1001
О гномах и сиротке Марысе / O krasnoludkach i sierotce Marysi — in Russian and Polish. Page 11

Russian-Polish bilingual book

Мария Конопницкая

О гномах и сиротке Марысе

Maria Konopnicka

O krasnoludkach i sierotce Marysi

— Пусть растут крепкими и здоровыми! – повторил король и подал знак свите перенести сокровища из телеги в подпечье.

— Niechże się chowają zdrowo! — rzecze na to król Błystek. I wnet na drużynę swą skinął, żeby skarby z woza pod zapiecek niosła.

Гномы проворно принялись перетаскивать ларцы и сундуки в подпечье и прятать их в мышиные норы; они делали это так тихо, что даже кот, спавший перед печкой, не проснулся.

Ruszyły się Krasnoludki z pośpiechem i zaczęły dźwigać swoje skrzynki i szkatuły pod piec, a w mysie nory je chować, przy czym sprawiały się tak cicho, że się nawet kot bury, przed kominem leżący, nie zbudził.

Пётр равнодушно следил за ними. Когда рассвело, он хорошо разглядел, что это за сокровища: просто сор да камешки. То, что ночью слепило глаза, сияя, блестя, пламенея и переливаясь всеми цветами радуги, оказалось песком да щебнем, а бруски золота и серебра – палочками и сучками.

Skrobek patrzył na to wzrokiem już obojętnym. Po dniu dopiero zobaczył na wozie, co to były za skarby: ot, małe skrzynki śmieci i kamyczków, nic więcej. Ten cały blask, ta światłość, te ognie i kolory, które go tak oślepiły w nocy, to był tylko proch i żwiry, a te sztaby złota i srebra — trzciny i badyle.

Когда гномы перенесли свои сокровища и сами спрятались в мышиные норки, Пётр постучал кнутовищем по земляному полу и крикнул:

Ale gdy Krasnoludki, poznosiwszy co było, w mysich norach zniknęły, przejść sobie i ganków szukając, biczyskiem w ubitą ziemię stukać zaczął i na dzieci krzyknął:

— Эй, Куба, Войтек! Вставайте, лежебоки, да поживей! Не видите, отец воротился!

— Hej, Kuba, Wojtek, wstawajta, nicponie, a duchem! Nie widzita, że się ociec wrócił?

Мальчики зашевелились на соломе и, протирая глаза, спросили сонными голосами:

Zaroiły się chłopcy w słomie i oczy przecierać zaczęły, szepcąc sennym głosem:

— Тятенька, а что ты нам с ярмарки привёз?

— Tatuńciu! A coście nam przywieźli z jarmarku?

Но Пётр был зол и не собирался разговаривать.

Ale chłop był zły i nie do rozmów mu było.

— Палку привёз! – отрезал он.

— Kijam przywiózł! — rzekł tedy ostro.

Куба сел на соломе и сказал:

A wtem Kubuś na słomie siadł i rzecze:

— Тятенька, а я короля видел.

— Tatuńciu, widziałem króla.

— Какого ещё короля?

A Skrobek:
— Królaś widział? A jakiż to król był?

— Ну, каких на святки показывают.

Na to chłopiec:
— A Trzejkrólowy!

— Приснилось тебе, – сказал Пётр, боясь, как бы мальчики не разболтали соседям про гномов.

— No, to ci się tylko tak śniło! — rzecze Skrobek, który nie chciał, żeby dzieci o Krasnoludkach wiedziały i sąsiadom powiadały.

Но мальчика не так-то просто было сбить.

Ale chłopiec nie dał się z tropu zbić.

— Нет, не приснилось. На самом деле видел! – воскликнул он. – В золотой короне, в мантии королевской, борода по пояс, в руке палица золотая как солнышко горит. Ей-ей, тятенька, видел! Он шёл и сыпал золото на дорогу.

— Ale! — zawołał. — Nie śniło mi się, tatuńciu, tylko żem sprawiedliwie króla widział! Koronę złotą miał, królewskie obleczenie, brodę w pas i taką berlicę w ręku złocistą, że to aż blask od niej szedł jak od samego słońca. Sprawiedliwiem, tatuńciu, króla widział! Szedł i po drodze złoto siał.

И в подтверждение он ударил себя кулаком в грудь. Но Пётр топнул ногой и заорал:

Tu zaczął się bić w piersi chłopiec i przysięgać, jako mu się to nie śniło; ale Skrobek ofuknął go, tupnąwszy z gniewem nogą:

— Я тебе такого короля покажу, бездельник, что тебе палка приснится! Ну, живо вставайте и в лес отправляйтесь за хворостом. Не видите – весь вышел. Слышали?

— Dam ja ci króla, próżniaku jeden, aż ci się kij przyśni! Wstawajcie mi duchem, a po chrust do boru biegajcie, bo go już mało! Rozumiecie?!

— Слышали! – в один голос ответили мальчики. Выкарабкавшись из соломы, они ополоснули лица из ведёрка, подпоясали тесёмкой рубашки, поцеловали у отца руку и, сунув за пазуху по нескольку вчерашних картофелин, пошли к двери.

— Rozumiemy — odrzekli Wojtuś i Kubuś, a wygrzebawszy się ze słomy, w wiaderku się umyli, koszuliny krajką przepasali, uklękli, pacierze odmówili, po czym rękę ojca ucałowali i wziąwszy za pazuchę kilka wczorajszych kartofli, ku progowi szli.

Пётр снял с себя ремень и показал им:

A Skrobek rzemień z siebie odpasał, do góry go podniósł i pyta:

— Видите?

— Widzita, co trzymam w garści?

— Видим! – ответили мальчики, оробев.

— Jużci widzim — chłopcy na to z nieśmiałością wielką.

— Что это?

— Cóż to jest?

— Ремень…

— Ano… rzemień.

— А для чего он?

— Do czego?

— Чтобы пороть…

— Ano… do bicia.

— А больно им порют?

— A bicie boli?

— Ой, больно, тятенька, больно!

— Oj, boli, tatuńciu, boli!

И готовые заплакать, давай обнимать отцовские колени, тереть кулаками глаза.

I nuż piąstkami oczy trzeć, za kolana obejmować ojca, do płaczu się krzywić.

Пётр опустил ремень и сказал:

Ale Skrobek rękę z rzemieniem opuścił i rzecze:

— Так вот, зарубите себе на носу: если кто из вас начнёт болтать про этого короля, я так его ремнём исполосую, что места живого не останется. Поняли?

— Pamiętajcie to sobie, jeden z drugim, co wam teraz powiem: jak mi który parę z gęby puści o tym królu, to mu takie cięgi tym rzemieniem sprawię, że w niebie będzie słychać! Rozumiecie?

— Ой, поняли, тятенька, поняли! – всхлипывали мальчики, всё крепче обнимая отцовские колени. – Никому ни словечка не скажем! Только не бейте, тятенька!

— Oj, rozumiemy, rozumiemy, tatuńciu! — szlochali obaj chłopcy, coraz silniej obejmując ojcowskie kolana. — Oj, nie piśniem i słówka! Ano, nie bijcie nas też, nie bijcie, tatuńciu złocisty!

— Ну ладно, – сказал крестьянин и бросил ремень на лавку. – А теперь – марш за хворостом!

— No, dobrze już! — rzecze chłop i rzemień na ławę ciśnie. — A teraz marsz po chrust!

Мальчики, втянув голову в плечи, бочком выскользнули из хаты.

Wtulili chłopcy głowiny w ramiona i ciszkiem wysunęli się z izby.

Но когда они вышли за калитку, Куба, покосившись на всякий случай на дом, подтолкнул брата и сказал:

A kiedy już byli za płotem, obejrzał się Kubuś na chałupę przezornie, po czym trąciwszy w bok brata, rzecze:

— А короля я всё-таки видел!

— A ja, com króla widział, tom widział!

III

III

Трудно, пожалуй, сыскать в целом свете более укромное местечко, чем то, которое король Светлячок облюбовал для своей летней резиденции. Этот чудесный уголок лежал между запущенным вишнёвым садом в белой кипени цветов и вьющимся по низкой луговине голубым ручейком. Здесь, в зарослях огромных лопухов, царила прохлада и зелёный полумрак.

Nie było chyba na świecie rozkoszniejszego ustronia jak to, które król Błystek, podziemnymi norami dokoła chatynkę Skrobka obszedłszy, na siedzibę swą letnią nieopodal wybrał. Pełen zielonego zmierzchu i świeżości od wielkich liści łopianu, który tu się lasem prawie rozrastał, leżał ten zakątek uroczy między owym zapuszczonym, wiśniowym, w kwiecie stojącym sadem a modrą, wijącą się wśród łąk niskich strugą.

С одной стороны к саду примыкала убогая мазанка Петра, с другой – перелог, густо поросший метлицей, в которой буйно цвели жёлтый коровяк и голубой цикорий; издали эта полоска поля, давно лежащего под паром, казалась серебристо-золотой.

Do sadu przytykała z jednej strony lepianka ubogiego Skrobka, a z drugiej mały kawałek ugoru, na którym bujały żółte dziewanny i puszyste cykorie, wśród mietlic tak gęstych, że całe to odłogiem już od dawna leżące pólko wydawało się z daleka srebrzyste i złote.

На узкой меже, отделявшей перелог от ольшаника, росли кусты шиповника, осыпанные тёмно-розовыми цветами. Сколько соловьёв заливалось здесь каждую ночь, сколько отвечало им из ольшаника – не счесть! Соловьёв старались перекричать лягушки, которых водилось здесь великое множество, лягушкам помогали чирки и водяные курочки, гнездившиеся в камышах по берегу голубого ручья. И так всю ночь напролёт: квакал лягушачий хор, кричали водяные птицы, щёлкали соловьи.

Ale na wąskiej miedzy, która je od olszyny dzieliła, rosły tu i owdzie krzaki głogu osypanego różowym, delikatnym kwieciem. Ile słowików śpiewało tu co noc, ile ich się odzywało z olszyny, tego by nikt nie zliczył. Próbowały je przekrzyczeć żaby, których tu wielka moc była, pomagały żabom kurki wodne i cyranki gnieżdżące się wśród trzcin i tataraków ponad modrą strugą, ale przecież nie mogły. Chóry żab, ptactwo wodne swoją drogą, a słowiki swoją. I tak to szło całymi nocami.

Петрова лачуга им не мешала: она притаилась под плакучей ивой, в высокой траве, и так глубоко вросла в землю, что её и в двух шагах не видно было.

Nie przeszkadzała im i ta bliskość chaty ubogiego Skrobka, o której kto nie wiedział, to ją minąć mógł i nie widzieć nawet, tak była gałęźmi wierzb płaczących i wysoko wyrosłym zielskiem nakryta, tak głęboko w ziemię schowana.

Человеческое жильё выдавала только струйка дыма, подымавшаяся в полдень к небу из густой зелени, когда Пётр варил картошку себе и детям. Даже собачьего лая не было слышно: зачем собаку кормить, если стеречь нечего?

Ludzką siedzibę zdradzała tylko smużka dymu, wymykająca się poprzez ten gąszcz zieleni ku niebu, kiedy w południe Skrobek dzieciom i sobie kartofle w kominie warzył. Pies tu nawet nie zaszczekał, iż go czym żywić nie było, a i pilnować takoż nie miał czego.

В такую хату и вор не заглянет, и странник её обойдёт.

Do takiej chaty zły człowiek nie zajrzy, a podróżny ją minie.

Гномы, пороптав немного на бедность, скоро привыкли к новому месту. Этот добрый, весёлый народец боится только неволи – свобода ему дороже всего. А в этом зелёном уголке, который гномы прозвали Соловьиной Долиной, никто им не мешал, не подглядывал за ними, никто их не преследовал, и они вскоре стали чувствовать себя здесь, как в родном Хрустальном Гроте.

Krasnoludki, choć szemrały na to ubóstwo, prędko się przecież oswoiły z nową siedzibą. Dobry ten i wesoły narodek lubi nade wszystko swobodę i tam tylko niechętnie przebywa, gdzie wolności nie ma. Tu wszakże, w tym zakątku kwitnącym i pełnym zieleni, nikt im nie przeszkadzał, nikt ich nie podpatrywał, nie płoszył, przywykli tedy do niego tak jak do swojej rodzinnej Kryształowej Groty i nazywali go między sobą: „Słowiczą Doliną”.

Поначалу, что и говорить, пришлось им туговато. В первые дни они трудились не разгибая спины и голодали. Прежде всего надо было подумать о жилище для короля. Ни почтенный возраст, ни сан не позволяли ему спать под лопухами вместе со всеми. Озабоченно качая головой, гномы вдоль и поперёк исходили долину, но так ничего и не нашли.

Ciężko było z początku, to prawda: — pierwsze dni przebyli nie tylko w dużej pracy, ale i o głodzie. Przede wszystkim trzeba było obmyślić mieszkanie dla króla, który tak dla wieku, jak i dostojności swojej nie mógł przecież spać pod liściem łopianu, jak to czynili dworzanie. Turbowały się o to Krasnoludki srodze i kiwały głowami, obchodząc wszerz i wzdłuż dolinkę ową.

Чтобы лучше обозреть окрестности, Петрушка залез на толстую иву и обнаружил в ней дупло.

Żeby ją lepiej obejrzeć, Pietrzyk wdrapał się na grubą wierzbę i zobaczył, że pień tej wierzby był wypróchniały.

Он мигом смекнул, что здесь легко можно устроить жилище для короля. И работа закипела: одни выметали из дупла сор, другие украшали его и обставляли, чтобы королю было удобней. В тот же вечер роскошные королевские покои были готовы. Здесь было не только красиво, но мягко и уютно, как в гнёздышке.

Zaraz mu przyszło na myśl, że z niewielkim zachodem królewskie pomieszkanie można tam było urządzić. Zawinęły się Krasnoludki ochoczo, jedni pień oczyszczali, drudzy znosili wszystko, co do wygody i ozdoby służyć mogło, i tegoż jeszcze wieczora miał król Błystek wspaniałą komnatę, w której mu nie tylko pięknie było, ale miękko i zacisznie.

Пол устилали зелёные и бурые бархатные мхи, на стенах висели ажурные занавеси из паутины, отливающие всеми цветами радуги, вход закрывала сплетённая из серебристой метлицы циновка, а полевые цветы и травы наполняли покои благоуханием.

Mchy zielone i brunatne wyściełały aksamitem caluchne jej wnętrze; po ścianach rozwieszone były przejrzyste zasłony ze szklistych, tęczowymi barwy mieniących się koronek pajęczych, u wejścia wisiała makata upleciona z mietlic srebrzystych, a polne kwiaty i zioła przedziwną wonią napełniały tę monarszą rezydencję.

Сняв корону, чтобы дать отдых усталой голове, старый король повесил её на сучок, а скипетр поставил в угол. И в тот же миг огромный алмаз, вделанный в скипетр, засиял в тёмном дупле, как солнце.

Zdjął koronę król stary, aby głowie zmęczonej ulżyć nieco, a powiesiwszy ją na sęku, berło w kącie postawił. Wnet z diamentu ogromnego, który w berle osadzony był, uderzyły przecudne blaski tak, iż zdawało się, że w owym pniu wypróchniałym słońce zabłysło.

Но у старого короля болели глаза от всего, что пришлось ему повидать на свете, и он велел заслонить алмаз ольховым листком. Сквозь зелёный лист просачивался приятный, похожий на лунное сияние свет. И, отдыхая в мягком зеленоватом полумраке, убелённый сединами король стал перебирать в памяти дни своей долгой жизни, за которую он сделал немало добра людям и свято берёг сокровища земли, чтобы они не попали в руки лиходеям и не причинили зла.

A wtedy stary król, który miał wzrok zmęczony oglądaniem rzeczy tego świata, rozkazał diament ów zasłonić olszowym liściem, przez który światło, siejąc się, dawało jasność miłą, księżycowej poświacie podobną. Przy tak łagodnych, zielonawych blaskach spoczywał sobie sędziwy król mile, rozmyślając o długich latach swojego żywota, w których ludziom dobrze czynił i skarby ziemi gromadził, aby nie szły w ręce złych, na posługę złemu.

А верная королевская дружина, в любую минуту готовая поспешить на зов своего господина, разбила лагерь между толстыми корнями ивы. Местечко хоть куда: и от дождя есть где укрыться, и от полуденного зноя. А по вечерам можно звёздами любоваться – любимое занятие гномов.

A tymczasem wierna drużyna królewska obozowała między rozrosłymi korzeniami wierzby owej, na każdy czas będąc na zawołanie pańskie, a mieszkanie sobie tak wygodne zrządziwszy, iż było się gdzie i na deszcz ukryć, i cienia w południe zażyć, i w czyste gwiazdy z wieczora popatrzeć, co Krasnoludki zwykle bardzo chętnie czynią.

Хуже обстояло дело с едой. День или два приходилось так туго, что сластёна Колобок то и дело заливался слезами. Но время и тут оказалось лучшим советчиком.

Ciężej wszakże niźli z mieszkaniem poszło im z żywnością. Dzień czy dwa było nawet tak krucho, że Krężołek na wszelką czczość niewytrzymały, rozpływał się we łzach. Ale i w ten czas dobrą radę przyniósł.

Осмотревшись, гномы убедились, что и в этом глухом углу можно прокормиться, и даже неплохо.

Rozejrzawszy się, poznały Krasnoludki, że okolica, lubo zaniedbana i pusta, miała przecież także zapasy swoje i to nie byle jakie.

В ольшанике росли грибы, поспевала земляника, закраснелась ежевика. В старом, запущенном саду из коры вишнёвых деревьев сочилась прозрачная смола; на метлице и водяном укропе было множество семян. Из молодого клевера получался великолепный салат, а хорошо очищенные корешки некоторых трав вполне могли сойти за спаржу.

W olszynie wyrastały żółte, wiosenne grzybki, kurki zwane, dojrzewały poziomki, czerwieniały jeżyny; w starym, zapuszczonym sadzie smółka przejrzysta sączyła się tu i owdzie z kory drzew wiśniowych; w dojrzewających mietlicach były wcale smaczne nasionka; szczególniej koper wodny dostarczał ich obficie; młode listki koniczyny dawały przedziwną sałatę, a wiele korzonków, czysto oskrobanych, mogło ujść wybornie za warszawskie majowe szparagi.

Питались гномы вкусно и сытно. И ни один не ленился зайти подальше, лишь бы раздобыть что-нибудь повкуснее для короля.

Posilały się tedy Krasnoludki smacznie i dostatnio, a już każdy szedł choć o staje drogi, byle tylko co dobrego dla króla przynieść.

Особенно неутомим был Петрушка. То яичко из гнёзда стащит, то воробышка поймает с ближнего тополя, то травинкой несколько капель мёда достанет из шмелиного гнёзда – и всё для старого короля.

Szczególniej Pietrzyk był niezmordowany. To jajeczko ptasie gdzie zdybał, to wróblątko z tej gromady, co się na bliskiej topoli wywiodła, ułupił, to trzcinką wydrążoną parę kropel miodu z osiego gniazda dobył, a wszystko dla starego króla.

Хозяйство разрасталось – пора было подумать и о настоящей кухне. До сих пор гномы разводили огонь на камне, но дождь и роса то и дело его заливали. И вот Петрушка, недолго думая, завладел большой раковиной, хозяин которой выехал неизвестно куда, прилепил к ней трубу из глины и песка, приладил дверцы, и вышла печка хоть куда!

Ale z tym wzrostem gospodarstwa należało i o kuchni porządnej pomyśleć. Paliły wprawdzie Krasnoludki ogień na kamyku, ale rosa i deszcze zalewały im go często-gęsto. Niewiele też myśląc, zajął Pietrzyk wielką, pustą muszlę, z której się gospodarz nie wiedzieć gdzie wyniósł, komin nad nią z gliny i z piasku ulepił, na drzwiczki ją zamknął i taką w niej kuchnię urządził, że o lepszą w całym świecie trudno.

А где труба дымит, там друзей хоть отбавляй… Так и тут сразу нашлись друзья-приятели.

A jak to zwykle bywa, że gdzie się z komina kurzy, tam o przyjaciół łatwo, tak się też i tutaj zdarzyło.

На берегу ручейка под лопухом с давних пор жило одно лягушачье семейство. В этом семействе и вырос господин Вродебарин.

Od dawna już nad strugą, pod łopianem, przemieszkiwała żabia jedna familia, do której należał Półpanek.

Это был гордец, бездельник и зазнайка.

Był to jegomość zarozumiały, próżny i żądny honorów.

Очень сожалею, что не могу сказать о нём ничего хорошего. Но таким уж он был – самодовольным и надутым, и таким всякий раз мне вспоминается. На всём берегу не было лягушки, которая бы так пыжилась и так крикливо напоминала о себе, как этот господин Вродебарин. Целыми днями он ничего не делал, только грелся на солнышке да квакал, какого он знатного рода, какой у него замечательный голос, как он умен и талантлив, не заботясь, хотят его слушать или нет.

Ogromnie mi to przykro, że o tym Półpanku nic dobrego powiedzieć nie mogę, ale kiedy myślę o nim, muszę go widzieć takim, jakim był w istocie, pysznym i jak pęcherz nadętym. Na całym brzegu strugi nie było żaby, która by tak wydymała gardziel i tak głośno, jak ten Półpanek, skrzeczała o sobie. Całe dni po prostu nic innego nie robił, tylko wystawiwszy się na słońce opowiadał, czy kto chciał słuchać, czy nie chciał — jakiego to on rodu jest, jaki to głos cudny ma, jaki rozum i talent muzyczny.

Ужасный хвастун! Иногда его даже в соседней деревне было слышно.

Szkaradny samochwał! W drugiej wsi nieraz go słychać było.

Вот этот-то господин и стал набиваться к гномам в друзья: рассказывал о себе всякие небылицы, льстил им напропалую, а сам всё поджидал, не угостят ли чем.

Ten tedy Półpanek wkręcił się do Krasnoludków, dziwy im o sobie prawił, pochlebiał, a tylko węszył, skąd pieczeń przyniosą.

Иногда он приносил скрипку и играл за ужином, чтобы угодить старому королю.

Czasem znów skrzypki z sobą przynosił, żeby staremu królowi przy wieczerzy przygrywać, a dobrą myśl mu tą muzyką czynić.

Пошли разные забавы, и гномы не скучали в обществе лягушки. А Вродебарин важничал не хуже настоящего барина.

Szły tedy zabawy różne, a Krasnoludki raz wraz miały kompanię z tą żabą, która nadymała się tak, jakby nie półpankiem była, ale całą gębą panem!

Печурка – изобретение смышлёного Петрушки – топилась целый день. Еды да питья было вдоволь, и аппетитные запахи разносились далеко вокруг. Даже серый кот, спавший в Петровой мазанке перед печкой, потягивался и облизывался во сне, а голодные Войтек и Куба, лёжа в обнимку на соломе, спрашивали друг друга:

Buchał teraz dym na każdy czas z owej kuchni tak sztucznie przez Pietrzyka zmyślonej, jedzenia i picia było dość, a smakowite zapachy rozchodziły się tak daleko, że kot bury, przed kominem w izbie ubogiego Skrobka drzemiący, jeżył się i przez sen węszył, a Wojtuś i Kubuś, przytuleni do siebie i głodni, pytali się wzajem:

— Чем это так вкусно пахнет?

— Co tak ślicznie pachnie?

Глава шестая. Концерт маэстро Сарабанды

Koncert mistrza Sarabandy

I

I

Долго ломал голову старый король, как отплатить бедному Петру за гостеприимство, оказанное ему и его дружине.

Ale stary król myślał, przemyślał o tym, żeby ubogiemu Skrobkowi nagrodzić za tę gościnę, jakiej mu udzielił w swych kątach, jemu i drużynie jego.

Гномы неохотно отдают золото, серебро и драгоценные камни, которые стерегут. Милостыня одинаково унижает и подающего и принимающего, поэтому они больше любят помогать людям в работе.

Krasnoludki niechętnie rozdają złoto, srebro, drogie kamienie, pod straż im oddane. Wolą dopomagać pracującym w pracy, bo to i dawcę, i obdarowanego równie uszlachetnia.

Но как поможешь бедняге, если хозяйство у него такое нищее, что не знаешь, за что и приняться!

Ale jak tu dopomagać ubogiemu Skrobkowi w pracy, kiedy w gospodarstwie jego rąk nie ma o co zaczepić, taka nędza!

Сам Пётр домой воротится, оглядит хату – и руки у него опускаются. В углах сор, с потолка пыльная паутина свисает, печь не белена, перед ней – кучи золы, лавка и стол немытые, стены обшарпаны.

Sam Skrobek, kiedy do domu przyjdzie i po izbie spojrzy, to opuszcza ręce. Po kątach śmiecie leżą, u pułapu brudne pajęczyny, komin niepodlepiony, popiołu pełno przed nim, ława i stół nieschludne, ściany odrapane.

— Эх, совсем меня нужда заела! – сокрушался Пётр. – Ну, наведу я в хате порядок, разве это поможет? Как ни кинь, всё клин. Лучше трубочку покурю!

— Większać ta bieda, niżeli moc moja! — mawiał sobie Skrobek. — Choćbym się i do oporządzenia wziął, co mi pomoże? I tak mi źle, i tak nie będzie dobrze. Ot, lepiej fajkę zakurzę!

И он закуривал трубку или заваливался спать на солому.

Zakurzał tedy fajkę, albo się na barłóg cisnąwszy, zasypiał.

Человек Пётр был неплохой. Но, задавленный нуждой, он никак не мог снова стать на ноги и в отчаянии махнул на всё рукой. Клочок заброшенной земли вполне мог бы прокормить его и детей. Но он зарос кустарником, был весь в ямках, пнях и каменьях, и у Петра не хватало духа за него взяться.

Nie był to chłop zły, ten Skrobek, ale raz przygnieciony biedą, podnieść się nie miał siły. Po prostu zwątpił o sobie. Owo pólko odłogiem leżące, mogłoby przy pracy wyżywić i jego, i jego dzieci. Ale, że pełne było pniów starych, kamieni, dołów i wszelkich chaszczów, więc nie miał odwagi zabrać się do niego.

— Эх, кабы мне вместо этого поля полоску хорошей земли под картошку! – рассуждал он. – А это что – одни корни да камни! Хоть руки в кровь обдери, всё равно толку мало! Его бы осушить сперва, пни выкорчевать, камни вывезти, кустарник вырубить – тогда и пахать можно. А у меня что? Ни топора хорошего, ни лопаты, ни плуга, ни бороны… Да и сила нужна для такой работы, а откуда она возьмётся с сухой картошки без соли! Эхе-хе, не под силу мне это! Не под силу!

— Ot — mówił — żebym zagon jeden na kartofle miał, to bym sobie nim lepiej wygodził niż tym szmatem pola! A toć korzeń na korzeniu, kamień na kamieniu! Choćbym ręce po łokcie urobił, nie poradzę! Okopać by to trzeba, wody spuścić, pnie wywalić, kamienie wywieźć, chaszcze wyrąbać i dopiero się do orki zabrać! A ja co? Mam to porządną siekierę? Mam choćby łopatę? Mam pług? Mam bronę? Mam to moc do takiej pracy po tych paru ziemniakach, co je bez okrasy, a często i bez soli zjem? Hej, hej! Nie na moje to siły! Nie!

И он запрягал свою клячу и ехал в город, чтобы заработать хоть несколько грошей.

I zakładał do wózka szkapinę i do miasteczka jechał, żeby tam parę groszy zarobić.

Жалкий это был заработок! Купит себе кусок хлеба да мерку овса для лошади, подать у заставы заплатит – и нет ничего. А уж если в корчму заглянет, и вовсе с пустым мешком домой воротится. Так оно и шло. Редко когда привозил он что-нибудь детям из города.

Marny to był ten zarobek jego! Jak trochę chleba pojadł, jak garść owsa koniowi kupił, jak rogatkę zapłacił, a jak jeszcze w dodatku do karczmy wstąpił, to z pustym mieszkiem do domu wracał; i tak ciągle w kółko. Rzadka rzecz, żeby się co dzieciskom z tej furmanki dostało.

Лошадь была у Петра единственным подспорьем в хозяйстве. И король Светлячок приказал гномам обтирать её росой и до блеска чистить по ночам скребницей, копыта ей смазывать комариным салом, гриву расчёсывать и заплетать, в ясли подкладывать сочную траву и на дорогу клевера класть в телегу, поить ключевой водой, в конюшне подстилать мох и сухую хвою, отгонять мух и слепней и учить быстро бегать.

Ale, że przecież ta szkapa jedynym gospodarstwem ubogiego Skrobka była, rozkazał ją Król Błystek Krasnoludkom swoim zgrzebłem pięknie po nocach czesać, rosą jej sierść wycierać, kopyta komarzym sadłem smarować, grzywę pleść i rozczesywać, trawy jej co najmiększe do żłobu nosić, za drabkę koniczynę zakładać, zdrojową wodą poić, suche igliwie i mech podścielać, od much i bąków oganiać, a pięknych chodów uczyć.

Те, кто раньше видели его лошадь, глазам своим не верили, до того она изменилась.

Dziwili się ludzie, co tę szkapę dawniej znali, jaka to się z nią stała odmiana.

— Небось немалые деньги приплатил, чтобы старую лошадь на эту выменять? – спрашивали у него односельчане.

— Chybaście ją, Skrobku, na inszą zamieniali i grube pieniądze do tamtej dopłacili?
Tak go ten i ów zagadywał.

А Пётр только ухмыляется. Он ещё от стариков слышал: где гномы поселятся, там лошадь гладкая, как галушка, вода с неё скатывается, не замочив шерсти.

Ale Skrobek uśmiechnął się tylko, bo od dziada pradziada to słyszał, że gdzie Krasnoludki w bliskości się trzymają, tam koń w stajni jak kluska, że i woda spłynie po nim, a nie zmacza: taki tłusty!

И телега тоже была теперь в порядке. Наступит ночь – тишина, темень, а во дворе у Петра светло и шумно. Василёк колёса моет, Соломенное Чучелко кузов чинит, Колобок оси смазывает, Сморчок огонь развёл и на самодельной наковальне чеку куёт. Кипит работа!

I wózek też teraz w lepszym porządku był. Nieraz noc cicha, ciemna, a w podwórku Skrobkowym i jasno, i gwarno. Tu Modraczek koła myje, tu Słomiaczek półkoszek naprawia, tu Krężołek osie smaruje, tu Żagiewka ogień pali i na kowadle własnym nową luśnię kuje. Fabryka tak idzie, że to jak we dworze!

Всю ночь напролёт трудится королевская дружина, а рано поутру сам король Светлячок отправляется в лес – за Петровыми сыновьями присмотреть, когда они за хворостом пойдут.

A kiedy tak nocą drużyna królewska pracowała pilnie, stary król sam we własnej osobie rankiem do boru szedł, żeby na chłopięta Skrobkowe mieć oko, kiedy po chrust pójdą.

Стоит лес дремучий, думу думает, а налетит ветер с гор – закачаются чёрные сосны, зашепчут какие-то тайные грозные слова.

Stał bór gęsty, głuchy, tylko po nim górny wiatr szumiał z cicha, czarnymi sosnami ruszał, wielkie jakieś, mocne słowa gadał.

И вдруг в прохладный сумрак леса будто два солнечных лучика заглянут: это Куба и Войтек бегут по тропинке – русые волосы по ветру развеваются, холщовые рубашки тесьмой подпоясаны, ноги босые. В лесу звенел смех и тоненькие детские голоса, и лес притихал и слушал. Верхушки высоченных сосен раздвигались над льняными головками, дубы протягивали к ним свои могучие ветви, а белые берёзы тихо шептали: «Дети! Дети!» – и шёпот их проникал в дремучую чащу.

Naraz wbiegały drożyną w ten zmierzch i chłód jakby dwa promyki słoneczne: to Kubuś i Wojtuś, z rozrzuconymi włoskami jasnymi, w koszulinach lnianych, krajką przepasani i boso. Wbiegały chłopięta ze śmiechem i gwarem dziecięcych, cienkich głosków, a bór uciszał się i słuchał. I otwierały się nad lnianymi główkami chłopiąt niezmierne sklepienia sosen, i pochylały się ku nim potężne konary dębów, i szeptały do nich listeczki drżące brzóz białych, i po najdalszej, najciemniejszej gęstwinie słychać było szum cichy: — Dzieci! Dzieci! Dzieci!

Но даже от этого шёпота становилось жутко. И в мрачном сумраке леса Куба и Войтек замолкали, как птички в тёмной комнате. Но что за чудо! Раньше, бывало, они ходят, ходят, пока наберут по вязанке, а теперь, куда ни глянь, всюду сучья валяются – не очень большие, но и не маленькие, в самый раз, будто их ветер нарочно для них наломал. А какие смолистые! Смола блестит, как янтарь! То-то весело затрещат они в печке! Радуются ребята, раскладывают на тропинке верёвку, вяжут сушняк. Быстро спорится у них дело.

Ale nawet w tym szepcie było nieco strachu. Kubuś i Wojtuś w ponurym zmierzchu boru milknęli, jak ptaszęta wniesione do ciemnej izby. Lecz dziw! Dawniej musieli się malcy dobrze po boru nadreptać, aby gałązkę chrustu znaleźć, a teraz gdzie spojrzą, leży sucha gałązka, ni to duża, ni to mała, w sam raz na ich siłę, jakby ją wiatr strącił. A jaka smolna! Żywica przeświecała przez nią jak bursztyn! Jaki to będzie ogień trzaskał wesoło w kominie z gałązek takich! Cieszą się dzieci, rozkładają postronek na ścieżynie i układają suszki. Jak im to prędko, jak im sporo idzie!

А тут новое чудо! На тропинке в сухих листьях мелькнул прошлогодний орех. То ли ветер сорвал его с орешника, то ли белка уронила, перескакивая с дерева на дерево? Раскололи мальчики орех на камне и поделили пополам белое, сладкое ядрышко. А рядом другой, третий – целая пригоршня орехов рассыпана, и все как на подбор! Радуются ребятишки! Куба отбежал в сторону, зарылся в траву, как зайчонок, и не видно его, только тоненький голосок звенит:

I znowu dziw! Orzeszek zeszłoroczny w suchych liściach na ścieżynie błysnął! Czy wiatr przyniósł go z leszczyny? Czy wiewiórka upuściła po drzewach śmigając? Chłopcy roztłukli na kamyku i podzielili się ziarenkiem białym, słodkim; aż tu drugi, trzeci, cała kupka orzeszków, wszystkie jak wybrane! Cieszą się dzieci, coraz im weselej. Kubuś odbiegł w stronę, zupełnie się w zieleni zaszył, jak zajączek młody, tylko głosik jego cienki słychać.

— Ай, люли! Ай, люли!

— Oj, da dana! Oj, dana, oj dana, dana… dana.

И вдруг как закричит:
– Ой! Ой!

Naraz krzyknie:
— La Boga!

Подскочил Войтек к брату, смотрит – у него губы дрожат, от испуга слова не может вымолвить.

Skoczy Wojtuś do niego, patrzy, chłopakowi ustka się trzęsą, przemówić ze strachu nie może.

— Ты чего? – спрашивает Войтек.

— A czegóż ty krzyczysz? — pyta.

— Король! Король здесь был! В золотой короне! За кустиком стоял, весь в красном, как огонь!

— Król! Król był! Król w złotej koronie! Za krzaczkiem tu stał, w czerwieni tu stał, jak ogień się świecił!

— Где?

— Gdzie? — pyta Wojtuś.

— Вот тут… тут… – показывает Куба пальцем.

— O… tu… tu! — pokazując palcem, mówi Kubuś.

И опять как закричит:
– Смотри, ягоды!

Wtem znów zakrzyknie:
— Jagody!

И правда, кругом красно от ягод, будто их кто нарочно рассыпал.

Patrzą chłopcy: prawda! Jagody kraśnieją, jakby je kto nasiał!

— Чудеса! Никогда в этом лесу ягод не было, и вдруг – целая пропасть!

— Dziw! W tym boru jagód nigdy nie bywało, a teraz patrzcie, co tu tego?

Позабыв про недавний испуг, мальчики набросились на ягоды. Таких крупных, красных, сладких ягод они ещё никогда не ели.

Jedzą chłopcy, o strachu zapomnieli; tak wybornych, rumianych i słodkich jagódek nie widzieli, jak żywi, na świecie!

Advertisement