1801
О гномах и сиротке Марысе / O krasnoludkach i sierotce Marysi — на рускай і польскай мовах. Старонка 19

Руска-польская кніга-білінгва

Мария Конопницкая

О гномах и сиротке Марысе

Maria Konopnicka

O krasnoludkach i sierotce Marysi

Чудило-Мудрило не раз задумывался, где это пропадает его хозяйка по ночам, однако, будучи гостем, из деликатности не спрашивал.

Zastanawiały Koszałka-Opałka te nocne wycieczki gospodarza, ale jako przyjęty w gościnę, nie pytał o nic.

Но однажды лиса сама заговорила с ним об этом:

Aż raz, sam Sadełko przemówił do niego w te słowa:

— Перед вами, сударь, несчастнейшее из четвероногих, когда-либо живших на земле. Моя матушка была лунатиком, и я унаследовала от неё этот недуг. Сколько денег я ухлопала на разных докторов, коновалов, знахарей! Сколько порошков, микстур, бальзамов, пилюль проглотила! Половину состояния на это истратила! Достаточно сказать, что я целых три зимы отапливала квартиру одними рецептами, и, хотя морозы стояли лютые, у меня было жарко, как в бане. И что же вы думаете? Всё впустую!

— Widzisz waszmość pan przed sobą najnieszczęśliwszego zwierza, jaki kiedykolwiek na czterech łapach po tym świecie chodził! Matka moja była lunatyczką, a ja odziedziczyłem po niej to usposobienie. Com się nie napłacił doktorom, konowałom, owczarzom. Com się nie nabrał proszków, mikstur, balsamów, pigułek! Pół majątku mego na to poszło. Dość będzie, gdy powiem waszmości panu, żem samymi receptami trzy zimy opalał mieszkanie, a choć mrozy ścisnęły siarczyste, było u mnie tak ciepło jak w uchu! No i co waszmość pan powiesz, wszystko to na nic.

Только месяц взойдёт – хоть узенький серпик, – меня так и тянет из дому побродить по крышам. Я даже за хвост себя привязывать пробовала – вон, видите, к тому колышку посреди норы, – но и это не помогло.

Niech tylko księżyc błyśnie na wschodzie choćby tyle, tycio, już mnie coś pędzi, coś rwie, żeby iść i po dachach chodzić. Próbowałem się już nawet przywiązywać za ogon do kołka, który oto waszmość pan w pośrodku jamy wbity widzisz, ale i to na nic.

Как потянуло меня, как я рванулась – на верёвке только клочок шерсти остался, а я очутилась за порогом. Самая краса, самая кисточка пропала! Смотрите, до сих пор изъян виден.

Jak mną szarpnęło, tak najpiękniejszy kosmyk mojej kity na sznurku u kołka został, a ja się znalazłem za progiem. Patrz, waszmość, proszę! Dotąd noszę ślady tego wypadku!

Распускают, правда, сплетни, будто кончик хвоста оторвали мне собаки кузнеца, но это бессовестная ложь и клевета!

Powstały nawet plotki, że to psy kowala tak mi część ogona wyszarpały, co oczywiście potwarz jest i oszczerstwo bezwstydne!

Я так привыкла бродить при луне, что это стало моей второй натурой, и теперь – светит луна или нет, – как только начнёт смеркаться, не могу усидеть в норе.

I takem już przywykł, tak to chodzenie po księżycu drugą naturą moją się stało, że czy księżyc świeci, czy nie świeci, muszę z jamy precz, jak tylko zmierzchać zacznie.

Даже наоборот, чем темней, тем неудержимей тянет меня в деревню.

Owszem, im ciemniej, tym z większą gwałtownością wyrywa mnie z domu ku wsi.

На улице темень, хоть глаз выколи, а я, несчастное животное, брожу как тень возле хлевов и курятников.

Czasem noc czarna, że choć oko wykol, a ja, zwierz nieszczęsny, błąkam się, gdzie kurnik, gdzie chlewik.

Только кудахтанье да кукареканье, а особенно гусиное гоготанье успокаивают немного мои нервы. Что поделаешь, надо терпеть!

Jedno albowiem tylko gdakanie kokoszy i pianie kogutów, że już o gęganiu gęsi nie wspomnę, uspakaja nieco moje nerwy! Ha! Wola nieba!

И, тяжело вздохнув, отчего усы у неё встопорщились, лиса отправилась на боковую и сладко захрапела, облизываясь во сне от уха до уха своим длинным языком…

Tu westchnął tak mocno, że mu się wąsy pod nosem na sztorc podniosły jak wiechy, po czym zaraz na legowisko szedł i zasypiał chrapiąc smaczno, a oblizując się tylko przez sen, od ucha do ucha.

Но сегодня Чудило-Мудрило был встревожен. Минуло утро, минул полдень, а Сладкоежки всё не было.

Ale dzisiaj Koszałek-Opałek pełen był niespokojności. I ranek minął, i południe minęło, a lisa nie było w domu.

Выглянул учёный летописец из норы – нигде ни звука. Только над головой тихо шумел бор и сосны таинственно переговаривались, качая верхушками. Ниже, по дубам и букам, с ветки на ветку прыгали белки, а ещё ниже шептались папоротники, мхи и красная брусника. Тишина.

Wyjrzał uczony kronikarz raz, wyjrzał drugi raz, ale jak okiem zajrzeć bór tylko szumiał gdzieś z cicha, wysoko, a drzewa tajemniczo gwarzyły z sobą, chwiejąc wierzchołkami. Niżej wiewiórki uganiały się po gałęziach dębów i buków, a jeszcze niżej szeptały paprocie, mchy i borówki pełne czerwonych jagód. Zresztą — cisza.

Стало вечереть, взошла луна, а лисы всё нет и нет.

Już i wieczór przybliżać się zaczął, i księżyc błysnął na niebie, a lis nie wracał.

Не на шутку обеспокоенный, Чудило-Мудрило стянул плащ ремешком, надел колпак и решил отправиться на розыски пропавшей Сладкоежки. Не подозревая о разбойничьих проделках лисы, простодушный гном привязался к ней и считал её безупречно честным животным.

Podpasał tedy Koszałek-Opałek opończę swoją, wziął kaptur na głowę i żywym niepokojem przejęty, postanowił szukać Sadełka. Poczciwy Krasnoludek przywiązał się bowiem do lisa, o którego zbójeckich sprawkach nie wiedząc, miał go za najzacniejszego zwierza.

Только он набил трубочку, собираясь закурить на дорогу, как со стороны узкого хода послышались тяжёлые осторожные шаги. Кто-то шёл из деревни в больших подкованных сапогах.

Właśnie nałożył fajeczkę i chciał ją przed wyjściem zapalić, kiedy od strony wąskiego ganku jamy dały się słyszeć ciężkie, czające się kroki. Wyraźnie ktoś szedł od wsi. Ktoś w wielkich i podkutych butach.

Чудило-Мудрило удивился и, прислушиваясь, застыл на месте с трубкой во рту, с огнивом в одной руке и трутом – в другой.

Zadziwił się Koszałek-Opałek i jak stał z fajeczką w zębach, z krzesiwkiem w jednej ręce, a z hubką w drugiej, pilnie nasłuchiwać zaczął.

Шаги всё приближались. Вот они уже у, самого входа в нору.

Kroki zbliżały się z każdą chwilą: już były u wejścia do owego ganku.

Чудило-Мудрило отскочил в сторону и, приложив ухо к стенке, ясно услышал бас кузнеца, которого он недавно видел в дверях кузницы.

Skoczył Koszałek-Opałek i ucho do ściany przyłożył, gdy wtem najwyraźniej posłyszał gruby głos kowala, którego przy wejściu do wsi, przed niedawnym czasem, na progu kuźni był widział.

— Погоди, злодейка! – басил кузнец. – От баб ты ушла, а от меня не уйдёшь!…

— Czekajże, niecnoto! — mówił głos. — Nie poradziły ci baby, to ja ci poradzę!…

Наступила тишина. Сердце у гнома отчаянно колотилось, но он стоял, приложив ухо к стене, и ждал, что будет.

Zrobiła się cisza, a Krasnoludkowi serce biło jak młotem. Ucha jednak od ściany nie odejmował i czekał co będzie.

Вдруг у него нестерпимо зачесалось в носу и он громко чихнул три раза подряд.

Wtem zakręciło go coś w nosie tak potężnie, że kichnął raz po raz trzy razy.

— Ага! Проняло! Уже зафыркала! – загудел кузнец. – Погоди, то ли ещё будет! Чего-чего, а этого добра я для тебя не пожалею!

— Aha!… Już cię doszło! Już parskasz! — odezwał się znów gruby głos kowala. — Poczekaj! Będziesz tu zaraz miał więcej tego dobrego!

И вслед за тем огромный клуб едкого дыма ворвался в нору и ударил гному прямо в нос. Летописец закашлялся и отпрянул назад.

Jakoż natychmiast potężny kłąb gryzącego dymu uderzył przez otwór jamy w sam nos Koszałka-Opałka tak, że Krasnoludek odskoczył gwałtownie, krztusząc się.

А дым всё валил клубами – в норе не продохнуть. От едкого дыма у Чудилы-Мудрилы из глаз потекли слёзы.

Tymczasem jednak uderzył w jamę kłąb drugi i trzeci, a powietrze uczyniło się tak nieznośnie gryzące, że Krasnoludkowi łzy pociekły z oczu.

А кузнец всё приговаривал:
– Вот тебе за моих кур! За петухов! За индюшек! Получай!

Gruby zaś głos dogadywał z zewnątrz:
— Za moje kokosze! Za moje koguty! Za moje indyczki! Masz! Masz! Masz!

И с каждым словом новый клуб дыма влетал в узкое отверстие, стелясь синей пеленой. В норе стало совсем темно.

A przy każdym słowie nowy kłąb dymu walił przez wąski otwór tak zjadliwie, że w całej jamie zrobiło się ciemno i zupełnie sino.

Угоревший Чудило-Мудрило метался, ощупью ища другой выход – в лес, но голова у него кружилась, в глазах потемнело, и он беспомощно тыкался из угла в угол.

Oczadzony Koszałek-Opałek szukał po omacku drugiego wyjścia z jamy w las, lecz tak mu się kręciło w głowie, taką czarność przed oczyma miał, iż nieprzytomnie biegając z kąta w kąt, zgoła do wyjścia owego trafić nie mógł.

Холодный пот выступил у него на лбу, сердце колотилось всё сильней, нора завертелась перед глазами, а дым всё прибывал. Бедный летописец уже думал, что пришёл его последний час, как вдруг нащупал руками отверстие и чуть живой выскочил в лес. Пробежав несколько шагов, он без чувств упал в папоротник.

Zimny pot oblał mu czoło, serce biło coraz to gwałtowniej, cała jama zdawała się kręcić w koło przed oczyma jego, a dymu przybywało coraz. Już myślał biedny Koszałek-Opałek, że przyszła na niego ostatnia godzina, kiedy nagle rękoma na otwór trafiwszy, na wpół zduszony z jamy w las wyskoczył, a przebiegłszy kilkadziesiąt kroków upadł w paprocie i zemdlał.

Было тихое утро, когда гном очнулся от глубокого обморока. В воздухе пахло гарью, но утренний ветерок относил её в сторону.

Cisza była i ranek, gdy Krasnoludek ocknął się z długiego omdlenia. Woń spalenizny czuć było jeszcze w powietrzu, ale już ją rozwiewał wiatr wschodni.

Чудило-Мудрило сел, с наслаждением вдыхая свежий воздух. Однако сознание с трудом возвращалось к нему. Голова была как свинцом налита и клонилась то вправо, то влево.

Siadł Koszałek-Opałek, wciągając powiew świeży w płuca; lecz długa chwila minęła, zanim oprzytomniał zupełnie; głowę bowiem miał i teraz jeszcze niezmiernie ciężką, tak że mu opadała to na jedno, to na drugie ramię.

Когда же он наконец совсем пришёл в себя и взглянул туда, где была нора, то увидел на её месте лишь кучу закопчённого песку. Чудило-Мудрило вскочил и, объятый тревогой, со всех ног поспешил к пожарищу. Он вспомнил, что в норе остались перья – подарок лисы, чернильница из жёлудя, а самое главное – новая книга, которую он с таким трудом смастерил из берёзовой коры. Но напрасно разгребал он палкой песок до самого полудня: от перьев остались одни обгорелые ошмётки, от книги – почерневшие, скрюченные страницы, на которых ничего нельзя было прочесть, а чернильница бесследно пропала.

Gdy wreszcie przyszedł do siebie i ku jamie spojrzał, zobaczył zamiast niej kupę rozkopanego piasku, który tu i owdzie czerniał okopcony dymem. Porwał się Koszałek-Opałek i zaczął biec ku owym zgliszczom w największej trwodze. Przypomniał sobie bowiem, iż w jamie pozostały pióra, które mu podarował Sadełko, kałamarz uczyniony z żołędzi, a nade wszystko nowo sprawiona z kory brzozowej księga, której sporządzenie kosztowało go niemało trudu. Na próżno jednak grzebał patykiem w piasku do południa prawie: z piór znalazł tylko czarne niedopałki, z księgi — poskręcane w rurki i przepalone karty, z których nic już odczytać się nie dało, a kałamarz przepadł bez żadnego śladu.

Бедный летописец, горестно покачивая головой, стоял над пожарищем, и две большие прозрачные слёзы скатились по его закопчённому лицу. Все его надежды погибли!

Załamał tedy ręce nad tą ruiną wszystkich swych nadziei nieszczęsny kronikarz, a dwie łzy jasne potoczyły się po jego oczernionej dymem twarzy.

Так вот какой удар его ожидал! Значит, хворый зверь и коварный предводитель татарских орд, уводящих в полон кур и петухов, – одно и то же лицо? Вот, значит, что это были за прогулки при луне! Он, Чудило-Мудрило, сам потворствовал преступлениям. Он пользовался гостеприимством кровожадной убийцы! И вот он наказан по заслугам за то, что так легкомысленно поверил обманщице.

Takaż go to czekała przygoda? Więc ten zwierz ranny, a ów Wielki Lis, wódz Tatarów uprowadzających w jasyr kury i koguty — to jedno? Więc takie to były owe księżycowe wycieczki? Więc i on sam, Koszałek-Opałek, dopomagał lisowi do złego? Mieszkał pod dachem okrutnego zbója. A teraz wziął część kary za to, że lekkomyślnie zdrajcy zawierzył!

Чудило-Мудрило стоял, погрузившись в невесёлые мысли. Из задумчивости его вывел шум крыльев и громкое карканье.

Stał jeszcze Krasnoludek pogrążony w tych posępnych myślach, kiedy go wyrwało z zadumy bicie wielu skrzydeł i głośne krakanie.

Он посмотрел вверх: у него над головой пролетела стая ворон и чёрной тучей опустилась на лесной опушке.

Spojrzał w górę: było to stado wron lecących nad nim ku leszczynowym krzakom popod lasem, gdzie też na ziemię czarną chmurą spadły.

Чудило-Мудрило пошёл туда и в ужасе отпрянул: в лозняке лежал бездыханный труп Сладкоежки, а над ним кружило вороньё.

Podszedł w to miejsce Koszałek-Opałek i w najwyższym przerażeniu ujrzał leżącego bez ducha Sadełka, nad którym krążyło teraz owo czarne stado.

Постоял добрый гном, вздохнул и, нахлобучив колпак поглубже, пошёл куда глаза глядят.

Zapłakał poczciwy Koszałek-Opałek nad tak srogim losem nieszczęsnego zwierza, a nasunąwszy kaptur głęboko na głowę, szedł w świat, gdzie go oczy poniosą.

II

II

Тяжёл и грустен был путь бедного летописца. Над лесом дул осенний ветер, срывал листья, швырял их наземь и с шумом гнал перед собой. Поля пожелтели, луга почернели, последний жаворонок давно умолк. Бледное, словно гаснущее солнце еле светило сквозь тучи, гонимые ветром. Журавли с криком улетали в тёплые края.

Smutna i ciężka była droga biednego kronikarza. Już wiatr jesienny nad borem latał, liście z drzew rwał, z szumem je niósł i o ziemię ciskał. Pola pożółkły, poczerniały łąki, ostatni skowronek dawno już śpiewać przestał. Blade, jakby przygaszone słońce przeglądało przez chmury, wiatrem północnym pędzone! Żurawie z krzykiem porywały się we mgłach, lecąc daleko za morze.

Совсем бы пропал Чудило-Мудрило от голода и холода, если бы не пастушата, которые жгли на жнивьё костры и пекли картошку.

Głodny i zziębnięty, byłby Koszałek-Opałek na nic zmarniał, gdyby nie owe gromadki pastuszków, które na polach, na rżyskach palą ognie i kartofle pieką.

Завидит Чудило-Мудрило на опушке или в поле синюю струйку дыма да огонёк – и скорей туда. Присядет на хворост, попросит картошки. Пастушата охотно его кормили, а он, поев, рассказывал им всякие истории. Дети слушали разинув рот.

Gdzie więc tylko pod lasem, czy w szczerym polu siną smugę dymu i mały ogienek zobaczył, tam szedł, przy chruście siadał i pastuszków o kartofle prosił. Dawali mu je chętnie, bo im, jedząc, dziwy powiadał, a dzieci słuchały, otworzywszy gębki.

— Ого! – говорил он. – Со мной и не то ещё случалось. Раз, помню, был я адъютантом его величества, а королевское войско у одной бабы под печкой было расквартировано. Тут вышел приказ в поход выступать – к порогу.

— Ho! ho! — mówił — Nie w takich ja już drogach byłem! Raz, pamiętam, służyłem w wojsku — wtedy byłem adiutantem — a król jegomość miał z całą armią kwaterę pod kominem u jednej baby. Aż tu wypadł nam marsz od pieca do samego proga.

Король посылает меня, своего адъютанта, узнать у хозяйки, можно ли нам промаршировать по избе. Вылез я из-под печки, вижу – баба прядёт.

Posyła król mnie, jako adiutanta swego, pytać, czy wojsko maszerować może. Wychodzę spod komina, patrzę, baba przędzie.

Я поклонился и вежливо спрашиваю:

Kłaniam się grzecznie i pytam:

«Можно нашему войску по избе промаршировать?»

— Czy może wojsko nasze maszerować przez izbę?

Она глаза вытаращила, но всё-таки разрешила.

Wytrzeszczyła baba oczy, ale mówi:
— Można.

Я – обратно к королю. Король приказал бить в барабаны. Под печкой суета поднялась, музыканты заиграли, и войско в полном вооружении промаршировало перед крестьянкой. Когда она потом рассказывала об этом, ей никто не верил.

Takem zaraz skoczył do króla, król bębnić kazał, zrobił się ruch okrutny pod kominem, muzyka zagrała marsza i całe nasze wojsko przeszło, prezentując broń przed babą. Kiedy opowiadała później o tym, to nikt wierzyć nie chciał.

Ребятишки ахали и ещё шире рты разевали.

— Reta! — mówią pastuszki, szerzej jeszcze otwierając gęby.

А Чудило-Мудрило подбросит хворосту в костёр, закопает картошку в горячую золу и снова начнёт:

A Koszałek-Opałek chrustu dokłada, kartofle gorącym popiołem przysypuje, aż znów prawić zacznie:

— А то вот ещё какой случай был.

— Drugi znów raz tak było:

Вздумал один бедный-пребедный гном жениться. Пригласил гостей на свадьбу, а угощать-то нечем. Пошёл он к одному овчару и говорит:

Żenił się jeden nasz Krasnoludek, ale biedny był i nie miał co na wesele gościom dać. Więc idzie do owczarka i mówi:

«Дай мне жирного барана, а я тебя на свадьбу приглашу».

— Dajże mnie to najmniejsze jagnię, a ja cię na wesele prosić będę.

Дал овчар барашка. Вот приходят к нему дружки и на свадьбу приглашают.

Owczarek dał. Niedługo przychodzą drużbowie i na wesele go proszą.

«А где будет свадьба?» – спрашивает он.

— Gdzież będzie to wesele? — pyta owczarek.

«В мышиной норке», – отвечают дружки.

— A w mysiej norze — odpowiadają drużbowie.

«Ну, хорошо».

— Ano dobrze.

Нарядился овчар в новый кафтан, сапоги салом смазал, ворот рубахи яркой ленточкой повязал и пошёл.

Wystroił się owczarek w nową kapotę, buty sadłem wysmarował, wstążeczkę u koszuli zawiązał — idzie.

Нелегко было в мышиную норку пролезть, но он нагнулся пониже и влез.

Ciężko mu było wejść, ale jak się dobrze przygiął, tak i wszedł.

Каково же было его удивление!

Dopieroż się zadziwił!

Он думал, в мышиной норе – грязь, теснота, а там везде золото сверкает, музыка гремит, в первой паре молодая танцует. За стол хоть сто человек сажай. А от бараньего жаркого дух такой идёт, что слюнки текут.

Myślał, że w takiej mysiej norze, to będzie i ciasno, i brudno, a tam wszystko od złota aż lśni. Tu muzyka przygrywa, tu panna młoda w pierwszą parę idzie, tu stół zastawiony choć na sto osób, tylko się pieczenie smakowite z tego jagniątka kurzą.

Наелся овчар до отвала, потанцевал вволю, а когда уходить собрался, музыканты ему туш сыграли. Вылез он наверх и с тех пор всё пел да пел целыми днями, а про свадьбу всю жизнь вспоминал.

Najadł się owczarek do syta, wytańcował, ile chciał, jeszcze mu i na drogę muzyka grała. To jak wyszedł na ziemię, tak tylko precz śpiewał a śpiewał, a to wesele wspominał, póki tylko żył.

— Батюшки! – удивлялись пастушата, таращась на Чудилу-Мудрилу. А он кивал головой и говорил:

— Laboga!… — wrzasną znów pastuszki, wytrzeszczywszy na Koszałka-Opałka oczy. A ów głową kiwa i rzecze:

— Да, да, гномы хоть и маленькие, зато могущественные и очень много знают.

— Tak! Tak! Krasnoludki, choć małe, mocne są i dużo rzeczy wiedzą.

III

III

В один из этих осенних деньков Вродебарин вышел прогуляться.

Właśnie kiedy się to działo, wyszedł był sobie Półpanek na małą, jesienną przechadzkę.

Вид у него был снова цветущий. Только на вздутом горле чуть виднелся шрам – память о том, как он лопнул и старушка зашила его; но этот едва заметный след был отлично замаскирован белым галстуком.

Zdrowie jego znów było w kwitnącym stanie. Na wydętym gardle zaledwie pozostała blizna po owym szwie, którym mu babuleńka pękniętą skórę zeszyła, ale biały krawat zakrywał wszystko prawie.

На Вродебарине был сюртук табачного цвета, пепельные панталоны, красивый жилет, на котором болтался массивный брелок с печаткой, манишка со стоячим воротничком, белоснежные манжеты, на ногах – лёгкие полусапожки, на руках – зелёные перчатки и трость под мышкой.

Miał dnia tego Półpanek na sobie tabaczkowy rajtrok, perłowe szarawary, piękną kamizelkę, na której się kołysał ciężki brelok od zegarka, z sygnetem, laskę pod pachą, stojący kołnierzyk i mankiety śnieżnej białości, lekkie ciżemki na nogach, na rękach zaś zielone rękawiczki.

Он шёл, высоко подняв голову, надутый, самодовольный; без голоса он стал ещё спесивей.

Szedł nadęty i rad sam z siebie, a głowę do góry zadzierał, bo choć głos stracił, w dwoje tyle przybyło mu pychy.

Спесь так и распирала его.

Ta pycha rozdymała go.

Старые друзья-приятели повылезали из ручья поглазеть на него. Кое-кто заквакал от удивления, но Вродебарин даже обернуться не соизволил.

Powyłazili na brzeg strugi, aby mu się przypatrzeć, dawni towarzysze, ten i ów zakwakał z podziwu, ale Półpanek nie raczył obejrzeć się nawet.

«Этот лягушачий сброд воображает, что я им ровня, – говорил он сам с собой. – Вот наглость! Как только поправлюсь немного, непременно переселюсь куда-нибудь подальше, чтобы меня эта семейка не компрометировала.

— Ta żabia czereda mniema — szeptał sam do siebie — że się ze mną bratać i koligacić może! Co za bezczelność! Jak będę mógł najdalej odejdę od tej strugi, żeby się z taką familijką nie łączyć.

Иной раз просто в неудобное положение попадаешь, не знаешь, что сказать. Не дальше как вчера встречаю я братьев фон Шмель – Крикуна и Буяна, они называют себя дворянами, хотя, между нами говоря, предки их самые обыкновенные трутни. Они спрашивают:

Człowiek sam nieraz nie wie, jak i co odpowiedzieć ma! Nie dalej jak wczora spotkałem Haraburdę i Szumca, dwóch prawdziwych bąków, którzy się pieczętują herbem „Bąk de Bąk”, choć, między nami mówiąc, pochodzić mają podobno z prostych trzmielów. Pytają mnie:

„Это правда, что вы родом из этого ручья?“

— Jestże to prawda, że pan jesteś rodem z tej strugi?

Я возмутился и говорю:

Oburzyłem się na to i rzekę:

„Я? Родом из этого ручья? Что вы, господа! Наоборот, я терпеть его не могу с того дня, как здесь родился“.

— Ja? Z tej strugi? O, moi panowie! Nie tylko, że nie pochodzę z tej strugi, ale wprost cierpieć jej nie mogę od czasu, jakem się w niej urodził!
Tak im powiedziałem.

Тут этот сброд высунулся из воды и давай квакать:

A tu powystawia głowy ta hałastra i nuż kwakać:

„Брат… брат… брат…“
„Наш… наш… наш…“

— Brat… brat… brat…
A na to drugie:
— Nasz… nasz… nasz…

А за ними – весь ручей:

A za nim trzecie:

„Лягушка… лягушка… лягушка…“
„Как мы… как мы… как мы…“

— Żaba… żaba… żaba…
A czwarte jeszcze:
— Jak my… jak my… jak my…

С ума сойти! При первой же возможности уеду отсюда! Уеду как можно дальше!

Oszaleć doprawdy można! Z pierwszej sposobności skorzystam, żeby stąd jak najdalej się wynieść! Jak najdalej!…

Может быть, дом в городе купить? Денег хватит – мои замечательные концерты принесли мне немалый доход!»

Może sobie nawet w mieście kamienicę kupię! Pieniędzy mi starczy, com dostał od Krasnoludków za moją śliczną muzykę.

Так он шёл, рассуждая сам с собой, как вдруг услышал слабый, жалобный голос.

Szedł, rozmyślając o tym, kiedy go nagle doleci jęk cichy, błagalny.

Из-под забора, протягивая руку за милостыней, встал меленький оборванный старичок с непокрытой головой и измождённым лицом.

Spojrzy Półpanek, a tu spod płota wstaje nędzny, stary, drobny człowieczyna, z obnażoną głową, z wychudzoną twarzą i wyciąga do niego ręce, o pomoc prosząc.

— Не проходите мимо, сударь! – взмолился он сдавленным голосом. – Я бездомный скиталец… Меня зовут Чудило-Мудрило. Может быть, вы слышали обо мне? Я был придворным историком короля Светлячка… А теперь я всего лишился… И слава, ради которой я пожертвовал покоем и счастьем, тоже отвернулась от меня…

— Nie omijaj mnie, panie! — rzecze ów nędzarz stłumionym głosem. — Jestem tułaczem bezdomnym… Koszałek-Opałek się zwę… Możeś słyszał o mnie? Historykiem nadwornym króla Błystka byłem… Opuściło mnie wszystko a wszystko, i ta sława, dla której poświęciłem spokojność i szczęście…

Где все мои товарищи? Где родина моя?

Gdzie towarzysze moi? Gdzie kraina moja?

И крупные слёзы покатились по его худому лицу.

Mówił, a wielkie łzy spadały mu z wychudłej twarzy.

Но Вродебарин надулся ещё больше и уже хотел пройти мимо, как вдруг заметил на заборе сороку. Подёргивая хвостом, она поглядывала на него то одним, то другим глазом. Вродебарин моментально переменил манёвр и полез в карман. Он прекрасно знал, что сорока тут же разнесёт по всей округе, какой Вродебарин добрый и великодушный.

Ale Półpanek nadął się bardziej jeszcze i już go chciał minąć, gdy wtem zobaczył sroczkę, która podrygując na płocie, przypatrywała mu się to jednym to drugim okiem. Natychmiast tedy zmienił zamiar i do kieszeni sięgnął. Wiedział dobrze, iż tego jeszcze dnia cała okolica dowie się od tej sroki, jaki to Półpanek miłosierny i wspaniałomyślny.

Чудило-Мудрило протянул колпак, но сорока, вспугнутая этим движением, улетела.

Nastawił kaptura Koszałek-Opałek, czekając datku, a wtem sroka, spłoszona tym ruchem, uciekła.

Тогда Вродебарин опять передумал: нащупал в кармане сор, труху и бросил в колпак нищего.

Raz jeszcze tedy zmienił swój zamiar Półpanek i poczuwszy w palcach nieco okruszyn trawy zeschłej w kieszeni, wziął je i nędzarzowi do kaptura rzucił.

— Спасибо! – сказал Чудило-Мудрило.

— Bóg zapłać! — rzecze Koszałek-Opałek.

Глянул Вродебарин, а у нищего в руке – чистое золото.

A wtem nagle zabłyszczą mu w ręku owe dobyte z kaptura prochy jak słońce.

Схватился он за карман, где у него кошелёк с дукатами лежал, а в кошельке – горсть мусора.

Spojrzy Półpanek, a nędzarz trzyma garść ważnego złota; chwyci się za kieszenie, gdzie trzos z dukatami chował, a tam garstka śmieci.

Завопил Вродебарин – голос сразу к нему вернулся – и палкой замахнулся на нищего, но старичок исчез, как сквозь землю провалился.

Krzyknął Półpanek, jakby nigdy nie był stracił głosu i podniósł na nędzarza laskę, ale drobny, stary człowieczyna tak mu z oczu zniknął, jakby się zapadł w ziemię. W powietrzu tylko dał się słyszeć głos z oddalonej strugi:

А вдали, на ручье, заливался лягушачий хор – он пел последний раз в этом году:
«Брат… брат… брат…
Наш… наш… наш…
Лягушка… лягушка… лягушка…
Как мы… как мы… как мы…»

Brat… brat… brat…
Nasz… nasz… nasz…
Żaba… żaba… żaba…
Jak my… jak my… jak my…
Był to ostatni chór żab tej jesieni.

Глава двенадцатая. Возвращение под землю

Powrót Krasnoludków pod ziemię

I

I

Солнце садилось – золотое, огромное, осеннее солнце. Уже несколько дней погода стояла ясная, земля отогрелась, даже какая-то пичуга запела запоздалую песенку.

Zachodziło słońce: jesienne słońce ogromne i złote. Od dni kilku wypogodziło się niebo, ocieplała ziemia, jakaś polna ptaszyna śpiewała zapóźnioną piosnkę.

Воздух розовел от вечерней зари. Маргаритки на межах закрывали свои золотые и серебряные глазки. В глубокой золотой тишине тополь ронял последние листья.

W powietrzu różanym, na miedzach stokrocie zamykały złote, srebrne swoje oczka, z topoli padały ostatnie liście w wielkiej, złotej ciszy.

Пётр бросил в землю последнюю горсть пшеницы. С непокрытой головой, в домотканой рубахе, с подвязанной к поясу сумой стоял он в лучах заходящего солнца, и лицо у него светилось радостью. На лесной опушке пасли лошадь его сыновья, крепкие и румяные, как полевые маки. Лошадь изредка ржала, пощипывая чахлую траву. Звонкие детские голоса далеко разносились в предвечерней тишине.

Skrobek tylko co dosiał ostatnią garść pszenicy; stał on w zachodniej łunie w płótniance siwej, przepasany płachtą lnianą, z obnażoną głową, z twarzą jasną i rozradowaną, patrząc w purpurę zorzy. Pod gajem pasły szkapę dwa chłopiątka jego, zdrowe i czerstwe, jak dwa maczki polne; szkapa rżała raz po raz, skubiąc resztki trawy, a dziecięce głoski jasne biły w ciszę zachodu.

Рэклама