba, sam widok jego o mdłości mnie przyprawia. Czy kto widział, żeby porządny pies cały dzień na jednym miejscu siedział i mizernych siedmiu gęsi pilnował? Toć to wstyd prawdziwy! Siedem gęsi! Ha, ha, ha!!… Śmiać mi się chce!

И какой дурак позарится на эдакую дрянь – подумаешь, лакомство! Может быть, предки наши и признавали это блюдо, да ведь мало ли какие причуды бывают у стариков! В наше время ни одна уважающая себя лиса в рот не возьмёт такую гадость! Что касается меня, то я брезгаю гусятиной.

Gdzież jest prostak, który by w gęsinie smakował i na tę nędzę się łakomił? Dawniej to może było przyjęte, żeby się na stołach lisich i taka potrawa znajdowała, wiadome rzeczy, że starzy mieli swoje dziwactwa. Ale co teraz, to żaden szanujący się lis takich specjałów nie jada! Przynajmniej co do mnie, brzydzę się gęsiną.

А этого рыжего пса и оборванную девчонку просто видеть не могу! Если бы не решение удалиться от мира, давно бы меня здесь не было. Но что поделаешь! Приходится терпеть, коли дала обет жить праведно и творить добро…»

A na tego żółtego psa i na tę obdartą dziewczynę wprost patrzeć nie mogę. Gdyby nie to, że mam zamiar pustelnikiem tu zostać, dawno bym się już wyniósł z okolicy. Ale cóż! Kiedy się kto cały cnocie i pięknym czynom poświęci…

Тут лиса вздыхала так тяжко, что у неё усы шевелились, и, прищурившись, поглядывала одним глазом то на Рыжика, то на гусей, то на Марысю. Потом отворачивалась, криво усмехаясь.

Tu wzdychał tak mocno, że aż mu się wąsy podnosiły u nosa, i mrużąc to jednym to drugim okiem, śledził poruszenia Gasia, gąsek i Marysi. Po czym odwróciwszy się od nich, brzydko się uśmiechał.

V

V

Вдали уже показалась Голодаевка, озарённая луной. На неё-то и правил Пётр, свернув с большака. Ехал он, ехал, а потом обернулся к сидевшим в телеге гномам и говорит:

Widniała już z daleka w księżycowym świetle Wólka Głodowa. Do niej to dążył Skrobek, skręciwszy w bok z gościńca. Nagle odwróci się do jadących na wozie Krasnoludków i rzecze:

— Люди мы, конечно, неучёные, но я своей головой так рассуждаю, что негоже вам, господа, всем в одном месте высаживаться. Шутка ли, сразу столько едоков в деревню нагрянет. Дороговизна такая будет – не приведи господь. Чего доброго, и животы подтянуть придётся.

— Na mój kiepski rozum, trza by nie wszystkie panięta w jednym miejscu naraz wysypać; bo jakby tyle gąb w jednej wsi przybyło, toby się taka drogość stała, że to ha, i mogłoby być głodno.

— Верно! – отозвался кто-то из телеги. Это был Хвощ, по самые уши зарывшийся в сено.

— Racja! — odezwał się na to z głębi woza głos jakiś, a był to głos zakopanego w sianie po uszy Podziomka.

— То ли дело по двое, по трое, по пять разбросать по разным деревням. И вам будет лучше, и крестьянам.

— Ano po dwóch, po trzech, po pięciu poprószyć sam, tam, to i paniętom lepiej będzie, i tym ludziom we wsi też!

— Видно, ты человек неглупый, – молвил в ответ король. – Так и сделай.

Na to król:
— Roztropny z ciebie człek! Uczyń, jakoś powiedział.

Пётр придержал лошадь, почесал в затылке и указал на придорожную деревню:

Przystanął tedy Skrobek, podrapał się w głowę, a ukazując na wieś przydrożną, rzecze:

— Да вон хотя бы в той деревне можно двух-трёх высадить. Как сыр в масле будут кататься! Деревня-то недаром называется Обжираловкой – самая зажиточная в округе. Что ни мужик – то богатей, а здоровенные, что твои быки! Бабы, детишки толстые, круглые – не ходят, а словно шарики перекатываются! Да и как тут не растолстеть, ежели в каждой хате с утра до поздней ночи варят, жарят, солят, скот да птицу бьют, как на пасху! Здесь мужик как утром за стол сядет, так и не встаёт до полдён, а встанет – и то затем только, чтоб за другую миску сесть.

— A choćby, na ten przykład, hajno, do tej tam wioski dwóch, trzech dać? Oj, dobrze by się miał taki, bo to Sytna Wólka jest, bogata wieś na całą okolicę, chłop w chłopa same gospodarze, a każdy spasiony tak, że za wołu waży! Te dzieci, te baby, to to się aż toczą jak kule, takie okrągłe, takie tłuste! Jak nie ma tłuste być, kiedy w każdej chałupie od rana do nocy warzą, a kraszą, a solą, a zasiekują, jakby na Wielkanoc, a siędzie tam chłop do miski z rana, to nie wstanie od niej aże do południa, by się do drugiej przysiąść.

— Стой! Стой! – закричал из сена Хвощ.

— Stój!… Stój!… — zakrzyknie na to zagrzebany w sianie Podziomek.

Но Пётр едет себе дальше, будто не слышит.

Ale chłop prawił dalej, jakby go nie słyszał.

— Да чего ж им и не сидеть целый день за столом, когда там земля такая, что без сохи сам сто родит. А ветчины, сала, а гусиного жира – ввек не съешь!

— Coby się nie miał przesiadać od miski do miski, kiedy tam ziemia taka, że sama bez człeka plonuje setnym ziarnem. A co tu sadła, a słoniny, a gęsiego szmalcu! Nieprzejedzone rzeczy!…

— Стой! Стой! – ещё громче закричал Хвощ, выбираясь из сена. – Стой, тебе говорят!

— Stój! stójże! — krzyknął głośniej teraz, gramoląc się z siana, Podziomek. — Stójże, kiedy wołam!

— Что случилось? – удивился Пётр, притворясь, будто только что его услышал.

— A co tam? — zapytał chłop, jakby go pierwszy raz słyszał.

Вылез Хвощ из сена и, глядя в упор на мужика, спросил:

Wygrzebał się Podziomek i patrząc bystro chłopu w oczy, zapyta:

— А не врёшь?

— Nie łżeszże ty, chłopie?

— Чего мне врать? Сущая правда!

A Skrobek:
— Cobym miał łżyć? Prawda jest i już!

— Вдоволь еды, говоришь?

— Jadła dość, mówisz?

— Ешь сколько влезет!

— Co żywot strzyma!

— И жирная?

— I kraśno?

— Сало так с бороды и течёт.

— Omasta aż po brodzie kapie!

— А миски большие?

— A misy duże?

— Да с луну будут!

— Jak to miesięczne koło!

Луна как раз заходила.

A księżyc już zachodzić począł.

— Коли так, – сказал Хвощ, оборачиваясь к королю, – я остаюсь здесь, ваше величество!

— Kiedy tak — rzecze Podziomek, do króla się obracając — to ja się tu, Miłościwy Królu, zostaję!

Он припал к королевским стопам, попрощался с товарищами и, вскочив на борт телеги, крикнул крестьянину, чтобы поворачивал к деревне.

To mówiąc, ścisnął królewskie kolana, towarzyszom stojąc w półdrabku na waletę zakrzyknął i na chłopa wołać począł, żeby ku tej wsi nawrócił.

Пётр, торопясь исполнить приказание, наехал на камень. Телега накренилась, подпрыгнула, и Хвощ, вылетев из неё, шлёпнулся на землю.

Co gdy Skrobek dość skwapliwie uczynił, zawadził o kamień kołem, wóz się zatoczył cały, aż podskoczył i Podziomek, jak stał, tak wyleciał z niego.

К счастью, он не очень ушибся: рыхлый, глубокий песок, как перина, смягчил удар. Но Хвощ всё равно заорал благим матом, разбудив всех собак в деревне, и они залились громким лаем.

Nie uczyniła mu się co prawda najmniejsza krzywda, bo na głęboki, drobny piasek padł, jakby na pierzynę, wszakże narobił tak srogiego krzyku, że się wszystkie psy pobudziły we wsi i głośno ujadać poczęły.

На лай отозвался один гусак, за ним другой; проснувшись, загоготала какая-то чуткая гусыня, за ней другая, третья, потом ещё десять, двадцать – и во дворах и хлевах такой шум и гам поднялся, словно на пожаре.

Odezwał się na to szczekanie jeden, drugi gęsior, zagęgała tu, to tam jakaś gęś czujniejsza, za nią druga, dziesiąta, dwudziesta; za czym podniósł się po podwórkach i chlewikach wrzask tak przeraźliwy, jakby się cała wieś paliła.

— Ой, косточки мои, косточки! – ощупывая бока, вопил Хвощ, испуганный лаем и гоготаньем; но голос его тонул в этом шуме.

— Aj! kości moje, kości!… — krzyczał, macając się po żebrach Podziomek, w nagłym przestrachu, z powodu owego szczekania i gęsiego wrzasku, ale głos jego niknął w tej wrzawie tak, że go i niewiele słychać było.

Пётр стегнул клячу, и она побежала рысью. Хвощ встал и, оглядевшись, увидел, что рядом на песке ещё кто-то барахтается. В это время из-за туч выглянула луна, и он, к величайшему своему удивлению, узнал учёного летописца.

Skrobek, zaciął szkapę i ruszył sporym kłusem. Podziomek wstał, a obejrzawszy się, spostrzegł, że obok niego w piasku grzebie się ktoś drugi jeszcze; a kiedy księżyc wyjrzał spoza chmury, poznał z największym zdumieniem Koszałka-Opałka.

— Не может быть! – воскликнул он. – Это ты, учёный муж?

— Czyli mnie wzrok myli? — rzecze Podziomek — Czyliś to ty, uczony mężu, we własnej swej osobie?

— Я, братец, я!

— Jam jest, bracie! — rzecze na to Koszałek-Opałek.

— Неужели и ты вывалился из телеги?

— Czyliżbyś, uchowaj Boże, wypadł takoż z woza?

— Нет! Я выпрыгнул сам, с разрешения короля. Видишь ли, братец, где гогот, там и гуси. Ясно?

— Ej, nie! — rzecze Koszałek — wyskoczyłem tylko za pozwoleniem królewskim. Bo widzisz, bracie, kiedy tu taki wrzask gęsi jest, to same gęsi też być muszą. Czy jasno?

— Ясно как день!

— Jasno jak słońce.

— А где гуси, там и перья. Верно?

— A gdy gęsi są, to i pióra muszą być! — rzecze dalej Koszałek-Opałek. — Jakże?

— Как дважды два – четыре!

— Jak dwa a dwa cztery! — zakrzyknie ów na to.

— А будут перья, будет и новая книга, и ко мне вернётся моя слава. Так или нет?

— A jak są pióra — prawi znów uczony — to i moja sława nie przepadnie, gdy księgę nową zamiast tej zgubionej napiszę. Nieprawdaż?

— Конечно! – горячо подтвердил Хвощ. С готовностью поддакивая товарищу, он в глубине души не очень-то был рад, что придётся делиться с ним жирными кусками. И немного погодя Хвощ сказал:

— Prawda jak wół! — potwierdził z zapałem Podziomek. Ale choć tak gorąco potakiwał towarzyszowi swemu, w rzeczy samej nie bardzo był rad, że do tych tłustych kęsków, jakie sobie obiecywał, kompana ma. Więc po chwili rzecze:

— Знаешь что? По-моему, учёному не пристало со всяким мужичьём якшаться, с неучами из одной миски хлебать. Так недолго и репутацию погубить. Давай сделаем вот как: я пойду в деревню, а ты – в лес. А ночью, когда все заснут, я приведу тебя в хату, и ты подкрепишься чем бог послал. Не беда, если не всегда будет густо, ведь не хлебом единым жив человек; зато своего достоинства не уронишь. Разве это не самое важное?

— Wiesz co, uczony mężu? Moim zdaniem, nie przystoi mędrcowi między chłopstwo się pchać i razem z prostakami u misy siadać. Bo łatwo taką drogą uczoność na szwank narazić można. Zrobim tedy tak: ja pójdę do wsi, a ty do lasu. Jak już noc się zrobi i wszyscy się pośpią, ja cię, uczony mężu, sprowadzę i posilisz się tym, co tam gdzie na misie zostanie. Choćby i przyskąpo czasem wypadło, nic to, bo wszak nie samym chlebem człowiek żyje. A tak przynajmniej honor twój utrzymany będzie. A honor — rzecz główna!

— Спасибо за добрый совет, братец! – воскликнул растроганный Чудило-Мудрило и, бросившись Хвощу на шею, стал его обнимать и целовать.

— Dobrze radzisz, kochany bracie! — rzecze na to rozrzewniony Koszałek-Opałek. I rzuciwszy się na szyję Podziomka, nuż go ściskać i całować.

У Хвоща было доброе сердце, и ему стало немного не по себе. Уж больно легко Чудило-Мудрило дал себя провести. Но жадность заглушила добрые чувства, и, быстро подавив угрызения совести, Хвощ обнял учёного, проводил его до леса и распрощался с ним, пожелав мудрых мыслей. А сам крадучись задами стал пробираться к самой богатой с виду хате. Но каково же было его разочарование!

Markotno się zrobiło Podziomkowi, gdyż dobre serce miał, że jego podstępna rada tak zaraz przyjętą została, ale iż głos łakomstwa mocniejszy w nim był niżeli głos serca, wprędce się tedy z swej markotności otrząsnął i uściskawszy nawzajem Koszałka-Opałka sam go do boru odprowadził, pożegnał raz jeszcze, życząc jak najmędrszych myśli, po czym, chyłkiem pod płotami krążąc, do najpokaźniejszej chaty skierował swe kroki.
Nie było podobno nigdy większego zawodu jak ten, który spotkał w chacie tej Podziomka.

В чулане хоть шаром покати, мышь и та с голоду сдохнет; в квашне вместо теста отруби; ни окорока, ни каши, а салом и гусятиной даже не пахнет!

W komorze pustka, że i mysz by zdechła, dzieża od chleba nasypana otrębami, słoniny w ząb, kaszy ani śladu, o szmalcu i półgęskach ani się nie śniło.

В горшки заглянул – пусто; не похоже, чтобы в них и вчера-то что-нибудь варилось. Осмотрел миски, сковородки – ничего.

Zajrzał Podziomek do garnków — puste; nie znać nawet, żeby się w nich wczoraj gotowała strawa; zajrzał do misek, do rynek, to samo.

Хвощ – бежать из хаты. Шмыгнул в другую – и там не лучше. Домов с десяток обежал – везде одно и то же. А спящие люди худы, как скелеты.

Wymknął się co rychlej z tej chaty i do drugiej biegł, ale i tu lepiej nie było. Przepatrzył piątą, dziesiątą — to samo. A ci ludzie, których tam widział śpiących, toć skóra a kości.

Ни постели, ни утвари сносной, даже лошади или коровы хорошей ни у кого нет. Многие хаты совсем завалились и стоят, подпёртые жердями, как калеки на костылях. Не лучше и дом старосты.

Nigdzie porządnej pościeli, nigdzie statków jakich takich, nigdzie nawet dobrego konia w stajni lub krowy w oborze. Wiele też chałup zupełnie chyliło się ku ziemi, trzymając się tylko dylami pod strzechę wpartymi, jak kaleki o kulach stojące. Nawet i dom sołtysa niewiele był lepszy!

Вот как туго всем пришлось перед новым урожаем.

Taki to tam był ciężki przednówek wiosenny.

— Ах ты, обманщик! – обозлившись, крикнул Хвощ и сжал кулаки. – Вот это надул! А я-то, дурак, попался на удочку! Да ведь это сущая Голодаевка! А он, негодяй, наплёл, будто деревня Обжираловкой зовётся и у каждого здесь сало с бороды каплет! Вот тебе и сало! Вот так ешь сколько влезет! Да я здесь как жердь высохну! Хоть бы хлеба корочку раздобыть, колбаски кусочек или мисочку борща!

— A, niecnotliwy chłopie! — zakrzyknął w złości, zacisnąwszy pięście! — Otóżeś mnie podszedł! Otóżem w biedę popadł! Otóżem się oszukał! Głodowa Wólka! A powiadał niecnota, że „Sytna”, że omasta po brodzie kapie, że jadła — co żywot strzyma! Otóż masz jadło! Otóż masz omastę! A toć mi tu przyjdzie wyschnąć jak żerdź w płocie. Żeby choć zuchelek chleba. Choć odrobinkę kiełbasy! Żeby choć ryneczkę barszczu!

Уже светало, и нищета деревни проступила совсем ясно, когда Хвощ остановился перед столбом на распутье и, задрав голову, стал по складам читать надпись на дощечке.

Dniało już i coraz wyraźniej nędzę tej wioski widzieć było można, kiedy Podziomek na rozstaju stanąwszy, zadarł głowę i tablicę przybitą tu na słupie czytać z wolna zaczął.

Читал и глазам не верил. Что за наваждение?

Czytał, czytał i własnym oczom nie wierzył. Tuman czy co?

А на дощечке стояло: «Голодаевка».

„Gło-do-wa Wól-ka”.

Он ещё раз перечитал: «Го-ло-да-ев-ка». Чёрным по белому написано.
– Голодаевка!

I znów zaczynał na nowo: Gło-do-wa Wól-ka. Najwyraźniej: Gło-do-wa!

Хвощ всплеснул руками и остался стоять посреди дороги. А солнышко медленно поднималось из-за леса.

Załamał ręce nieszczęsny Podziomek i stał w głębokiej pogrążony trosce, a słońce z wolna podnosić się zza lasu poczęło.

Он ещё раз с тоской взглянул на столб, прочёл: «Голодаевка» – и вздохнул.

Wtedy raz jeszcze na słup ze smutkiem spojrzawszy — „Gło-do-wa Wól-ka” odczytał i westchnął.

VI

VI

Advertisement